Popularne w Variety
Appeared In 120 Features, One TV Series, Directed 2 Pix; Fought Disease 15 Yrs
John Wayne, który walczył z rakiem z przerwami przez 15 lat, zmarł wczoraj późnym popołudniem w UCLA Medical Center. Lekarze nie byli w stanie wzmocnić go na tyle, aby rozpocząć chemioterapię i eksperymentalne leczenie, na które „Książę” wyraził zgodę. Miał 72 lata.
Wayne zmarł o 17:30, według rzecznika szpitala, który wydał oświadczenie wczoraj wieczorem, kilka godzin po śmierci. Powiedział, że rodzina Wayne’a była z nim w tym czasie, że ktoś z rodziny był przy jego łóżku codziennie, przez całą dobę, odkąd wszedł do szpitala 3 maja, w którym to czasie lekarze usunęli niedrożność jelit. Po tej operacji, podczas której lekarze po raz drugi w tym roku wykryli kolejne tkanki nowotworowe, aktor zgodził się na eksperymentalne leczenie. Lekarze starali się odbudować jego kondycję fizyczną i jeszcze 10 dni temu Wayne chodził po szpitalu.
W ostatnią niedzielę szpital poinformował, że Wayne jest w stanie „stabilnym”, takim samym jak ostatni oficjalny raport z postępów wydany przez rodzinę i szpital w zeszłym tygodniu.Rodzina wczoraj wieczorem powiedziała, że pogrzeb będzie prywatny i zasugerowała, że zamiast kwiatów, wszelkie datki powinny być złożone na UCLA Medical Center, John Wayne Memorial Cancer Fund.
Wayne był nękany problemami medycznymi przez 15 lat. W 1965 roku przeszedł operację z powodu raka płuc. W zeszłym roku miał operację na otwartym sercu w Bostonie.
W tym roku był trzykrotnie hospitalizowany. 12 stycznia został poddany rutynowej operacji usunięcia woreczka żółciowego, podczas której lekarze wykryli złośliwy nowotwór i usunęli mu żołądek w ciągu dziewięciu i pół godziny. 20 kwietnia został ponownie przyjęty do UCLA w celu leczenia choroby oskrzeli wywołanej grypą, ale został zwolniony tydzień później.
Jego ostatnie publiczne wystąpienie miało miejsce podczas ceremonii rozdania nagród Akademii w Music Center Pavilion 9 kwietnia, kiedy to odpowiedział na burzliwą owację słowami: „To jedyne lekarstwo, jakiego człowiek może kiedykolwiek potrzebować.”
Wayne uczestniczył w ceremonii rozdania Oscarów, podczas której nagrodę za najlepszy film otrzymał „Łowca jeleni”. Przed ogłoszeniem nagrody zauważył, że on i Oscar wrócili razem do początków. „Zarówno Oscar, jak i ja pojawiliśmy się na hollywoodzkiej scenie w 1828 roku”. W tym czasie zauważył, że obaj byli w pobliżu przez długi czas i obiecał, że obaj będą w pobliżu o wiele dłużej.
Przed pojawieniem się Oscara, a przed jego drugim do ostatniego pobytu w szpitalu, pojawił się w Perry Como tv special.
Podczas swojej wizyty w L.A. na początku maja, Prezydent Carter zatrzymał się w UCLA Medical Center, aby spędzić kilka minut z Wayne’em.
Wkrótce po tym, jak wiadomość została po raz pierwszy nadana w telewizji, można było usłyszeć słowo przekazywane przez podwórkowe płoty w dzielnicach w całym mieście – po raz pierwszy od śmierci Binga Crosby’ego odnotowano to szczególne zjawisko.
Wayne cieszył się prawdopodobnie najdłuższą i najbardziej udaną karierą spośród wszystkich aktorów w historii kina. Wystąpił w 120 filmach fabularnych i jednym serialu, „The Mesquiteers”, a także wyreżyserował dwa. Główna rola w „Dyliżansie” Johna Forda (1939) sprawiła, że z dnia na dzień zyskał ogromną sławę i od tej pory Duke pozostał wybitnym aktorem. Znajdował się w pierwszej dziesiątce największych atrakcji kasowych częściej niż jakakolwiek inna gwiazda.
„Dyliżans” był przewidywalnym westernem. Wayne grał człowieka z krainy bydła przez większą część swojej kariery aż do tego momentu. Przez dziewięć lat po „Wielkim Szlaku”, w którym zagrał swoją pierwszą dużą rolę w 1930 roku, występował w sześciodniowych filmach klasy B. Ale zapis pokazuje, że wykonywał wiele różnorodnych ról w różnych miejscach.
Wykonywanie tych programatorów tak długo musiało wydawać się czasem biletem do trwałego zapomnienia. Ale Ford zawsze tam był. A Wayne trwał, ze swoim ciekawskim, toczącym się chodem i charakterystycznym sposobem wymachiwania obiema rękami przed ciałem, kiedy szedł.
1970 Oscar
W 1970 roku, po ponad 30 latach gwiazdorstwa, zdobył Oscara za „Prawdziwe męstwo”. Zagrał, jak w większości swoich filmów, wielkiego, twardego, nieustraszonego bohatera westernu – czasem awanturnika, ale nigdy pijaka, czasem właściciela rancza, czasem kowboja, czasem stróża prawa.
W życiu prywatnym pił może za dużo, pracował za ciężko, spał za mało. Ale na ekranie, tak jak w rzeczywistości, jeśli miał wady, to były to niedociągnięcia człowieka zawsze przyzwoitego, zawsze przestrzegającego prawa, zawsze potrafiącego wznieść się ponad swoje słabości.
Jak mówi jeden z biografów, Mike Tom Tomkies, dla Wayne’a nie było „anty” poprzedzającego „bohatera”.
Tak było również z innymi rolami, granymi zazwyczaj z wyróżnieniem: kapitan morski w „Wake Of The Red Witch”, były bokser w „The Quiet Man”, nakręconym w Irlandii; twardy sierżant piechoty morskiej w „Piaskach Iwo Jimy”, za które otrzymał swoją jedyną nominację do Oscara. Zawsze był solidnym bohaterem, zarówno w Hollywood, jak i na Hawajach, w Meksyku, Peru, Afryce i innych miejscach.
Ale do końca Wayne powracał do Starego Zachodu w swoich historiach. I w końcu jako telewizyjny i radiowy pitchman dla Great Westem Savings & Loan.
Duży kapelusz i ostrogi przyszły do niego szczerze. Bo w pewnym sensie jeździł po okolicy Palmdale na kalifornijskiej pustyni Mojave.
Urodził się w Winterset, Iowa, 28 maja 1907 roku, ale wcześnie przybył do Kalifornii. Jego prawdziwe nazwisko brzmiało Marion Michael Morrison. Jego ojciec, Clyde, był aptekarzem, który zawsze chciał żyć na otwartej przestrzeni, a w 1913 roku, gdy chłopiec miał sześć lat, kupił 80-hektarowe ranczo.
To było terytorium lucerny, a rodzina poszła na farmę. Głównie hodowali kukurydzę. Dwa lata zajęło seniorowi Morrisonowi spłukanie się. Ale w ciągu tych dwóch lat młody Marion często jeździł konno, a do szkoły w Lancaster pokonywał konno około 10 mil.
Po klęsce ranczerskiej rodzina przeniosła się do Glendale, tuż za Los Angeles, a ojciec poszedł do pracy w sklepie z lekami.
’Eatin' Money'
Od tego momentu rozpoczęła się długa walka o to, co Wayne nazwał „jedzeniem” pieniędzy. Nawet po tym, jak jego ojciec założył własną firmę, Duke musiał pracować przez cały okres szkolny.
Niektóre z tych dorywczych prac miały szczególny urok, jak na przykład roznoszenie ulotek dla sąsiedniego Bijou, co pozwalało mu oglądać filmy z udziałem Toma Mixa i innych kowbojskich bohaterów tamtych czasów.
Glendale dało Wayne’owi jego pseudonim. Właściwie, to był to pseudonim jego psa. Zwykle zostawiał swojego pupila w pobliskiej remizie strażackiej, kiedy szedł do szkoły, a strażacy, znając imię zwierzęcia, ale nie chłopca, zaczęli nazywać obu „Duke”
Takim był Duke do końca życia.
Do filmów wdarł się przez przypadek. Zawsze duży i silny – mierzył sześć stóp i cztery cale – młody Morrison był wspaniałym sportowcem i zdobył stypendium futbolowe na Uniwersytecie Południowej Kalifornii. Ale wciąż musiał pracować. Sympatyczny trener, Howard Jones, przehandlował Tomowi Mixowi upragnioną lożę na wielkim meczu w zamian za letnią pracę w studiu dla swojego zawodnika. Ward Bond zaczął z nim, a oni zostali przyjaciółmi na całe życie.
Marion Morrison został scenografem, przenosząc meble i rekwizyty. To były późne lata 20-te, kiedy jeszcze kręcono filmy nieme. Wkrótce poznał reżysera Johna Forda, który dał mu pierwszą pracę przy pasieniu gęsi na planie „Matki Machree” i z którym dzielił oddaną przyjaźń przerwaną dopiero po śmierci Forda w 1973 roku.
Niektórzy porównywali to do relacji ojciec-syn, ale Robert Newman, szef studia, który dobrze znał obu, twierdzi, że to było coś głębszego. „Kochał starego człowieka tak, jak niewielu synów kocha swojego ojca”, powiedział Newman. „Ford dał mu swój początek, a oni byli blisko ponad 40 lat.
Po „Dyliżansie” nakręcili razem 13 filmów – „Długa podróż do domu”, „They Were Expendable”, „Fort Apache”, „Trzech ojców chrzestnych”, „Nosiła żółtą wstążkę”,”Rio Grande”, „Cichy człowiek”, „Poszukiwacze”, „Orle skrzydła”, „Konni żołnierze”, „Człowiek, który zastrzelił Liberty Valance’a”, „Jak zdobyto Zachód” i „Rafa Donovana”.”
Wayne pojawił się również w trzech programach telewizyjnych wyreżyserowanych przez Forda – „Rookie Of The Year” z 1955 roku z udziałem jego syna Patricka, w którym można go było zobaczyć krótko jako reportera; „The Colter Craven Story”, odcinek „Wagon Train” z 1980 roku, w którym, pod pseudonimem Michael Morris, zagrał cameo jako generał Sherman, rolę, którą później miał wypełnić w „How The West Was Won”; oraz „Flashing Spikes” w serialu Alcoa Premiere w 1962 roku, w którym sportretował sierżanta musztry w odcinku, w którym wystąpili Patrick Wayne i James Stewart.
Ford Dox
Wayne’a można było również zobaczyć w dwóch filmach dokumentalnych o Fordzie, „Directed By John Ford” Petera Bogdanovlcha oraz „The American West Of John Ford”. Odpowiednio, pojawił się również w ostatnim filmie, jaki Ford kiedykolwiek nakręcił, wstępie do krótkiego dokumentu „Chesty”, który został nakręcony na planie „Rio Lobo” Howarda Hawksa dzień po tym, jak Wayne otrzymał Oscara za „True Grit”. Przybywając na plan, Wayne zastał całą obsadę i ekipę odwróconą do niego plecami. Kiedy się odwrócili, zobaczył, że wszyscy noszą opaski na oczy w stylu Roostera Cogburna – łącznie z końmi.
Ale to było później. Na początku, kiedy Wayne mógł się uwolnić od obowiązków związanych z przenoszeniem rekwizytów, powoli przechodził do pomniejszych ról. W 1928 roku dostał małą rólkę w „Domu kata” Forda. W „Salute”, również Forda, opowieści o Akademii Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, wypowiedział swoje pierwsze kwestie.
Miał 22 lata, kiedy reżyser Raoul Walsh zauważył jego łatwe, pełne gracji ruchy i przetestował go do „The Big Trail”, jego pierwszej poważnej roli za 75 dolarów tygodniowo. Dostał również nowe imię, ponieważ, jak zauważył Walsh, ludzie spodziewali się, że Marion Morrison jest dziewczyną. Tak więc, od czasu premiery w Fox, był Johnem Wayne’em.
Ale, choć udowodnił, że potrafi grać. „Wielki szlak” niewiele zrobił dla zbudowania jego sławy. Był to film eksperymentalny, wymagający szerokiego ekranu i specjalnego sprzętu projekcyjnego, a był to rok 1929, w którym kraj pogrążony był w depresji. Niewielu właścicieli kin mogło sobie pozwolić na system zwany Grandeur.
Fox pozwolił Wayne’owi odejść, a potem podpisał kontrakt na serię sześciodniowych filmów klasy B dla Republic Studios i Lone Star Productions. To była mętność, ale to była praca, a on uważał się za szczęściarza.
Pośród bardziej interesujących doświadczeń, które spadły na jego drogę w tym okresie, było wyróżnienie zostania pierwszym śpiewającym kowbojem na ekranie. Tyle tylko, że Wayne nigdy nie śpiewał. Jego dudniący głos nie nadawał się do melodii. Smith Bellow był dubbingowanym wokalistą i gitarzystą w serialu Mascot „Śpiewający Sandy” z 1932 roku, ale Wayne czuł się nieswojo, uważając ten proces za oszustwo. Po dwóch lub trzech występach odmówił grania tych partii.
W 1933 roku ożenił się z pierwszą ze swoich trzech żon, Josephine Saenz, córką konsula Panamy w Los Angeles. Wkrótce miał syna Michaela, potem siostrę Toni, a następnie Patricka i Melindę, a to właśnie nieobecność Duke’a zapewniała „pieniądze na jedzenie.”
Następnie pojawił się „Dyliżans”. Był to hitowy film roku 1939. Zdobył trzy Oscary, choć Wayne, mimo świetnej gry, nie był nawet nominowany. Później miał wypowiedzieć na ten temat charakterystyczną uwagę:
„You can’t eat awards; nor, more to the point, drink em.”
Ale to była pogarda frustracji. Kiedy wyszedł na scenę w noc, kiedy otrzymał Oscara za „Prawdziwe męstwo”, łzy napłynęły mu do oczu.
Mimo sukcesu w „Dyliżansie”, Wayne wciąż tkwił w Republic, która tylko od czasu do czasu, jak w przypadku „Mrocznego rozkazu” Raoula Walsha, dawała mu dobrych reżyserów, aktorów i budżet. W czasie wojny stopniowo wydostawał się z formy filmów klasy B, pracując dla De Mille’a w „Reap The Wild Wind”, ale jeszcze w 1945 roku wciąż był w Republic.
Chociaż był już gwiazdą, rok 1948 był kluczowy dla Wayne’a, ponieważ epicki film Hawksa „Red River” ustanowił go na zawsze czołowym aktorem. Grając twardego, niepokornego poganiacza bydła, postać nieco starszą niż aktor w tamtym czasie, Wayne dał występ, który skłonił Forda do zażartowania do Hawksa: „Nie wiedziałem, że ten głupi skurwysyn potrafi grać.”
Kawaleryjska trylogia Forda nastąpiła w krótkim czasie, podobnie jak nominacja za „Piaski Iwo Jimy” Allana Dwana i jego wspaniała charakteryzacja amerykańskiego boksera, który wraca do Irlandii, aby odnaleźć swoje korzenie w „Cichym człowieku” Forda. Choć wciąż zdarzały mu się wpadki, takie jak „Zdobywca”, w którym zagrał Czyngis-chana, Wayne występował w kolejnych hitach lat 50-tych, stając się prototypowym amerykańskim, bezsensownym he-manem, rozpoznawalnym na całym świecie.
Ford nie był jedynym reżyserem, z którym Wayne nawiązał cenne i trwałe relacje artystyczne. Dziesięć lat po „Red River”, Howard Hawks zaprosił Wayne’a do roli w „Rio Bravo”, co zapoczątkowało niezwykły ciąg filmów, w tym „Hatari! „El Dorado” i „Rio Lobo.”
Wayne pracował z Henrym Hathawayem, reżyserem, który poprowadził go do Oscara, sześć razy, „The Shepherd Of The Hills”, „Legend Of The Lost”, „North To Alaska”, „Circus World”, „The Sons Of Katie Eider” i „True Grit”. Filmy, które zrobił z Williamem Wellmanem – „Island In The Sky”, „The High And The Mighty” i „Blood Alley” – były hitami, a w późniejszych latach czterokrotnie współpracował z synem Victora McLaglena, Andrew, przy „McLintock!” „Hellflghters.” „Chlsum” i „The Undefeated.”
O’Hara Teaming
Nie można też pominąć zawsze przyjemnej współpracy Wayne’a z Maureen O’Harą, która została zapoczątkowana przez Forda w „Rio Grande” i kontynuowana przez Forda i innych w „The Quiet Man”, „The Wings Of Eagles”, „McLintock!”i „Big Jake’u”.
Wygrana nagrodziła go na kilka sposobów. Wayne był nie tylko gwiazdą, ale i producentem. Wiele ze swoich filmów zrealizował za pośrednictwem Batjac, firmy, którą założył w 1952 roku we współpracy z nieżyjącym już Robertem Fellowsem, wówczas scenarzystą i kierownikiem RKO. „Grit” udowodnił, że Duke wciąż miał mnóstwo wigoru i umiejętności sześć lat po swojej walce z rakiem.
Batjac był pionierskim przedsięwzięciem. Dzięki niemu mógł być niezależnym producentem, jednocześnie współpracując z różnymi studiami przy realizacji filmów. Zostawił go też w pewnym momencie, jak sam powiedział, „prawie spłukanego”. Ale inne rzeczy też miały na to wpływ. A on, w rzeczywistości, nie był nigdzie blisko spłukany, ponieważ był bogaty w ziemię, w domy i inne posiadłości. Brakowało mu tylko gotówki.
Batjac pomógł opróżnić konto bankowe dzięki „The Alamo”, wyprodukowanemu z United Artists, ale głównie za pieniądze Wayne’a, a potem słabnącemu w boxoffice. Był też menedżer biznesowy, który doprowadził go do kilku fatalnych transakcji i który później został zwolniony z pracy.
Czując presję, Wayne nakręcił pięć westernów, jeden po drugim. Był po pięćdziesiątce i to było za dużo. Przez lata cieszył się reputacją człowieka, który jest w stanie prześcignąć w piciu i pracy każdego mężczyznę w Hollywood. W 1964 roku nakręcił „McLintock” i „In Harm’s Way”, a potem rutynowe badania wykazały, że ma raka płuc. Operacja była jedyną rzeczą, która mogła go uratować. Ale mogła go pozostawić bezradnym inwalidą i prawie tak się stało.
Właściwie były to dwie operacje, ponieważ po pierwszej wystąpiły komplikacje, w wyniku których całe ciało mu spuchło. Druga się udała, ale kosztowała go prawie całe płuco.
Lekarze powiedzieli mu, że musi rzucić palenie, i choć był to nawyk z 40 lat, rzucił. Ale stare sposoby trzymają się mocno. W 1972 roku znowu palił.
Podczas walki z rakiem i bezczynności, która była dla niego równie bolesna jak wszystko inne podczas rekonwalescencji, Wayne miał pociechę w postaci swojej trzeciej żony, Pilar.
On i Josephine rozwiedli się w 1944 roku, po 11 latach. W 1946 roku poślubił Esperanzę Bauer, meksykańską aktorkę. Był to burzliwy związek i rozwiedli się w 1953 roku ze sporą zajadłością, w dużej mierze publicznie.
Poznał Pilar Palette, córkę peruwiańskiego dyplomaty, podczas gdy był na miejscu w jej ojczystym kraju. Pobrali się w 1954 roku, w dniu, w którym jego rozwód z Esperanzą stał się ostateczny. Niektórzy uważali za ciekawostkę to, że wszystkie trzy kobiety były hiszpańskojęzyczne. Niejednokrotnie tylko szybki dowcip przeprowadzał Mm przez sytuacje, które mogły wywołać publiczną niechęć.
Na przykład, heckler w tłumie zapytał, czy mówi po hiszpańsku.
„Nie za dobrze”, powiedział Wayne.
„Co!”Mężczyzna krzyknął: „Miałeś trzy hiszpańskie żony, a nie umiesz mówić po hiszpańsku?”
„Wa-al,” ciągnął Duke, „Chyba po prostu nigdy ich nie słuchałem.”
Z Pilar urodziło się jeszcze troje dzieci, dwie dziewczynki, Aissa i Marisa, oraz chłopiec Ethan. Teraz również doczekało się wielu wnuków. To małżeństwo również zakończyło się rozwodem.
Po „True Grit” i gdy gust narodu zaczął się zmieniać pod pewnymi względami, wyniki boxoffice’u dla filmów Wayne’a zaczęły się nieco zmniejszać, a on sam przyznał, że zaczynało być trudniej znaleźć odpowiednie role i nieruchomości.
Odmówił Harry’emu
Odmawiając z zasady występu w filmach z kategorią wiekową R, odrzucił główną rolę w „Brudnym Harrym”, torując drogę Clintowi Eastwoodowi, który wkroczył do filmu i jego niezwykle udanych kontynuacji.
Z perspektywy czasu Wayne przyznał, że prawdopodobnie powinien był wystąpić w tym filmie. Z innych powodów odrzucił główną rolę w „1941” Stevena Spielberga, uważając, że zrobienie spoofu na temat wojska zhańbi wizerunek, który budował przez całą karierę.
W latach 70. zatrzymał się więc przy westernach i kilku filmach o gliniarzach, grając w „Big Jake’u”, „Kowbojach”, w których, co niezwykłe, zginął na końcu, „Rozbójnikach”, „McQ”, „Roosterze Cogburnie”, w którym bisował swoją charakteryzację Roostera Cogburna, grając u boku Katharine Hepburn; „Brannigan” i jego ostatni film, „Strzelec” Dona Siegela, w którym został wysoko oceniony za rolę starzejącego się rewolwerowca umierającego na raka.
To był, pod wieloma względami, medytacyjny kamień węgielny olimpijskiej kariery, w pełni świadomy mitycznych aspektów osobowości Wayne’a.
Wyłania się z tego wszystkiego życiowy portret Johna Wayne’a, osobliwie podobny do bohaterów, których grał przez lata: przyzwoity i uczciwy człowiek. Tylko jedna rzecz w całym jego życiu i w całej jego karierze sprawiła, że wiatr nienawiści, ostrej osobistej krytyki, zawiał przeciwko niemu. Po II wojnie światowej wykonał wielki, publiczny zamach na polityczną prawicę. Wraz z Wardem Bondem, Adolphem Menjou, Royem Brewerem, ówczesnym szefem Hollywoodzkiego Związku Pracowników Scen Teatralnych i kilkoma innymi, założył wojującą antykomunistyczną organizację o nazwie Motion Picture Alliance for the Preservation of American Ideals. Liberałowie potępili go, a on sam był zrozpaczony, ale było to coś, czego najwyraźniej nie potrafił trzymać w zamknięciu.
Wayne obraził ich ponownie w 1968 roku w „Zielonych Beretach”, pochlebnym spojrzeniu na niektórych Amerykanów walczących w Wietnamie.
Ale fakt, że ikonograficzna pozycja Wayne’a przeważyła nad jego poglądami politycznymi, nawet w przypadku jego naturalnych ideologicznych przeciwników, był jasny już w 1974 roku. W Bostonie, aby promować „McQ”, Wayne przyjął zaproszenie Harvard Lampoon, aby wjechać na Harvard Square na opancerzonym transporterze osobowym.
Chociaż początkowo obrzucany śnieżkami, książę przybył, zobaczył i podbił tysiące Ivy Leaguers, którzy przyszli go zobaczyć, a później zaangażował ich w ożywioną sesję pytań w teatrze w sąsiedztwie.
John Wayne jest dla wieków. Jeden z prawdziwych nieśmiertelników ekranu, jest jednym z ostatnich, o których można powiedzieć, że już nigdy nie zobaczymy takich jak on.