Och, narodziny! Piękna brama dla nowego życia przychodzącego na świat – lub dziewiąty krąg piekła, w zależności od tego, kogo zapytasz. To może być przerażające, magiczne lub całkowicie zaskakujące doświadczenie. Czasami jest to wszystko naraz. Jedno jest jednak pewne: dla każdej kobiety, która przez to przechodzi, jest to zupełnie wyjątkowe doświadczenie. Cosmopolitan.com poprosił 18 mam, aby spróbowały jak najlepiej oddać w słowach to, co naprawdę czuje się podczas porodu. Oto one!
1. „Wszyscy mówili, że parcie było najlepszą częścią, a oni byli brudnymi kłamcami. Wypychanie dziecka czuje się jak robienie gigantycznej, ognistej kupy. Jak gdybyś zjadł 100 ostrych papryczek, a potem zrobił kupę arbuza. Tak właśnie się czułam.” -Amy, 32
2. „Kiedy wypychałam mojego pierwszego syna, który urodził się w domu, byłam pewna, że ból, którego doświadczam, nigdy nie opuści mojego ciała, że to uczucie jest trwałe. Myślałam, że jakaś banda hipisów wmówiła mi, że ta praca się opłaci. Ale okazało się, że ból zniknął w jednej chwili i zrobiłabym to jeszcze tysiąc razy.” -Kacie, 34
3. „Poród jest intensywny. To doświadczenie jest jakby poza ciałem. Czas nie ma znaczenia. W niektórych momentach czujesz, jakby czas się wlókł, a w innych patrzysz w górę i nagle zdajesz sobie sprawę, że minęły godziny, których nie pamiętasz. Czujesz też, że chcesz uciec od własnego ciała – jak instynkt walki lub ucieczki, który każe ci szukać drogi ucieczki, bo jest tak intensywny – ale nie możesz.” -Lauren, 31
4. „Całe doświadczenie porodowe czuło się naprawdę poza kontrolą i jakby ktoś inny przejął moje ciało. Właściwie wypychając moje dziecko czułam się tak, jakby ktoś rozrywał moją pochwę na strzępy za pomocą długich, ostrych paznokci, które w dodatku płoną. Właściwie krzyknęłam na moją położną, żeby przestała używać swoich paznokci do rozsuwania mojej pochwy, a ona powiedziała mi, że nawet mnie nie dotyka!” -Kristen, 34
5. „Rodzenie było jak doświadczanie każdego możliwego uczucia i emocji. To był jeden z najbardziej niesamowitych momentów z moim mężem i otrzymaliśmy niesamowity dar życia. Bez względu na to, jak inaczej to wszystko przebiegało niż chcieliśmy, było super! Mój mąż chciałby dodać, że wyobraża to sobie jako „zjeżdżanie po tęczy radości do chmury kociąt.” -Katie, 28
6. „Miałam cesarskie cięcie i byłam tak przerażona, że trzęsłam się od stóp do głów, ale mój anestezjolog powiedział, że nie chce mnie znokautować, żebym mogła zapamiętać ten moment. Oni naprawdę szarpią cię tam i z powrotem, żeby wydostać dziecko. Głowa mojego syna była zaklinowana, ale w końcu wyszedł. Pospiesznie go wyczyścili, więc nie mogłam go zobaczyć od razu, ale za to mogłam zobaczyć go po raz pierwszy oczami mojego męża i widać było dumę na jego twarzy, a to pomogło mi zrozumieć, że nasze dziecko jest zdrowe, piękne i wszystko będzie dobrze.” -Jen, 32
7. „Mogłabym to robić każdego dnia. Szczerze mówiąc, to było tak dużo łatwiej wypchnąć to dziecko, niż przechodzenie przez te 10 miesięcy ciąży.” -Lauren, 31
8. „Z moim drugim dzieckiem miałem znieczulenie zewnątrzoponowe, więc rodzenie czuło się jak duża presja i prawie tak, jakbyś dawał największe B.M. swojego życia. Mówią, że nie czujesz bólu, ale prawie myślę, że twoje ciało nie może odróżnić, kiedy jest intensywne na końcu. A po wszystkim, największa ulga w życiu. Kiedy dziecko jest już na zewnątrz, phew. Możesz oddychać.” -Katie, 26
9. „Wszystko, co myślisz, że poczujesz podczas porodu, okaże się błędne. Przeczytałem wszystkie książki i myślałem, że jestem tak przygotowany, ale to było o wiele inne niż się spodziewałem. To było o wiele łatwiejsze niż się spodziewałam w niektórych aspektach, ale także o wiele trudniejsze w innych (jak dostarczanie łożyska po porodzie).” -Olivia, 26
10. „Rodząc czułam się tak, jakbym… umierałam.” -Claire, 33
11. „To był nasz trzeci i mogę szczerze powiedzieć, że czułam się eterycznie. Uczono nas, że to wszystko jest bólem, ale spojrzenie na to z innej perspektywy i pragnienie zmieniło wszystko. Słowo 'ból' nigdy nawet nie przeszło mi przez myśl. Ciśnienie tak, ból nie.” -Anna, 35
12. „Rodzenie dla mnie fizycznie czułam się podobnie do złamania kości ogonowej. Kiedy złamałam kość ogonową, wiedziałam, że jest złamana, ponieważ czułam się tak samo, jak wtedy, gdy czułam chęć parcia. Tak duży nacisk na moją miednicę i kość ogonową!” -Amanda, 28
13. „Oba moje porody były wyłącznie porodami tylnymi, więc kiedy ludzie opisują skurcze jako złe skurcze menstruacyjne, nigdy nie miało to dla mnie sensu. Dla mnie 'wczesny' poród to prawie jak skurcze jelitowe, jak przy grypie żołądkowej. Kiedy odeszły mi wody, miałam wspomnienia z mojego pierwszego porodu (kiedy to od razu odeszły mi wody). Te skurcze są 100 razy gorsze. Każdy skurcz wymagał ode mnie skupienia. Przy każdym z nich wyginałam plecy w łuk, próbując w ten sposób fizycznie uwolnić się od bólu. Czułam się tak, jakby ktoś od wewnątrz napierał na mój kręgosłup i jednocześnie go wykręcał. To sprawiało, że miałam ochotę wyczołgać się z mojej skóry. To ból, którego nie życzyłabym swojemu najgorszemu wrogowi. W tym momencie porodu zazwyczaj zalewam się łzami i mówię, że już nie mogę. Parcie w tym momencie jest pod pewnymi względami ulgą. Ból jest nadal okropny, ale parcie wydaje się go uśmierzać. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, jest to taka sama fizyczna ulga jak zrobienie kupy po tym, jak naprawdę tego potrzebowałaś. Kiedy dochodzisz do „pierścienia ognia” (który piecze, ale psychicznie jest łatwiejszy, bo oznacza koniec), to naprawdę czujesz się dokładnie tak, jak przy robieniu kupy, co jest dziwne.” -Melanie, 29
14. „Poród naturalny był jak ogień. Dosłowny ogień w moich rejonach podbrzusza. Szczerze mówiąc opuściłam swoje ciało przez większą jego część. Czułam się, jakbym patrzyła na siebie z góry.” -Lori, 39
15. Miałam poród wsteczny z obojgiem dzieci i oba były naturalnymi porodami wodnymi. Przy pierwszym porodzie mojej córki czułam się tak, jakby mój kręgosłup miał się oderwać od ciała, a dziecko miało wyjść z mojego kręgosłupa i pleców. Jej poród trwał 16 godzin i musieli odciąć mi wody. Poważnie bałam się przeć. Myślę, że ten strach i niepewność sprawiły, że przejście i parcie trwało dłużej. Po jej urodzeniu czułam się tak odurzona, mimo że nic nie piłam. Byłam tak niesamowicie szczęśliwa. Mój drugi poród naszego syna był o wiele szybszy. Sześć całkowitych godzin i tylko trzy po dotarciu do szpitala. Wody mi nie odeszły, a nasz syn urodził się w worku z wodą. Nie mogę powiedzieć, czy to szybkość porodu, czy fakt, że worek z wodą nie pękł, ale pierścień ognia wydawał się mniej „ostry i ognisty”, a bardziej „rozproszony nacisk i ognisty”, więc to było miłe. Ból pleców nadal był bardzo silny, ale nacisk wywierany na moje plecy przez mamę i pielęgniarkę był bardziej pomocny w jego łagodzeniu. Tym razem nie miałam doświadczenia poza ciałem ani euforii; byłam głównie w niedowierzaniu, że faktycznie mamy teraz dwójkę dzieci!” -Alicja, 31
16. „Moje porody były całkowicie nocą i dniem, z pierwszym trwającym wiele dni i bardzo intensywnymi skurczami z niewielkim postępem po pojawieniu się w szpitalu po porodzie w domu przez ponad 24 godziny. Fizycznie mój pierwszy poród był jak ogromna fala bólu, która przepływała przeze mnie. Dużo rodziłam na plecach, więc ból koncentrował się również w tej części mojego ciała. Mój drugi poród był o wiele bardziej zrelaksowany, a ból nie był tak wszechogarniający jak pierwszy. Czułam, że moje mięśnie brzucha są napięte, jakby wokół mojego środka owinięta była opaska, która była ściskana i zaciskana. W obu przypadkach fizycznie trzęsłam się od stóp do głów z powodu endorfin lub hormonów podczas przejściowej fazy porodu. Podczas porodu czułam się tak, jakbym była zupełnie poza sobą. Pamiętam, jak w szpitalu wczołgałam się na łóżko (było w pozycji siedzącej), niemalże próbując uciec przed pędem skurczów. Kiedy główka zaczęła wychodzić, przez krótką chwilę było pełno ognia, a potem nastąpiła przerwa, zanim wyszła reszta ciała.” -Brie, 32 lata
17. „Czuję się jak gigantyczny koń na biegunach. Wszędzie.” -Jen, 37 lat
18. „Wszystkie moje skurcze odczuwałam całkowicie w tyłku, co zdecydowanie nie sprawiło, że poczułam się jak piękna bogini porodu. Pchanie było dla mnie niewiarygodnie bolesne, a częścią, która najbardziej mnie poruszyła, było uczucie „kość w kość”, kiedy ich główki wbijały się we mnie przez kanał rodny. Trudno to opisać, ale wyobrażałam sobie, że widzę, jak ich główki naciskają na moją kość łonową. Dla mnie osobiście było to ciężkie. A „pierścień ognia” dość dobrze podsumowuje resztę parcia – nie ma innej drogi niż przez, ale to nie powstrzymało mnie przed fizyczną próbą wydostania się z łóżka z moim pierwszym dzieckiem. Najwyraźniej straciłam rozum na minutę, choć na szczęście nie pamiętam, czy rzeczywiście to zrobiłam.” -Chaunie, 29
Śledź Lauren na Twitterze.