Jeden z najpoważniejszych konfliktów teologicznych w historii chrześcijaństwa miał miejsce ponad tysiąc sześćset lat temu. Znany jako kontrowersja ariańska, wielu ludzi, którzy nazywają siebie chrześcijanami, najprawdopodobniej nigdy nie słyszało o tym konflikcie ani o większości, jeśli nie o wszystkich, głównych bohaterach tej religijnej wojny, która ukształtowała nasz teologiczny światopogląd w stopniu większym, niż można by sobie wyobrazić.
Trzyysta lat po ukrzyżowaniu Jezusa doszło do poważnej walki teologicznej, która trwała ponad pięćdziesiąt lat, a której przedmiotem było to, czy Jezus był Bogiem. Głównymi walczącymi byli Ariusz, ksiądz z kościoła Baucalis w Aleksandrii w Egipcie i Atanazy, biskup Aleksandrii. Innymi ważnymi graczami w tym teologicznym dramacie byli Konstantyn Wielki, pierwszy chrześcijański cesarz Imperium Rzymskiego, oraz liczni biskupi, wśród nich Aleksander z Aleksandrii, Hozjusz z Kordowy, Euzebiusz z Cezarei i Euzebiusz z Nikomedii. W tym momencie w historii Kościoła wszyscy biskupi byli uważani za równych sobie, ale Aleksander był nazywany „Papą” – czyli papieżem – innymi słowy, był najbardziej wpływowym biskupem, zwłaszcza wśród innych biskupów wschodnich.
W porównaniu z cesarzami i biskupami, ksiądz Ariusz był stosunkowo mało znaczący, ale wzniecił teologiczne gniazdo szerszeni. Gdy przez kilka lat wygłaszał kazania w swoim kościele, jego biskup, Aleksander Aleksandryjski, zaczął otrzymywać doniesienia, że kwestionuje on boskość Jezusa.
Arius wpadł w większe kłopoty, gdy sprzeciwił się jednemu z kazań swojego biskupa, w którym Aleksander powiedział, że „Syn jest równy Ojcu i z tej samej substancji co Bóg, który Go zrodził”. Ari-us, zwykły prezbiter lub kapłan, oskarżył Aleksandra o sabelianizm, herezję twierdzącą, że Bóg i Jezus byli aspektami tej samej niepodzielnej rzeczywistości. To połączenie Ojca i Syna implikowało, że Syn nie był w rzeczywistości człowiekiem. Ariusz odpowiedział: „Jeśli Ojciec zrodził Syna, to ten, który został zrodzony, miał początek istnienia, a z tego wynika, że był czas, kiedy Syna nie było.” Aleksander i jego główny diakon pomocnik, Atanazy, argumentowali, że Chrystus nie był z podobnej substancji do Boga, ale z tej samej substancji.
Aleksander „wyrzucił” Ariusza z porządku prezbiterium, ale kontrowersja szybko się nasiliła. Ariusz przyciągnął jeszcze więcej uwagi i wsparcia ze strony kilku diakonów i innych prezbiterów.
W liście, który Aleksander napisał do biskupa Konstantynopola, również noszącego imię Aleksander, dotyczącym Ariusza i jego zwolenników, biskup oskarżył arian o zaprzeczanie boskości Chrystusa i o deklarowanie, że „jest on na równi z innymi ludźmi”. Powiedział również, że cytują oni fragmenty Pisma Świętego, które wspierają ich przekonania, ignorując jednocześnie „wszystkie te, które stwierdzają Jego boskość i chwałę, jaką posiada u Ojca.” Twierdził, że „podtrzymują bezbożną hipotezę, którą Grecy i Żydzi wysnuli na temat Jezusa Chrystusa”. Znaczna część kontrowersji dotyczyła tego, czy był czas, w którym Syn Boży nie istniał, czy też istniał od wieczności. Aleksander i jego zwolennicy cytowali Jana 1:1-3, aby udowodnić swoje stanowisko („Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. On był na początku u Boga. Wszystko przez Nie powstało, a bez Niego nic nie powstało.”). Zdumiewa go fakt, że arianie odrzucają lub ignorują takie fragmenty Pisma Świętego jak: „Ojciec i Ja jedno jesteśmy” (J 10,30), oraz „Kto mnie zobaczył, zobaczył i Ojca” (J 14,9).
Inny punkt debaty dotyczył tego, czy Jezus był z natury podatny na zmiany i zdolny zarówno do cnoty, jak i do zła. Stanowisko arian było takie, że jeśli Jezus jest Bogiem, to jak może być cnotliwy, skoro nie ma mocy wybierania między dobrem a złem?
Aleksander oskarżył również „te źle myślące jednostki” o myślenie, że my, tak jak Jezus, możemy stać się synami Bożymi. Według niego, „synostwo naszego Zbawiciela nie ma nic wspólnego z synostwem ludzi.”
Alexander twierdzi nawet, że „w Psalmach jest napisane, że Zbawiciel powiedział: 'Pan rzekł do mnie: 'Tyś jest mój Syn'.'” (Psalm 2:7b – tłumaczenie NRSV: „Rzekł do mnie: 'Ty jesteś moim synem; dziś cię spłodziłem'”. Według The New Oxford Annotated Bible, w tym fragmencie król odpowiada na słowa nadwornego poety lub proroka, w których jest on identyfikowany jako adoptowany syn Boga. Z pewnością nie był to przemawiający Jezus!)
Toczył się również spór o Trójcę Świętą i Ducha Świętego. Aleksander był zagorzałym zwolennikiem doktryny trynitarnej: „wyznajemy istnienie Ducha Świętego, którą to prawdę podtrzymują święci Starego Testamentu i uczeni teologowie Nowego.”
Oskarżał nawet arian o hańbienie „chrześcijaństwa przez zezwalanie młodym kobietom na włóczenie się po ulicach”. Ariusz był szczególnym ulubieńcem marynarzy, robotników portowych i młodych kobiet, a kilka z nich, rozwścieczonych jego zwolnieniem, podobno tłumnie i nieskromnie wyległo na ulice, domagając się jego przywrócenia. Pamiętajmy, że było to wciąż społeczeństwo silnie zdominowane przez mężczyzn. Młode kobiety włóczące się po ulicach i ich nieskromne gromadki wydają się zupełnie innymi oskarżeniami. Czy chodziło im o to, że kobiety po prostu gromadzące się na ulicach były nieskromne, czy też robiły coś nieskromnego?
Ale choć nie ma to nic wspólnego bezpośrednio z kontrowersjami ariańskimi, Aleksander napisał również, że „świat został stworzony z niczego, co pokazuje, że jego powstanie jest stosunkowo niedawne.” Taki cytat po prostu ilustruje naiwność biskupa i epoki, w której żył.
W rezultacie Aleksander został zmuszony, w 321 roku, do zarządzenia soboru biskupów egipskich, aby zdecydować, jakie działania powinny zostać podjęte. Rada potępiła poglądy Ariusza i wydaliła go z jego kościoła. Ariusz odmówił przyjęcia werdyktu i próbował odwołać się od tej decyzji. Odwiedził również przyjaciół w Palestynie, Syrii i Azji Mniejszej, prosząc o ich wsparcie.
Powróćmy na chwilę do historii. Gdy ojciec Konstantyna, Konstancjusz, zmarł w 306 r., Konstantyn został władcą Brytanii, Galii i Hiszpanii. W ciągu następnych kilku lat zdobywał coraz większą władzę i coraz większe terytorium. W 312 r., kiedy armia Konstantyna przygotowywała się do zmierzenia się z dwukrotnie większą od siebie armią, podczas marszu w kierunku Rzymu, według Euzebiusza, ujrzał on krzyż wyłaniający się z blasku słońca z przesłaniem „In Hoc Signo Vinces” („Tym znakiem zwyciężysz”). Euzebiusz doniósł również, że następnej nocy Jezus ukazał się Konstantynowi we śnie i nakazał mu wyryć znak (Chi Rho – XP – symbol przedstawiający dwie pierwsze litery greckiej pisowni słowa Christos) na sztandarach jego armii. Po naradzie z chrześcijańskim biskupem Hozjuszem z Kordowy, swoim duchowym doradcą, Konstantyn rozkazał swoim żołnierzom, by zastąpili pogańskie sztandary znakiem Chi Rho. Oczywiście jego armia zatriumfowała, a Konstantyn został władcą Zachodu. Prześladowania chrześcijan zakończyły się wraz z Edyktem Mediolańskim w następnym roku. Dopiero w 324 r. Konstantyn został cesarzem zjednoczonego Imperium Rzymskiego. Był on przekonany, że najlepszym sposobem na zjednoczenie zróżnicowanych i skłóconych mieszkańców imperium jest zjednoczenie ich pod jednym duchowym parasolem – chrześcijaństwem. Jego plan zjednoczenia został niemal natychmiast zagrożony przez kontrowersje ariańskie, wysłał więc biskupa Hozjusza do Aleksandrii, aby ustalił fakty, ocenił je i sformułował zalecenia.
Dochodzenie Hozjusza wykazało, że Ariusz głosił, iż Jezus zasłużył sobie na adopcję jako syn Boży przez swój rozwój moralny i posłuszeństwo Bogu. Twierdził on również, że to, co Bóg uczynił dla Jezusa, wskrzeszając go i dając mu nieśmiertelność, może uczynić również dla nas, pod warunkiem, że będziemy wzrastać w mądrości i cnocie jako nowi ludzie w Chrystusie. Dobra Nowina Ewangelii, według Ariusza, polega na tym, że wszyscy jesteśmy potencjalnie Bożymi synami i córkami. Kiedy biskup Aleksander nakazał Ariuszowi głosić „poprawną doktrynę”, ten odmówił. Sobór stu biskupów egipskich zebrał się więc w Aleksandrii, gdzie spisali oni wyznanie wiary – Wyznanie Ortodoksji. Gdy Ariusz i jego zwolennicy odmówili jego podpisania, sobór obłożył ich ekskomuniką.
Wkrótce Euzebiusz z Nikomedii zwołał kolejny sobór kościelny, który uznał, że poglądy Ariusza mieszczą się w zakresie dopuszczalnych idei. Ariusz udał się następnie do Libanu i Palestyny, zyskując silne poparcie biskupa Pauliniusza z Tyru i biskupa Euzebiusza z Cezarei. Euzebiusz był wielbicielem teologii Orygenesa z Aleksandrii. Wiek wcześniej Orygenes, największy teolog swoich czasów, ogłosił, że Syn był oddzielony od Boga i mniejszy od Niego. Euzebiusz stał się więc mistrzem teologii Ariusza. Zwołał sobór biskupów, który zebrał się w Cezarei w 321 lub 322 roku i który również uznał teologię Ariusza za ortodoksyjną.
W miarę jak kontrowersje się rozprzestrzeniały, chrześcijanie w całym imperium śpiewali chwytliwą melodię, która broniła ariańskiego poglądu: „Był czas, kiedy Syna nie było”. Pewien historyk napisał, że „biskup spierał się z biskupem, a ludzie spierali się między sobą, jak roje gnatów walczące w powietrzu.”
Z powodu niepowodzenia Hozjusza w mediacji kontrowersji teologicznej w Aleksandrii, w 325 r. Konstantyn, najprawdopodobniej na polecenie Hozjusza, postanowił zwołać sobór kościelny z udziałem przedstawicieli wszystkich części imperium, aby rozwiązać tę kwestię. Miał nadzieję, że biskupi wspólnie wypracują wyznanie wiary – ustanowią ogólnokościelny zbiór przekonań – które pozwoli osiągnąć kościelną harmonię. W związku z tym w 326 r. zwołano Sobór Nicejski; z 1800 zaproszonych biskupów wzięło w nim udział około 300, z czego zdecydowana większość pochodziła z Kościoła wschodniego.
Na czele soboru stanął biskup Aleksander, ale to Atanazy, ze względu na swoje niekiedy pozbawione skrupułów poparcie dla ortodoksji i mściwe ataki na arianizm, został okrzyknięty „szlachetnym obrońcą Chrystusa”. Atanazy, który zastąpił Aleksandra jako biskup w 328 roku, był gwałtownym, mściwym człowiekiem, ale ukształtował przyszłość Kościoła, gdy jego strona wygrała szalejącą wojnę teologiczną. Jego przeciwnicy, których było wielu, oskarżyli go o przekupstwo, kradzież, wymuszenia, świętokradztwo, zdradę i morderstwo. Został ekskomunikowany, obłożony anatemą, pobity, zastraszony, porwany, uwięziony i wygnany nie mniej niż pięć razy przez czterech cesarzy rzymskich, spędzając na wygnaniu 17 z 45 lat pełnienia funkcji biskupa Aleksandrii. Atanazy uważał również, że tylko silny Bóg, silny Kościół i silne imperium mogą zapewnić ludziom bezpieczeństwo, którego tak bardzo pragnęli. Nic dziwnego, że Konstantyn uwielbiał perspektywę Atanazego.
Pierwszym punktem obrad soboru była kontrowersja ariańska, która trwała ponad dwa tygodnie. Ariusz przebywał w Nicei, ale ponieważ nie był biskupem, nie wolno mu było oficjalnie przemawiać na soborze ani uczestniczyć w publicznych dyskusjach.ako główny przedstawiciel arianizmu Euzebiusz, biskup Cezarei, przedstawił wyznanie wiary oparte na tradycyjnym credo chrzcielnym używanym w jego kościele:
Wierzymy w jednego Boga, Ojca wszechmogącego, Stworzyciela wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych; I w jednego Pana, Jezusa Chrystusa, Słowo z Boga, Boga z Boga, Światłość ze światłości, Życie z życia, Syna Jednorodzonego, zrodzonego przed wszelkim stworzeniem, spłodzonego przez Boga Ojca przed wszystkimi wiekami, przez którego wszystko się stało; który dla naszego zbawienia stał się wcielony i mieszkał wśród nas, i który cierpiał i zmartwychwstał trzeciego dnia, i wstąpił do Ojca, i powtórnie przyjdzie w chwale sądzić żywych i umarłych. Wierzymy także w jednego Ducha Świętego. …
Konstantyn uznał credo za możliwe do przyjęcia, ale zasugerował poprawkę – dodanie jednego słowa homoousios (homo znaczy „ten sam”, a ousia – „istota” lub „substancja”). Wyjaśnił, że termin ten nie opisuje stanu cielesnego lub właściwości fizycznych, więc nie mówi, że Syn pochodzi od Ojca jako podział Jego istoty lub jako odcięcie się od Niego. Natura Boga, powiedział, nie jest fizyczna lub cielesna rzecz, a więc nie może być w stanie fizycznym. Dlatego takie rzeczy możemy rozumieć tylko w kategoriach boskich i tajemniczych.
Arianie mieli trudności z zaakceptowaniem sugestii Konstantyna. Wierzyli, że Bóg przyjął Jezusa jako swojego Syna, ale to nie znaczyło, że byli sobie równi. Jezus z Nazaretu był prawdziwym człowiekiem, a nie jakimś boskim objawieniem Boga lub Boga, dla tej sprawy.
Według ich przeciwników, arianie myśleli w kategoriach albo-albo – albo Jezus był naprawdę Bogiem, albo był naprawdę człowiekiem. Arianie nie mogli logicznie wyobrazić sobie, że był jednym i drugim.
Atanazjusz, główny ariański przeciwnik, powiedział, że Bóg może zrobić wszystko, co zechce, więc Bóg wcielił się – stał się człowiekiem; wybrał, by stać się Jezusem. Tylko wtedy, gdy Jezus był w pełni człowiekiem, mógł odpokutować za ludzki grzech i tylko wtedy, gdy był w pełni boski, mógł mieć moc, by nas zbawić. Dla Atanazego logika doktryny zbawienia Nowego Testamentu zakładała podwójną naturę Chrystusa.
Mimo że w Ewangeliach Jezus opisywał siebie jako innego niż Ojciec i mniejszego od Niego, Atanazy utrzymywał, że Bóg przemienił się w człowieka, cierpiał, umarł, a następnie zmartwychwstał. Podczas gdy Atanazy oskarżał arian o poniżanie Chrystusa do tego stopnia, że jego majestat i zbawcza moc zostały utracone, arianie oskarżali Atanazego o wywyższanie go do tego stopnia, że jego miłość i majestat Boga zostały utracone.obór Nicejski ostatecznie opracował wyznanie wiary (Credo Nicejskie, które jest dziś używane w Kościele, to poprawiona wersja z Soboru Konstantynopolitańskiego):
Wierzymy w jednego Boga, Ojca wszechmogącego, Stworzyciela wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych;
I w jednego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, Jednorodzonego z Ojca, z substancji (homoousios) Ojca; Boga z Boga i Światłość ze Światłości; Boga prawdziwego z Boga prawdziwego; zrodzonego, a nie uczynionego, z tej samej substancji co Ojciec, przez którego wszystko się stało, w niebie i na ziemi: który dla nas, ludzi, i dla naszego zbawienia zstąpił, wcielił się i stał się człowiekiem, cierpiał, trzeciego dnia zmartwychwstał i wstąpił na niebiosa, skąd powtórnie przyjdzie sądzić żywych i umarłych;
I w Duchu Świętym.
Ale Święty Kościół Katolicki i Apostolski anatematyzuje tych (tj. arian), którzy mówią: „Był czas, kiedy Go nie było”, „Zanim został spłodzony, nie istniał” i „Został stworzony z tego, co nie istniało”. To samo odnosi się do tych, którzy twierdzą, że jest On z innej substancji lub istoty niż Ojciec, lub że został stworzony, lub może być zmieniony.
Wierzenie zostało uzgodnione i podpisane przez 318 członków rady. Tylko pięciu odmówiło podpisania, sprzeciwiając się terminowi homoousios. Byli to Euzebiusz z Nikomedii, Teognis z Nicei, Maris z Chalcedonu, Theonas z Marmarica i Secundus z Ptolemaïs. W swojej obronie napisali: „Z tej samej substancji oznacza pochodzenie od czegoś na jeden z trzech sposobów: przez kiełkowanie, jak pęd pochodzi od korzeni; przez pochodną, jak dzieci pochodzą od swoich rodziców; lub przez podział, jak dwie misy pochodzą z jednej bryły złota. Ale Syn nie pochodzi od Ojca w żaden z tych sposobów. Z tego powodu nie możemy zgodzić się na to wyznanie wiary”. Tych samych pięciu również nie zgodziło się na zdymisjonowanie Ariusza. Ale sobór anatematyzował Ariusza i wszystkich, którzy wyznawali jego poglądy. Dlatego cesarz wysłał Ariusza i pięciu, którzy odmówili podpisania, na wygnanie.
Wkrótce po ich wygnaniu niektórzy z wygnańców zmienili zdanie i zgodzili się, że Syn i Ojciec są z tej samej substancji.
Euzebiusz z Cezarei napisał do swojego kościoła, co następuje: „zgodziliśmy się, że ousia (z substancji) oznacza po prostu, że Syn jest rzeczywiście z Ojca, ale nie istnieje jako część Ojca”. Dalej – stwierdził: „’Z tej samej substancji co Ojciec' nie oznacza w sensie fizycznym, czy w jakikolwiek sposób podobnego do śmiertelnych stworzeń… To, że Syn jest z tej samej substancji co Ojciec, oznacza po prostu, że Syn Boży nie ma żadnego podobieństwa do rzeczy stworzonych, ale jest pod każdym względem podobny do niczego innego jak tylko do brata, który go spłodził, i że nie jest z żadnej innej substancji jak tylko z substancji Ojca. Wyjaśnione w ten sposób, wydawało mi się słuszne, by zgodzić się z tą doktryną, zwłaszcza że niektórzy wielcy teologowie w przeszłości używali w swoich pismach określenia 'z tej samej substancji'.”
W ciągu kilku miesięcy niektórzy zwolennicy Ariusza przekonali Konstantyna, by zakończył wygnanie Ariusza. Z kilkoma prywatnymi uzupełnieniami Ariusz podpisał nawet Credo Nicejskie, a cesarz nakazał Atanazemu, który do tego czasu zastąpił Aleksandra na stanowisku biskupa, przywrócić Ariusza do wspólnoty. Atanazy jednak odmówił.
Wkrótce potem niektórzy wrogowie Atanazego oskarżyli go o morderstwo, nielegalne opodatkowanie, czary i zdradę, co skłoniło Konstantyna do wygnania go do Trewiru, obecnie niemieckiego miasta w pobliżu Luksemburga.
Kiedy Konstantyn zmarł dwa lata później, Atanazy powrócił do Aleksandrii. Podczas jego nieobecności arianizm zyskał przewagę. Teraz przywódcy kościelni byli przeciwko niemu i ponownie go wygnali. Atanazy udał się więc do Rzymu, by szukać wsparcia u papieża Juliusza I. Powrócił w 346 r., ale został wygnany jeszcze trzy razy, zanim w końcu w 366 r. powrócił do Aleksandrii. Miał już wtedy około 70 lat.
Podczas pierwszego roku spędzonego na stałe w Aleksandrii Atanazy wysłał swój doroczny list do kościołów w swojej diecezji. Takie komunikaty służyły do ustalania dat Wielkiego Postu i Wielkanocy oraz do omawiania spraw o znaczeniu ogólnym. W tym szczególnym liście Atanazy wymieniał księgi, które jego zdaniem powinny składać się na Nowy Testament: „Tylko w nich (27 pismach) głoszona jest nauka o pobożności. Nikt nie może do nich dodawać i nic nie może od nich odejmować”. Chociaż inne listy były sporządzane i nadal byłyby proponowane, to właśnie lista Atanazego została ostatecznie przyjęta przez Kościół i jest tą, której używamy do dziś.
Kiedy Ariusz zmarł w 336 roku, Atanazy twierdził, że to sam Bóg odpowiedział na ich modlitwy i „potępił herezję ariańską.”
Według Atanazego, Ariusz był autorem poematu zwanego Thalia („święto”). Część tego poematu jest cytowana w Czterech dyskursach Atanazego przeciwko arianom:
A więc sam Bóg, taki, jakim jest naprawdę, jest niewyrażalny dla wszystkich.
On sam nie ma sobie równego, nie ma nikogo podobnego i nikogo o tej samej chwale.azywamy Go niezrodzonym, w przeciwieństwie do tego, który z natury jest zrodzony.
Chwalimy Go jako bez początku, w przeciwieństwie do tego, który ma początek.
Czcimy Go jako ponadczasowego, w przeciwieństwie do tego, który w czasie zaistniał.
Ten, który jest bez początku, uczynił Syna początkiem rzeczy stworzonych. On, który jest bez początku, uczynił Syna początkiem rzeczy stworzonych. Spłodził Go jako syna dla siebie samego.
On (Syn) nie posiada żadnej z odrębnych cech istoty samego Boga
Bo nie jest Mu równy, ani nie jest tej samej istoty (homoousios) co On.
W tej części Thalii Ariusz wyjaśnia ostateczną niepojętość Ojca dla Syna:
W skrócie, Bóg jest niewyrażalny dla Syna.
Bo On sam w sobie jest tym, czym jest, to znaczy nieopisywalny,
Tak więc Syn nie pojmuje żadnej z tych rzeczy ani nie ma zrozumienia, by je wyjaśnić.
Jest bowiem niemożliwością dla niego zgłębić Ojca, który jest sam w sobie.
Syn sam nie zna nawet własnej istoty (ousia).
Bo będąc Synem, jego istnienie jest z pewnością zależne od woli Ojca.
Jakież rozumowanie pozwala, aby ten, który jest od Ojca, mógł pojąć i poznać swego rodzica?
Bo najwyraźniej to, co ma początek, nie jest w stanie wyobrazić sobie lub pojąć istnienia tego, co nie ma początku”.
Pytania i wnioski
Dlaczego arianie tak stanowczo utrzymywali, że Bóg zesłał Zbawiciela, który był mniejszy od Boga? Ponieważ, zasadniczo, idea Wiekuistego stającego się człowiekiem obrażała ich, tak jak obrażała Żydów. Dla nich utożsamienie Jezusa z tą samą substancją co Ojciec poniżało Boga.
Jeśli Jezus był stworzeniem, a nie stwórcą, jeśli był posłuszny Bogu siłą woli, a nie z natury, jeśli jego synostwo wynikało z adopcji przez Boga, to czyż nie był on najświętszym człowiekiem w historii? Tak! I najbardziej podobny do Boga.
Jak to możliwe, że Jezus był zarówno Bogiem, jak i pośrednikiem między Bogiem a ludźmi? Sędzią i orędownikiem? Wszechmocnym Ojcem i wiernym bratem i przyjacielem?
Kiedy Jezus wołał: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”, z pewnością nie mówił do siebie! Bóg nie modliłby się: „Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ten kielich minie; jednak nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty chcesz.” (Mt 26, 39) Kiedy Jezus przyznał, że nikt nie zna dnia ani godziny przyjścia królestwa, tylko Ojciec – nie aniołowie niebiescy ani Syn (Mk 13, 32) – nie był po prostu skromny. Kiedy powiedział swoim uczniom, że „Ojciec jest większy niż Ja” (J 14, 28), miał na myśli dokładnie to, co powiedział. Jeśli „Jezus wzrastał w mądrości i w latach, i w boskiej, i ludzkiej łasce”, jak twierdzi Łukasz 2:52, to nie był Bogiem – Bóg nie wzrastałby w mądrości ani w boskiej łasce. Bóg nie „nauczyłby się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał” (Hbr 5,8). Dzieje Apostolskie 2,36 mówią, że Bóg „uczynił” Jezusa zarówno Panem, jak i Mesjaszem.
Obraz lub posąg przedstawia swój przedmiot, ale nie jest nim samym. Jezus był obrazem Ojca; był doskonałą reprezentacją Boga w ludzkiej postaci.
Choć nie spełniamy standardów Jezusa, czy mamy potencjał, aby stać się synami i córkami Boga? Moim zdaniem, tak! Bóg wskrzesił Jezusa z martwych i ogłosił go swoim synem ze względu na to, kim był, co zrobił za życia i ponieważ wielokrotnie wypełniał wolę Bożą, więc to samo jest, przynajmniej potencjalnie, dostępne dla nas.
Jeśli Jezus jest drugim Bogiem, to czy Duch Święty jest trzecim Bogiem? Wszystko inne niż jeden Bóg jest politeizmem! Jezus i jego uczniowie byli Żydami, a judaizm jest wiarą monoteistyczną. Jak wierzący w tylko jednego Boga może uczynić Jezusa równym Bogu? Jeśli Chrystus jest dosłownie Bogiem, czy możemy poważnie wierzyć, że Bóg przybrał ludzkie ciało, cierpiał na krzyżu, umarł, a następnie zmartwychwstał? Nicejski pogląd na bóstwo Jezusa jest nieracjonalny i niezgodny z monoteizmem, z godnością i absolutnością Boga, i prowadzi do sabelianizmu lub czegoś gorszego. Czy nie istnieje jakiś alternatywny sposób opisania relacji Jezusa do Boga, który nie zaprzeczałby Jego człowieczeństwu (herezja sabelińska) ani nie kwestionował Jego boskości (skrajny arianizm)?
Czy Bóg może coś zrobić? Oczywiście! Ale przynajmniej dla mnie, Bóg (lub Duch Święty) ojcujący Jezusowi jest jak grecki bóg Zeus zapładniający jakąś ludzką pannę. To jest obrzydliwe i niewiarygodne. Jeśli Bóg zapłodniłby Marię, czy wynikiem tego nie byłby półbóg? To jest pogaństwo. Nawet jeśli przyjmiemy, że Bóg postanowił stać się człowiekiem w osobie Jezusa, to jak Bóg mógł cierpieć na krzyżu i umrzeć śmiercią człowieka? Jak może być wzorem dla ludzkiego zachowania, jeśli nie jest człowiekiem? Jeśli Chrystus nie jest w pełni człowiekiem, jak możemy mieć nadzieję, że będziemy mogli Go naśladować? A może życie Jezusa jest realistycznym modelem ludzkiego zachowania tylko dla garstki świętych i męczenników?
Mam trudności z zaakceptowaniem chrześcijaństwa pozbawionego skrupułów „szlachetnego mistrza Chrystusa”, który został oskarżony o przekupstwo, kradzież, wymuszenie, świętokradztwo, zdradę, morderstwo i czary. W każdej wojnie triumfuje pogląd zwycięzcy, ale jeśli zdobywca wygrał bitwę, stosując którąś lub wszystkie z rzeczy, o które oskarżono Atanazego, to kwestionuję jego kwalifikacje do definiowania chrześcijaństwa dla reszty z nas.
Natura śmierci Ariusza była tak nagła i gwałtowna, że należy zapytać: czy został zamordowany? Czas i sposób, w jaki zmarł, z pewnością są podejrzane. W 336 roku synod w Jerozolimie przywrócił Ariusza do komunii i pomimo sprzeciwu biskupa, cesarz nakazał Aleksandrowi przyjęcie Ariusza. Aleksander nie ośmielił się nie wykonać polecenia cesarza, ani nie chciał go wykonać, więc w sobotę wieczorem, zanim następnego ranka miał dopuścić Ariusza do komunii, modlił się, by albo on, albo Ariusz umarli przed wschodem słońca. Tego samego wieczoru, podobno zdrowy Ariusz nagle ciężko zachorował, gdy wraz z tłumem swoich zwolenników, w tym z Euzebiuszem z Nikomedii, opuszczał pałac cesarski po spotkaniu z cesarzem. Gdy dumnie paradowali przez miasto, Ariusza dopadła ostra biegunka. Popędził do najbliższej toalety, ale zmarł w trakcie załatwiania się. Opis jego śmierci sugeruje, że podczas audiencji u cesarza mogła mu zostać podana silna trucizna w formie powoli rozpuszczającej się wraz z jakimś jedzeniem lub napojem. Taka trucizna, metoda udoskonalona przez Rzymian, spowodowałaby opóźniony i niszczycielski koniec.
Kontrowersje ariańskie trwały przez ponad 250 lat, dopóki nie zostały zepchnięte do podziemia. Jednakże współczesny kościół zwany Świętym Katolickim i Apostolskim Kościołem Ariańskiego Katolicyzmu twierdzi, że podąża za naukami Ariusza. Nauczają oni, że tylko Ojciec jest Bogiem absolutnym, a Jezus miał początek w ciele i jest podporządkowany Ojcu. Nauczają, że Jezus Chrystus był bezgrzesznym Mesjaszem i Odkupicielem; nie akceptują jednak dziewiczych narodzin, niektórych cudów Jezusa, cielesnego zmartwychwstania Jezusa, jakiejkolwiek boskości lub kultu Chrystusa, ani biblijnej nieomylności. Współczesny kościół ariański wierzy, że Jezus był naturalnym synem Józefa i Marii, a nad jego poczęciem czuwał Duch Święty. Nauczają też, że zmartwychwstanie jest z ducha (duszy), a nie z ciała.
Typ chrześcijaństwa, który wywodzi się z Soboru Nicejskiego i kolejnych soborów kościelnych, które po nim nastąpiły, z Jezusem, Chrystusem, włączonym w Boga, z jego pesymistycznym spojrzeniem na naturę ludzką, z biskupami i świętymi coraz bardziej zyskującymi na znaczeniu, mógł być lepiej dostosowany do wyciskania nadziei i obaw chrześcijan w epoce nieprzewidywalnych zmian i obniżonych oczekiwań społecznych, ale moim zdaniem jest źle dostosowany do postępowego chrześcijaństwa XXI wieku.