Dwa lata temu na dnie rzeki w Alabamie odnaleziono zatopiony statek. Okazało się, że jest to dawno zaginiony wrak Clotildy, ostatniego statku niewolniczego, o którym wiadomo, że przywiózł schwytanych Afrykańczyków do Ameryki w 1860 roku. W ciągu ponad 350 lat transatlantyckiego handlu niewolnikami do obu Ameryk przewieziono co najmniej 12 milionów Afrykanów, ale jak usłyszycie dziś wieczorem, podróż 110 zniewolonych mężczyzn, kobiet i dzieci przywiezionych do Alabamy na statku Clotilda jest jedną z najlepiej udokumentowanych podróży niewolniczych w historii. Nazwiska tych zniewolonych Afrykańczyków i ich historia były przekazywane przez pokolenia przez ich potomków, z których niektórzy nadal mieszkają zaledwie kilka mil od miejsca, gdzie znaleziono statek, w społeczności zwanej Africatown.
Przez 160 lat ten błotnisty odcinek rzeki Mobile krył zbrodnię. W lipcu 1860 roku Clotilda została tu przyholowana pod osłoną ciemności. W jej ciasnej ładowni uwięziono 110 zniewolonych Afrykanów.
Joyceyln Davis: Wyobraziłam sobie, że jestem na tym statku, słucham fal i wody, i nie wiem, dokąd płyniesz.
Joyceyln Davis, Lorna Gail Woods i Thomas Griffin są bezpośrednimi potomkami tego afrykańskiego człowieka, Oluale. Zniewolony w Alabamie, jego właściciel zmienił jego nazwisko na Charlie Lewis. Pollee Allen, którego afrykańskie imię brzmiało Kupollee, był przodkiem Jeremy’ego Ellisa i Darrona Pattersona.
Darron Patterson: Bez ubrań. Jedzenie tam, gdzie się wypróżniali. Pozwolenie na wyjście z ładowni tylko na jeden dzień w tygodniu przez dwa miesiące. Ilu ludzi, których znamy teraz, mogłoby przeżyć coś takiego, nie tracąc przy tym zmysłów?
Nie ma żadnych zdjęć prababki Pata Fraziera, Lottie Dennison, ale Caprinxia Wallace i jej matka, Cassandra, mają zaskakującą liczbę zdjęć swojego przodka, Kossuli, którego właścicielka nazywała go Cudjo Lewis.
Anderson Cooper: Jakie to uczucie móc wiedzieć, skąd się pochodzi? Znać osobę, która przybyła tu jako pierwsza?
Caprinxia Wallace: To jest wzmacniające, bardzo. Dorastając, moja mama upewniła się, że opowiada mi wszystkie historie, które jej tata opowiadał jej o Cudjo.
Anderson Cooper: Cassandra, czy to było dla Ciebie ważne, aby przekazać tę wiedzę dalej?
Cassandra Wallace: Bardzo ważne, tak. Mój tata siadał z nami i kazał nam powtarzać Kossulu, Clotilda, Cudjo Lewis.
Thomas Griffin: Ma to znaczenie historyczne, jak również historię, która musi zostać opowiedziana.
Historia Clotildy zaczęła się w 1860 roku, kiedy Timothy Meaher, bogaty biznesmen, wynajął kapitana Williama Fostera, by nielegalnie przemycił ładunek niewolników z Królestwa Dahomeju w Afryce Zachodniej do Mobile w Alabamie. Niewolnictwo było nadal legalne w południowych Stanach Zjednoczonych, ale import nowych niewolników do Ameryki został zdelegalizowany w 1808 roku.
W swoim dzienniku kapitan Foster opisał zakup jeńców za „9000 dolarów w złocie i towarach”.”
Jak pokazuje ta replika, zniewoleni Afrykanie byli zamknięci, nadzy w ładowni Clotildy przez dwa obrzydliwe miesiące. Po przybyciu do Mobile, zostały one przekazane do Timothy Meaher i kilka innych. Kapitan Foster twierdził, że następnie spalił i zatopił Clotildę, ale gdzie dokładnie, pozostało tajemnicą.
Do 2018 roku, kiedy lokalny reporter, Ben Raines, znalazł Clotildę w około 20 stopach wody niedaleko Mobile. Szukał jej przez siedem miesięcy, kierując się wskazówkami zawartymi w dzienniku kapitana Fostera.
Dokładna lokalizacja nie została podana do publicznej wiadomości z obawy, że ktoś mógłby zdewastować statek. Ale w lutym zeszłego roku Komisja Historyczna Alabamy dała archeologowi morskiemu Jamesowi Delgado, który pomógł zweryfikować wrak, pozwolenie na zabranie nas tam.
Anderson Cooper: Więc Clotilda podpłynęła w ten sposób?
James Delgado: Prosto tutaj, praktycznie w linii prostej po tym, jak zrzucili ludzi, a następnie po jednej stronie brzegu, podpalili ją i zatopili.
Anderson Cooper: Więc próbował zniszczyć dowody zbrodni?
James Delgado: Tak.
Działka Clotildy jest niedaleko powierzchni, ale woda jest tak mulista, że jedynym sposobem na jej zobaczenie jest urządzenie sonarowe.
MAN: Sonar włączony. Zero ciśnienia. Dobrze, że spadamy.
Anderson Cooper: Więc jesteśmy już prawie nad nim?
James Delgado: Tak, zbliżamy się do niego.
MAN: Więc, to jest ten łuk właśnie tam?
Anderson Cooper: To jest to tam?
James Delgado: Tak.
Anderson Cooper: O, widzisz to w ten sposób?
James Delgado: Tak.
Anderson Cooper: Możesz to zobaczyć całkowicie wyraźnie. To znaczy, że to jest ten statek?
James Delgado: Tak. Tak, to jest Clotilda.
Na sonarze dziób jest wyraźnie zarysowany, podobnie jak obie strony kadłuba. Statek ma 86 stóp długości, ale jego tył, czyli rufa, jest głęboko zakopany w błocie. Te dwie poziome linie to prawdopodobnie ściany ładowni, gdzie zniewoleni Afrykanie byli ciasno upakowani, podczas podróży z Afryki Zachodniej.
Anderson Cooper: Jak duża była ładownia, w której trzymano ludzi?
James Delgado: Pod względem tego, gdzie ludzie faktycznie mogli się zmieścić, pięć stóp na około 20 stóp.
Anderson Cooper: Chwileczkę. To było tylko pięć stóp wysokości? Więc ludzie mogliby ledwo stać w tej ładowni?
James Delgado: Tak.
Nurkowanie na wraku jest trudne. Pod wodą widoczność jest zerowa. Nie można nawet zobaczyć statku, zespół Delgado czuje go tylko rękami. Nazywają to „archeologią według Braille’a.”
To jedyny obraz, jaki udało się uchwycić naszej kamerze – deska drewna pokryta czymś, co wygląda jak pąkle.
Delgado i archeolog stanowy Stacye Hathorn, pokazali nam niektóre z artefaktów, które odzyskali. Ta deska drewna pochodzi prawdopodobnie z kadłuba statku. A ta żelazna śruba, z przymocowanym drewnem, pokazuje dowody uszkodzenia przez ogień.
Stacye Hathorn: Nie widać słojów drewna.
James Delgado: To w zasadzie tworzy brykiet.
Anderson Cooper: Więc to jest dowód na to, że próbowali spalić statek?
Stacye Hathorn: Tak.
James Delgado: Tak.
Zniewoleni Afrykanie zostali zdjęci ze statku przed jego zatonięciem, ale Delgado mówi, że we wraku wciąż może znajdować się DNA niektórych z nich.
James Delgado: Znajdziesz ludzkie włosy. Można znaleźć ścinki paznokci. Ktoś mógł stracić ząb–
Anderson Cooper: We wraku Clotildy nadal można znaleźć ludzkie włosy?
James Delgado: Tak.
Stan Alabama przeznaczył milion dolarów na dalsze wykopaliska, aby ustalić, czy Clotilda może kiedykolwiek zostać podniesiona z dna rzeki. Statek może być zbyt zniszczony, a wysiłek zbyt kosztowny.
Mary Elliott: Myślę, że to, co jest niezwykle ważne dla ludzi, aby zrozumieć, to fakt, że istniał wspólny wysiłek, aby ukryć te rzeczy, które zostały zrobione.
Mary Elliott nadzoruje kolekcję artefaktów niewolnictwa w Smithsonian’s National Museum of African American History and Culture w Waszyngtonie, D.C.
Mary Elliott: To ważne, że znaleźliśmy pozostałości tego statku, bo to, dla Afroamerykanów, to ich kawałek prawdziwego krzyża ich kamień milowy, aby powiedzieć: „Mówiliśmy wam od lat. A oto dowód.”
Niezwykle wielu z potomków wciąż mieszka zaledwie kilka mil od miejsca, gdzie Clotilda została odkryta. To jest właśnie Africatown. Założone około 1868 roku, trzy lata po emancypacji, przez 30 Afrykanów przywiezionych na Clotildzie.
Joycelyn Davis zorganizowała festiwale na cześć założycieli Africatown. Jednym z nich był jej wielki pradziadek, Charlie Lewis. W lutym zeszłego roku zabrała nas na ulicę, na której mieszkał, zwaną Lewis Quarters.
Anderson Cooper: Więc prawie każdy na tej ulicy może prześledzić swój rodowód wstecz do Charliego Lewisa–
Joyceyln Davis: Tak. Każdy tutaj jest spokrewniony.
Anderson Cooper: Wow.
Joyceyln Davis: Tak.
Lewis i kilku innych dostali pracę w pobliskim tartaku, którego właścicielem był Timothy Meaher, ten sam człowiek odpowiedzialny za ich zniewolenie.
Joyceyln Davis: Chodzi mi o to, że pracowali za dolara dziennie. I tak oszczędzali pieniądze, by kupić ziemię.
Cudjo Lewis również pracował w tartaku Meahera. Ten rzadki film pokazuje go w 1928 roku, miał wtedy 80 lat i był jednym z ostatnich żyjących ocalałych z Clotildy.
Pomógł założyć ten kościół w Africatown. Ten sam kościół, do którego do dziś uczęszczają jego potomkowie.
Anderson Cooper: Po emancypacji wydawało się to tak nieprawdopodobne, że grupa wyzwolonych niewolników może połączyć swoje zasoby i zbudować społeczność. Mam na myśli, że to niezwykła rzecz.
Mary Elliott: Jest coś takiego, co mówimy o tworzeniu drogi z braku drogi.
Anderson Cooper: Robienie drogi z braku drogi?
Mary Elliott: Kiedy ci ludzie zostali zmuszeni do przybycia tutaj z kontynentu afrykańskiego, nie przyszli z pustymi głowami. Przybyli z pustymi rękami. Więc znaleźli sposób, żeby sobie poradzić. I polegali na sobie nawzajem. I byli odporni.
Africatown jest jedyną ocalałą społecznością w Ameryce założoną przez Afrykanów i przez dekady dobrze prosperowało. Powstała tam dzielnica biznesowa. Pierwsza czarna szkoła w Mobile, a w latach 60. mieszkało tu 12 000 osób.
Lorna Gail Woods: Zbudowali miasto w mieście. I to jest to, z czego możemy być dumni.
Cassandra Wallace: Mieliśmy stację benzynową. Mieliśmy sklep spożywczy…
Darron Patterson: Drive in…
Cassandra Wallace: …pocztę, wszystko to było kwitnącym obszarem czarnego biznesu.
Ale dzisiaj tych czarnych biznesów już nie ma. Autostrada międzystanowa została zbudowana przez środek Africatown na początku lat 90-tych, a małe skupiska pozostałych domów otoczone są fabrykami i zakładami chemicznymi. Wciąż mieszka tu mniej niż 2000 osób.
Mary Elliott z The Smithsonian zabrała nas na cmentarz w Africatown, gdzie pochowani są niektórzy z ocalałych z katastrofy Clotildy oraz całe pokolenia ich potomków.
Anderson Cooper: Nieważne, gdzie pójdziesz w Africatown, możesz usłyszeć fabryki i przemysł oraz autostradę.
Mary Elliott: Jest tam ten ciągły szum. Słyszysz go cały czas, dniem i nocą. I jest to ciągłe przypomnienie o rozpadzie tej społeczności.
Potomkowie, z którymi rozmawialiśmy, mają nadzieję, że odkrycie Clotildy doprowadzi do rewitalizacji Africatown i chcieliby, aby potomkowie Timothy’ego Meahera, człowieka, który zniewolił ich przodków, zaangażowali się w tę sprawę.
Zgodnie z rejestrami podatkowymi, potomkowie Meahera nadal posiadają szacunkowo 14% ziemi w historycznym Africatown, ich nazwa jest na pobliskich znakach ulicznych i znacznikach własności. Akta sądowe wskazują, że ich nieruchomości i przedsiębiorstwa drzewne są warte szacunkowo 36 milionów dolarów.
Ale jak dotąd potomkowie, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że nikt z rodziny Meaher nie był skłonny do spotkania.
Darron Patterson: Nie wydaje mi się, żeby to było coś, o czym ludzie chcą pamiętać.
Caprinxia Wallace: Ponieważ muszą przyznać, że dziś z tego korzystają.
Pat Frazier: Że skorzystali, to wszystko. Że skorzystali. A oni nie chcą tego przyznać.
Anderson Cooper: Ludzie nie chcą spojrzeć wstecz i przyznać się do tego.
Pat Frazier: Nie chcą przyznać, że w ten sposób powstała część ich bogactwa.
Darron Patterson: Duża część–
Pat Frazier: I to, na plecach tych ludzi.
Anderson Cooper: Co chciałbyś im powiedzieć? To znaczy, gdyby… gdyby chcieli usiąść i wypić z tobą kawę?
Jeremy Ellis: Musielibyśmy najpierw przyznać się do tego, co zostało zrobione w przeszłości. A potem jest kawałek odpowiedzialności, że twoja rodzina, przez tyle lat, pięć lat, posiadał moich przodków. A potem trzeci element: jak możemy współpracować z Afrykarium?
Pat Frazier: Nie chcę otrzymywać niczego osobiście. Jednakże, istnieje potrzeba rozwoju w tej społeczności.
Dotarliśmy do czterech członków rodziny Meaher, wszyscy albo odmówili, albo nie odpowiedzieli na naszą prośbę o wywiad.
Jednym człowiekiem, który chciał spotkać się z potomkami jest Mike Foster. Jest on 73-letnim weteranem sił powietrznych z Montany. Badając swoją genealogię w zeszłym roku, Mike Foster odkrył, że jest dalekim kuzynem Williama Fostera, kapitana „Clotildy”.
Anderson Cooper: Czy słyszał pan o ostatnim statku niewolniczym?
Mike Foster: Nie. Nie
Anderson Cooper: Co pomyślałeś, kiedy to usłyszałeś?
Mike Foster: Nie byłem z tego powodu szczęśliwy. To było, to było bardzo niepokojące.
Anderson Cooper: Czy czuje pan jakieś poczucie winy?
Mike Foster: Nie, nie czułem żadnej winy. Nie zrobiłem tego. Ale mogłem za to przeprosić.
I w lutym ubiegłego roku, przed pandemią, dokładnie to zrobił.
Lorna Gail Woods: Tak, minęło ponad 160 lat, a my w końcu–
Mike Foster: Sto sześćdziesiąt lat.
Lorna Gail Woods: Tak.
Joyceyln Davis: To jest potężna chwila. To jest potężny moment.
Mike Foster: Więc jestem tutaj, aby powiedzieć przepraszam.
Lorna Gail Woods: Dziękuję.
Pat Frazier: Dziękuję.
W ramach starań o przyciągnięcie turystów do Africatown, stan Alabama planuje zbudować tu centrum powitalne, ale potomkowie, z którymi rozmawialiśmy, mają nadzieję, że można zrobić więcej, aby przywrócić i odbudować tę historyczną czarną społeczność i uhonorować afrykańskich mężczyzn i kobiety, którzy ją założyli.
Pat Frazier: Zawsze myślę, mój Boże, tacy silni ludzie, tacy zdolni, osiągnęli tak wiele, a zaczęli od tak niewiele.
Darron Patterson: Musimy zrobić coś, co sprawi, że spuścizna tych ludzi w ładowni nigdy nie zostanie zapomniana. Ponieważ są oni powodem, dla którego my tu w ogóle jesteśmy.
Produkcja: Denise Schrier Cetta. Współpracująca producentka, Katie Brennan. Współpracownik ds. transmisji, Annabelle Hanflig. Montaż: Patrick Lee.