Mary Shelley’s „Frankenstein” (Polski)

By Stephen Kern

Strona tytułowa pierwszego wydania książki Mary Shelley „Frankenstein, or The Modern Prometheus”, 1818.

Dwustu lat temu Mary Shelley, w wieku dziewiętnastu lat, opublikowała gotycką powieść Frankenstein. Stała się ona klasykiem literatury angielskiej.

Była w uprzywilejowanej pozycji, aby stworzyć ten bogaty dokument kulturowo-historyczny, ponieważ jej ojciec William Godwin był wiodącym filozofem oświecenia, jej matka Mary Wollstonecraft była pionierską angielską feministką, która broniła praw kobiet, a jej mąż Percy Shelley był wiodącym poetą romantycznym. W ten sposób ta przedwcześnie dojrzała i utalentowana pisarka była przygotowana do udramatyzowania zderzenia dwóch kultur – oświecenia, które celebrowało rozum i naukę, oraz epoki romantyzmu, która celebrowała pasję i sztukę.

Napędzała ją również seria osobistych traum, które podsycały jej gorączkową opowieść: dziesięć dni po jej narodzinach matka zmarła na gorączkę połogową, w wieku siedemnastu lat uciekła z Percym, który porzucił żonę, w następnym roku jej przedwczesne nieślubne dziecko zmarło wkrótce po urodzeniu, a jej przyrodnia siostra Fanny Godwin popełniła samobójstwo, kilka miesięcy później żona Percy’ego popełniła samobójstwo, a tuż przed publikacją powieści Mary urodziła córkę, co wskazuje, że przez sporą część komponowania powieści była w ciąży i w żałobie, przeciążona obrazami narodzin i śmierci.

Portret Mary Shelley, c. 1840 (po lewej) i strona ze wstępnej wersji rękopisu Frankensteina, 1816 (po prawej).

Mary rozpoczęła powieść pewnej burzliwej nocy w Alpach Szwajcarskich, kiedy jej mąż Percy i jego przyjaciel Lord Byron podjęli się napisania opowieści o duchach. Do rana Mary zarysowała swoją, koncentrującą się na kwintesencji „szalonego naukowca”, doktora Victora Frankensteina, który, w najlepszych intencjach przywrócenia zdrowia i przedłużenia życia, podjął się stworzenia wysokiej na osiem stóp istoty ludzkiej (zwanej później „demonem” i „diabłem”) z części ciała zebranych z ekshumowanych grobów.

Podtytuł powieści, „Albo współczesny Prometeusz”, przywołuje pierwszego wielkiego uczonego z mitologii greckiej, który w różnych wersjach naucza medycyny i nauki, wykrada Zeusowi ogień i daje go ludzkości lub tworzy człowieka z gliny. Za te czyny Zeus karze go, by orzeł co noc wyrywał mu wątrobę.

W powieści Frankenstein stwarza życie i tym samym rzuca wyzwanie Bogu (zamiast Zeusowi) i zostaje ukarany tym, że jego dzieło zabija wielu jego bliskich krewnych i przyjaciół, w tym narzeczoną w noc poślubną.

Staloryt frontispisu do poprawionego wydania Frankensteina autorstwa Mary Shelley, 1831.

Frankenstein zaszczepił życie w swoim stworzeniu w jakiś nieokreślony sposób, ale wskazówki w powieści sugerują, że było to prawdopodobnie zgodne z prawami elektryczności i galwanizmu, jakie były znane w jego czasach. Wygląd stwora z wodnistymi oczami i bladożółtą skórą był przerażający, a Frankenstein uciekł w popłochu.

Powieść dramatyzuje starcie między osiemnastowiecznym oświeceniem a dziewiętnastowiecznym romantyzmem. Shelley wymierzyła w oświeceniowe bałwochwalstwo rozumu i mechanistycznych sił, atakując ideę, że człowiek jest przewidywalną i racjonalnie sterowalną maszyną. Przeciwstawia temu stanowisku cytat z wiersza Percy’ego Mutability, który odrzuca mechanistyczny determinizm jej ojca i sprzeciw wobec wolnej woli – „Man’s yesterday may ne’er be like his morrow; / Naught may endure but mutability.”

Powieść w zawoalowany sposób nawiązuje również do Rewolucji Francuskiej, sugerując, że zmiana osobowości stworzenia odzwierciedla zwrot w Rewolucji Francuskiej od wczesnych nadziei na wolność, równość i braterstwo do późniejszych mrocznych dni rządów terroru. Jak zauważa Frankenstein, „sny, które były moim pokarmem i przyjemnym odpoczynkiem przez tak długi czas, teraz stały się dla mnie piekłem; a zmiana była tak szybka, obalenie tak konkurencyjne!”

Oświecenie postrzegało naturę jako dobroczynną, romantycy natomiast widzieli w niej respekt, ale i potencjalne zagrożenie. Shelley uchwyciła romantyczną wrażliwość na takie wysublimowane piękno, umieszczając swoją opowieść w surowych regionach Alp Szwajcarskich z kaskadowymi wodospadami i poszarpanymi, pokrytymi śniegiem szczytami, gdzie Frankenstein i jego stwór przypadkowo wpadają na siebie i ścierają się.

Historia ta stała się podstawą dla dziesiątek filmów, w tym klasyka z 1931 roku, w którym Frankenstein błędnie dał swojemu stworzeniu mózg przestępcy. Ikoniczna przerażająca twarz i ogólna historia sugerują, że potwór jest kwintesencją zła, choć w powieści mściwy zwrot stwora jest spowodowany reakcją innych na jego przerażające oblicze, która nie była jego winą.

.

Charles Ogle przedstawiający potwora Frankensteina w filmie J. Searle Dawley’a z 1910 roku w filmowej adaptacji Frankensteina (po lewej), oraz potwora Frankensteina, granego przez Borisa Karloffa, w klasycznej adaptacji Jamesa Whale’a z 1931 roku (po prawej).

Historia ta odnosi się do obecnych debat moralnych na temat klonowania i odpowiedzialności naukowca za swoje odkrycia. Frankenstein tworzy człowieka, a w rezultacie on i jego rodzina zostają przez to zniszczeni. Ale mroczne konsekwencje działań Frankensteina nie wynikają z jego błyskotliwej nauki per se, lecz z emocjonalnej reakcji jego i innych, którzy negatywnie reagują na przerażający wygląd istoty.

Podstawowym przesłaniem powieści jest jednak to, że stworzenie człowieka nienaturalnymi środkami jest przedsięwzięciem niebezpiecznym, niosącym niebezpieczeństwo ze strony ludzkich emocji i wrażliwości, jeśli nie z powodu niezadowolenia boga.

Scena z filmu „Frankenstein” Jamesa Whale’a z 1931 roku.

Powieść Shelleya jest jednak ostatecznie celebracją najambitniejszych przedsięwzięć naukowych, nawet jeśli dwóm mężczyznom, którzy jako pierwsi podejmują się ich realizacji, nie udaje się tego dokonać. Pierwszy narrator, Robert Walton, rozpoczyna swoją narrację w serii listów do siostry z pokładu statku, którego jest kapitanem w podróży mającej na celu odkrycie bieguna północnego. W duchu oświeceniowym jest on pełen szlachetnych intencji odkrycia ostatecznego pochodzenia linii podłużnych i siły magnetycznej, która rządzi działaniem kompasu. Podczas gdy on szuka ostatecznego pochodzenia przestrzeni nawigacyjnej, spotyka Frankensteina, który szukał ostatecznego pochodzenia życia.

Walton nigdy nie dociera do bieguna północnego, a Frankenstein umiera, próbując zabić swojego stwora. Ale oba te projekty są realizowane, w pewnym sensie, przez stwora, który w końcu zmierza na biegun północny (i nie mamy wątpliwości, że tam dotrze), gdzie zabije się w samobójczej eksplozji.

Walton nigdy nie dociera na biegun północny.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *