Dixie Chicks opowiadają o kontrowersjach, które zmieniły ich karierę 17 lat temu

Pod koniec 2002 roku Dixie Chicks były na szczycie świata muzyki country, a ich album „Home” pokrył się platyną – i to kilkukrotnie.

Ale jaką różnicę zrobiło kilka miesięcy dla tria z Teksasu.

Na londyńskiej scenie w marcu 2003 roku, jeden szybki i polityczny komentarz liderki Natalie Maines zmienił wszystko.

„Chciałam, żeby publiczność wiedziała, kim jesteśmy i o co nam chodzi”, powiedziała Maines magazynowi Allure, kiedy wraz z koleżankami z zespołu Emily Strayer i Martie Maguire usiadły do wywiadu, w którym opowiedziały o kontrowersjach, które prawie zakończyły ich karierę.

W tamtym czasie, kiedy na horyzoncie pojawiła się amerykańska inwazja na Irak, Maines powiedziała angielskiemu tłumowi, że „jesteśmy po dobrej stronie”, dając jasno do zrozumienia, że są przeciwko „tej wojnie, tej przemocy”. Następnie dodała, że jest im wstyd, że prezydent Stanów Zjednoczonych pochodzi z tego samego stanu, co oni.

Ta ostatnia część, krytykująca prezydenta na obcej ziemi, wywołała namiętną reakcję wielu fanów muzyki country, a nawet stacji radiowych tego gatunku, które w większości popierały ówczesnego prezydenta George’a W. Busha.

Ta ostatnia część, krytykująca prezydenta na obcej ziemi, wywołała namiętną reakcję wielu fanów muzyki country, a nawet stacji radiowych tego gatunku, które w większości popierały ówczesnego prezydenta George’a W. Busha.

Jednakże, jak już wspomniano, nie było to tak trudne, jak w przypadku muzyki country. Bush w tym czasie.

The Dixie Chicks pozują podczas konferencji prasowej 20 lutego 2003, w Nowym Jorku.AP

„Nie lubię, kiedy artyści wchodzą na swoją mydelniczkę – to nie jest to, po co ludzie tam są”, wyjaśniła Maines w rozmowie z publikacją. „Są tam, by słuchać twojej muzyki”. Jednakże, „polityka tego zespołu jest nierozerwalnie związana z muzyką.”

Przynajmniej stało się tak po tym przełomowym momencie. Groźby śmierci, zakazy radiowe, bojkoty i zburzone płyty próbowały uciszyć kobiety. Ale powróciły w 2006 roku z kolejnym albumem, „Taking the Long Way”, i był to niepokorny hit.

Jednakże oznaczał on również przerwę w wydawaniu płyt studyjnych, która trwała aż do nowego albumu, „Gaslighter”, który ukaże się w maju. Singiel o tej samej nazwie został wydany na początku tego tygodnia.

Więc wszystko to nasuwa pytanie, czy patrząc teraz wstecz, mają czego żałować? Czy Maines zrobiłaby coś inaczej przy mikrofonie tamtej nocy w 2003 roku?

„To ciekawe pytanie”, powiedziała. „Nie żałuję, ale odpowiedzialna część mnie nie chce narażać ludzi na s—.”

Ludzi, jak w przypadku kolegów z zespołu, z którymi dzieli scenę.

„Czuję, że mogłaś powiedzieć coś mądrzejszego lub innego”, zastanawiał się Strayer.

„Cóż, zawsze żałuję, że nie powiedziałam czegoś mądrzejszego!” odparła Maines. „Ale kiedy myślę wstecz, to jest jak ten film 'Sliding Doors', prawda? Gdzie byśmy dziś byli, gdybym tego nie powiedziała? To jest interesujące. Naprawdę nie wiem, czy bym to cofnęła.”

Ponieważ, mimo wszystko, spójrzcie tylko gdzie są dzisiaj – razem, koncertując, wciąż otwarcie i wracając do wydawania muzyki.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *