„Został on całkowicie zamerykanizowany!” – deklaruje z dumą mój gospodarz. „Bidet odszedł do lamusa!” W moim czasie jako redaktor podróżniczy, ten scenariusz stał się powszechny podczas zwiedzania ulepszeń hoteli i kurortów na całym świecie. Serce mi się kraje, kiedy to słyszę. Dla mnie to nie jest postęp, ale uprzedzenie.
Amerykanie wydają się być szczególnie zdumieni tymi umywalkami. Nawet doświadczeni amerykańscy podróżnicy nie są pewni ich przeznaczenia: Jeden z podróżników zapytał mnie: „Dlaczego łazienki w tym hotelu mają zarówno toalety, jak i pisuary?”. A nawet jeśli rozumieją funkcję bidetu, Amerykanie często nie dostrzegają jego atrakcyjności. Próby popularyzacji bidetu w Stanach Zjednoczonych nie powiodły się wcześniej, ale ostatnie wysiłki są kontynuowane – i być może nawet uda im się wprowadzić to urządzenie ze Starego Świata na nowe tyły.
Klasyczny bidet jest miniaturowym, podobnym do wanny urządzeniem umieszczonym obok toalety, z kranami na jednym końcu. Jego wanna jest wypełniona wodą, a użytkownik kładzie się nad nią, aby umyć się poniżej pasa. Ale zanim doszliśmy do tej wersji, minęły wieki.
Bidet narodził się we Francji w 1600 roku jako umywalka do mycia części intymnych. Był uważany za drugi stopień do garnka, a oba przedmioty były przechowywane w sypialni lub garderobie. Niektóre z wczesnych wersji bidetu wyglądają jak ozdobne otomany; umywalki były wbudowane w drewniane meble z krótkimi nóżkami. Często pokrywy wykonane z drewna, wikliny lub skóry pokrywały część siedzącą, maskując w pewnym stopniu jej funkcję.
Nazwa wywodzi się od francuskiego słowa oznaczającego „kuca”, co stanowi pomocną wskazówkę, że umywalkę należy rozłożyć na boku. Ale to również podniósł się ten moniker, ponieważ królewskie używać go do czyszczenia się po przejażdżce. W tamtych czasach wożenie wody było pracochłonne, ale kąpiel w bidecie była regularną przyjemnością dla arystokracji i wyższych sfer. Ten mały wół roboczy do kąpieli był tak bardzo częścią wyższych sfer, że Louis-Léopold Boilly, który malował życie francuskiej klasy średniej i wyższej, przedstawił w jednym ze swoich dzieł młodą kobietę ze spódnicą przewieszoną przez umywalkę – stanowiąc pikantny bidetowy odpowiednik portretów Degasa w wannie. Były one tak integralną częścią cywilizowanego życia, że nawet uwięziona Maria Antonina w oczekiwaniu na gilotynę otrzymała jedną z czerwonych spódnic. Mogła przebywać w ciasnej, pełnej szczurów celi, ale nie można było odmówić jej prawa do odświeżenia się.
Wersje z 1700 roku czasami posiadały rączkę z pompką wodną, która dostarczała strumień w górę ze zbiornika, który można było napełnić. Kiedy w XIX wieku zaczęto stosować instalację wodno-kanalizacyjną, bidet przeniósł się z sypialni do łazienki, a standardowy model został wprowadzony do użytku: mała wanna, którą można napełnić kranem na obu końcach. Pierwsze bidety były najbardziej powszechne w wyższych sferach, ale ich popularność szybko się rozprzestrzeniła, zarówno na inne klasy społeczne we Francji, jak i w innych krajach Europy Zachodniej – a także w Ameryce Łacińskiej, na Bliskim Wschodzie i w Azji.
Więcej w tej serii
Przez cały ten boom na bidety, Stany Zjednoczone opierały się ich urokowi, a powodem mogła być siła pierwszego wrażenia. Amerykanie poznali bidety na szeroką skalę podczas II Wojny Światowej, kiedy to wojska stacjonowały w Europie. Żołnierze odwiedzający burdele często widzieli bidety w łazienkach, więc zaczęli kojarzyć te umywalki z pracą seksualną. Biorąc pod uwagę purytańską przeszłość Ameryki, to zrozumiałe, że po powrocie do domu żołnierze czuli się skrępowani, prezentując te urządzenia ojczyźnie.
Ale nawet przed wojną bidety były związane z seksem i skandalem. W Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, kiedy różne formy douching były uważane za zapobiegające ciąży, bidety uznawano za formę kontroli urodzeń. Jak ujął to w 1936 roku Norman Haire, pionier kontroli urodzeń, „obecność bidetu jest uważana niemal za symbol grzechu”. Współczesny amerykański socjolog Harvey Molotch zgadza się z tym stwierdzeniem, dochodząc do wniosku, że urządzenia te były skażone hedonizmem i seksualnością Francji. „Bidety miały takie trudności (…). Nawet cała potęga kapitalizmu nie jest w stanie przełamać tego tabu.”
Pomimo że były naprawdę okropne w zapobieganiu ciąży, bidety mogły być pomocne przy innym tabu: menstruacji. Jak pokazuje Therese Oneill w swojej książce „Unmentionable”, w tamtych czasach o miesiączkach kobiet w większości nie mówiło się i po cichu dbano o nie za pomocą „galaretowatych szmatek”. To była brudna i prywatna sprawa, na którą nie było komercyjnej odpowiedzi. Jednak jako argument przemawiający za bidetami, menstruacja była prawdopodobnie na równi z niechcianą ciążą i prostytucją niepożądana i niewypowiedziana w latach przed- i powojennych. W kategoriach sukcesu komercyjnego była raczej przeszkodą niż pomocą.
W Stanach Zjednoczonych bidety przypominały o wszelkiego rodzaju kobiecych niedoskonałościach: kobiecej seksualności, niechcianych ciążach i kobiecej biologii. Jako takie, były odrzucane.
W międzyczasie inne kraje nadal przyjmowały bidet. W miarę jak bidet rozprzestrzeniał się w północnej Europie i południowej Azji, jego konstrukcja nieco się zmieniała. Przystawka do miniprysznica połączona z toaletą stała się popularną odmianą oddzielnej umywalki. Ten projekt był podobny do dyszy opatentowanej przez Johna Harveya Kellogga w 1928 roku, przeznaczonej do użytku przez pacjentów kierowanego przez niego sanatorium. Z pewnością nie przyciągnęła ona uwagi tak, jak jego płatki kukurydziane.
W 1964 roku American Bidet Company podjęła kolejną próbę uczynienia bidetu bardziej smakowitym, łącząc deskę sedesową z funkcją spryskiwania. Założyciel firmy, Arnold Cohen, stworzył to urządzenie dla swojego chorego ojca; badania wykazały, że kąpiel w bidecie może pomóc w leczeniu wysypek, hemoroidów i innych podrażnień. Ale Cohen widział również swoją misję jako „zmianę przyzwyczajeń narodu, odzwyczajenie nas od Charmin”. Niestety, Cohen, były człowiek reklamy, miał trudności z rozgłaszaniem swojego przesłania dla tego, co nazwał Sitzbath. „Zainstalowałem tysiące moich siedzeń na przedmieściach Nowego Jorku … ale reklama była prawie niemożliwym wyzwaniem,” powiedział. „Nikt nie chce słyszeć o Tushy Washing 101.”
Podczas gdy Ameryka była głucha na przesłanie Cohena, inny naród słuchał: Japonia. W tym samym roku Cohen spotkał się z przedstawicielami japońskiej firmy handlowej, Nichimen Jitsugyo. Firma ta w końcu opracowała swój własny projekt, który był wzorowany na Sitzbath. Do 1980 roku inna japońska firma, Toto, wprowadziła na rynek „washlet”, wielofunkcyjną hybrydę bidetu i toalety, która została entuzjastycznie przyjęta przez japońskie gospodarstwa domowe. Jak powiedział dyrektor generalny działu badań produktów toaletowych w Toto: „Zrobiliśmy to, czego inni nie chcieli spróbować – wprowadziliśmy elektronikę do toalety”
Washlet, dziecko miłości do czystości i technologii, wprowadził kąpiel w bidecie w przyszłość. Sitzbath Cohena stał się w ten sposób dziadkiem dzisiejszych inteligentnych toalet, wyposażonych w panele sterujące, które umożliwiają użytkownikom zmianę ciśnienia i kierunku wody. Niektóre panele dodają inne udogodnienia, takie jak funkcje podgrzewania i dezodoryzacji sedesu.
Urządzenia te były częścią przełomu technologicznego w Japonii w latach 80. XX wieku. Ale podczas gdy inne japońskie produkty powstałe w tamtych czasach, takie jak systemy gier Nintendo, zostały entuzjastycznie przyjęte w Stanach Zjednoczonych, super-trony Toto do dziś pozostają ciekawostką. Jedną z przyczyn, dla których washlet nie zyskał popularności, jest cena. Najprostszy model myjki Toto kosztuje 499 dolarów, co czyni go bardziej zbliżonym do luksusowego małego urządzenia. Gdy Totos zainstalowano w siedzibie Google w Mountain View w Kalifornii, „kosmiczne toalety”, jak nazwał je TechCrunch, były symbolem ponadprzeciętnych przywilejów firmy, uprzywilejowanym miejscem, z którego pracownicy mogli sprawdzać swoje opcje na akcje. Washlets po raz kolejny uczyniły z bidetów coś dla wyższych sfer.
Stany Zjednoczone w dużej mierze zignorowały bidet i jego odłamy, ale ciepło przyjęły alternatywny produkt: spłukiwane chusteczki nawilżane. Te chusteczki stały się tanim rozwiązaniem wielu tych samych problemów, co bidet, ale ich koszt dla społeczeństwa jest znacznie wyższy.
Mokre chusteczki lub mokre pieluchy były wynalazkiem z połowy wieku, używanym do wszystkiego, od zmiany pieluchy po niechlujne grillowanie. Ale dopiero na początku XXI wieku największe firmy, takie jak Procter & Gamble, odniosły sukces, wprowadzając je na rynek jako zamiennik lub uzupełnienie papieru toaletowego. Dziś te wilgotne chusteczki stały się branżą wartą 2,2 miliarda dolarów. Rynek jest tak ogromny, że zainspirował trzy męskie chusteczki, Bro Wipes, Dude Wipes i One Wipe Charlies, które pozycjonują się jako napędzane testosteronem odpowiedniki sfeminizowanych bidetów i produktów higienicznych. Pojawiły się nawet w muzyce, w tym w rapowej piosence Cam’rona, w której refren – „Go get ya wet wipes” – jest zachętą do odświeżenia się przed seksem.
Chociaż chusteczki są o wiele bardziej dostępne niż chusteczki do prania, kosztując ułamek ceny super-tronów (opakowanie 252 sztuk kosztuje 9,92 dolara), to jednak wyrządziły również poważne szkody w systemach kanalizacyjnych. Po spłukaniu, chusteczki łączą się z tłuszczem pochodzącym z odpadów żywnościowych i mogą tworzyć tak zwane „góry tłuszczowe” – zatory w styluiceberg, które mogą zatkać cały system. Usunięcie góry tłuszczowej i dokonanie niezbędnych napraw może być niezwykle kosztowne; w Londynie w 2015 roku jedna 10-tonowa góra tłuszczowa kosztowała miasto 600 000 dolarów. A we wrześniu ubiegłego roku miasto odkryło kolejną, ważącą około 140 ton, której usunięcie może kosztować 10 razy więcej.
Te problemy spowodowały pozwy sądowe, ustawodawstwo wokół terminu „spłukiwalne”, a w maju 2015 roku usunięcie przez Federalną Komisję Handlu pewnej marki chusteczek, wyprodukowanych przez NicePak, które zostały uznane za niebezpieczne dla kanalizacji. Grupy ekologiczne również głośno potępiły mokre chusteczki za ich plastikowe włókna, które, jak twierdzą, dodają do ogromu śmieci pływających w oceanie i szkodzą życiu morskiemu.
Zważywszy na te minusy, czy Amerykanie są gotowi porzucić to jednorazowe rozwiązanie i w końcu przyjąć proste spryskanie wodą? Miki Agrawal, założycielka Thinx, twierdzi, że tak. Agrawal zwróciła na siebie uwagę mainstreamu dzięki swoim majtkom Thinx, świadomej ekologicznie alternatywie dla podpasek/tamponów. Thinx spotkał się z krytyką za lubieżność niektórych reklam (co w pewien sposób dowodzi, że piętno wokół menstruacji jest żywe i ma się dobrze), a firma bardzo ucierpiała, gdy Agrawal została oskarżona o molestowanie seksualne. Ale prasa na temat samego produktu była ogólnie pozytywna – szczególnie wśród millenialsów.
Teraz Agrawal, wraz z innymi inwestorami, wspiera przystawkę do toalety o nazwie Tushy, która dodaje mały króciec wody pod obręczą. To sprowadza się do dyszy spryskującej przymocowanej do standardowej deski sedesowej – nie ma oddzielnej umywalki ani nowatorskich funkcji washlet – ale za 69 dolarów może to być złoty środek między wysokiej klasy washletami a tanimi chusteczkami. Arnold Cohen miał problemy z reklamą swojej Sitzbath, ale marketing zmienił się od lat 60-tych. Strona internetowa Tushy nie zawraca sobie głowy eufemizmami, mówiąc wprost, że jej produkt jest „dla ludzi, którzy robią kupę”. Na stronie głównej nakazuje: „Przestań wycierać tyłek, zacznij myć się Tushy” i bez ogródek przekonuje: „Czy gdyby ptak zrobił na ciebie kupę, wytarłbyś ją? Nie, zmyłabyś ją”
Dzięki tej szczerości, a także usprawnionemu projektowi strony internetowej i blogowi z czatem, firma Tushy ostro celuje w rynek kobiet w wieku milenijnym, który tak dobrze zareagował na Thinx. Jeśli Tushy odniesie sukces, pokaże, że bidet może zostać przyjęty z tych samych powodów, dla których kiedyś od niego stroniono: jego kobiecych skojarzeń. I być może, gdy w końcu przekroczy Atlantyk, uda mu się również pokonać podziały między płciami.