Kiedy Abraham Maslow po raz pierwszy podzielił się swoją pionierską wizją „całościowej psychologii człowieka” na początku 1968 roku, stał u szczytu międzynarodowego uznania i wpływów.
Wybór na przewodniczącego Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego kilka miesięcy wcześniej zwieńczył znakomitą karierę naukową trwającą ponad 35 owocnych lat, podczas których Maslow stale zyskiwał wysoki szacunek – a nawet uwielbienie – niezliczonych rzesz kolegów i byłych studentów. Jego najbardziej znane książki, Motywacja i osobowość oraz W stronę psychologii bytu, były żywo dyskutowane nie tylko przez psychologów, ale także przez profesjonalistów z różnych dziedzin, od zarządzania i marketingu po edukację i doradztwo. Być może nawet bardziej znaczące było to, że obrazoburcze koncepcje Maslowa, takie jak doświadczenie szczytowe, samorealizacja i synergia, zaczęły nawet przenikać do języka potocznego.
Niemniej jednak był to dla niego bardzo niepokojący okres: Wracający do zdrowia po poważnym ataku serca, niespokojny z temperamentu i nieustannie aktywny Maslow przekonał się, że przymusowa rekonwalescencja w domu jest niemal boleśnie nie do zniesienia. Nagle jego rozległe plany dotyczące przyszłych badań, podróży i wykładów musiały zostać odłożone na później. Chociaż Maslow miał nadzieję na szybki powrót do zdrowia, częste bóle w klatce piersiowej wzbudziły w nim silne poczucie własnej śmiertelności. Jak chyba nigdy przedtem, zaczął zastanawiać się nad osiągnięciami swojej kariery i niezrealizowanymi celami.
W 1968 roku PSYCHOLOGIA DZISIAJ była przedwczesnym, jednorocznym start-upem, ale miała taki prestiż, że była w stanie przyciągnąć prawdopodobnie najsłynniejszego psychologa w kraju na wywiad.
Maslow prawdopodobnie traktował wywiad z PT jako główną okazję do nakreślenia swojej „całościowej psychologii człowieka” i najlepszego sposobu jej realizacji. W wieku 60 lat wiedział, że czas pozwolił mu jedynie na zasadzenie nasion (w jego własnej metaforze) badań i teorii oraz nadzieję, że późniejsze pokolenia doczekają się rozkwitu ludzkiej poprawy. Być może najbardziej aktualna w czasach globalnych niepokojów jest poruszająca wizja Maslowa „budowania psychologii dla stołu pokoju”. Miał on nadzieję, że dzięki badaniom psychologicznym dowiemy się, jak zjednoczyć ludzi o różnym pochodzeniu rasowym i etnicznym, a tym samym stworzyć świat pokoju.
Pomimo że kompletne taśmy z nagraniami sesji, prowadzonych przez trzy dni, zaginęły dawno temu w tajemniczych okolicznościach, pisemna kondensacja, która pozostała, dostarcza fascynującego i wciąż aktualnego portretu kluczowego myśliciela u szczytu jego sławy. Intelektualnie Maslow wyprzedzał swoją epokę o całe dziesięciolecia; dziś szeroko zakrojone idee, które tu przedstawia, są dalece nieaktualne. W istocie, po dwudziestu kilku latach wciąż znajdują się w czołówce amerykańskiej psychologii i nauk społecznych. Pod względem emocjonalnym wywiad ten jest znaczący ze względu na rzadki – w zasadzie bezprecedensowy – wgląd w osobistą historię Maslowa i jego obawy: jego pochodzenie i wychowanie; jego mentorów i ambicje; jego zaloty, małżeństwo i ojcostwo; a nawet kilka z jego szczytowych doświadczeń.
Maslow nadal był zdziwiony i zaintrygowany bardziej pozytywnym ludzkim fenomenem samorealizacji. Był w pełni świadomy, że jego teoria o „najlepszym z człowieczeństwa” cierpiała z powodu wad metodologicznych. Stawał się jednak coraz bardziej przekonany o jej intuicyjnej słuszności, o tym, że samorealizacja dostarcza nam wskazówek dotyczących naszych najwyższych wrodzonych cech: miłości i współczucia, kreatywności i estetyki, etyki i duchowości. Maslow pragnął empirycznie zweryfikować to życiowe przeczucie.
W ciągu dwóch lat życia, które mu pozostały, ten utalentowany psycholog nigdy nie napisał autobiografii, ani nigdy więcej nie obnażył swojej duszy w tak publiczny i szeroki sposób. Być może Maslow uznał ten niezwykle osobisty wywiad za prawdziwą spuściznę. Ponad 20 lat później pozostaje on świeżym i ważnym dokumentem dla dziedziny psychologii.
Mary Harrington Hall, dla PSYCHOLOGY TODAY: Kilka wersów Williama B. Yeatsa ciągle przewija się przez moją głowę: „A w moim sercu daemony i bogowie toczą wieczną bitwę i czuję ból ran, pracę włóczni”. Jak cienka jest powłoka cywilizacji i jak możemy zrozumieć i poradzić sobie ze złem?
Abraham H. Maslow: To psychologiczna zagadka, którą próbuję rozwiązać od lat. Dlaczego ludzie są okrutni i dlaczego są mili? Źli ludzie są rzadcy, ale złe zachowania można znaleźć u większości ludzi. Następną rzeczą, którą chcę zrobić w życiu, jest zbadanie zła i zrozumienie go.
PT: Myślę, że przez zło rozumiemy tu destrukcyjne działanie bez wyrzutów sumienia. Uprzedzenia rasowe są złem w naszym społeczeństwie, z którym musimy się uporać. I to szybko. Albo pójdziemy w dół jako społeczeństwo rasistowskie.
Maslow: Wiesz, kiedy zostałem prezesem A.P.A., pierwszą rzeczą, jaką chciałem zrobić, była praca na rzecz większego uznania dla psychologów murzyńskich. Potem odkryłem, że nie było Murzynów w psychologii, przynajmniej nie było ich wielu. Nie studiują oni psychologii.
PT: Dlaczego mieliby to robić? Dlaczego miałbym myśleć, że psychologia rozwiąże problemy społeczne, gdybym był Murzynem żyjącym w getcie, otoczonym rozpaczą?
Maslow: Murzyni naprawdę musieli to przyjąć. Zadaliśmy im każdy możliwy cios. Gdybym był Murzynem, walczyłbym, tak jak walczył Martin Luther King, o uznanie człowieka i sprawiedliwość. Wolałbym iść na dno z powiewającą flagą. Jeśli jesteś słaby lub ułomny, nie możesz się odezwać lub walczyć w jakiś sposób, wtedy ludzie nie wahają się traktować cię źle.
PT: Czy mógłbyś spojrzeć na zachowanie zła na dwa sposoby: zło od dołu i zło z góry? Zło jako chorobę i zło rozumiane współczująco?
Maslow: Jeśli patrzysz na zło z góry, możesz być realistą. Zło istnieje. Nie dajesz mu ćwierćdolarówki i jesteś lepszym wojownikiem, jeśli potrafisz je zrozumieć. Znajdujesz się w pozycji psychoterapeuty. W ten sam sposób, możesz spojrzeć na nerwicę. Możesz widzieć nerwicę od dołu – jako chorobę – tak jak widzi ją większość psychiatrów. Można też rozumieć ją tak, jak człowiek współczujący: szanując nerwicę jako nieudolny i nieefektywny wysiłek zmierzający do dobrych celów.
PT: W ten sam sposób można zrozumieć zamieszki na tle rasowym, czyż nie?
Maslow: Jeśli tylko potrafisz być wystarczająco zdystansowany, możesz poczuć, że lepiej jest wszcząć zamieszki niż być beznadziejnym, zdegradowanym i pokonanym. Zamieszki to dziecinny sposób na bycie mężczyzną, ale potrzeba czasu, by podnieść się z piekła nienawiści i frustracji i zaakceptować, że aby być mężczyzną, nie trzeba się buntować.
PT: W naszym społeczeństwie postrzegamy każde zachowanie jako demona, którego możemy pokonać i wygnać, prawda? A jednak dobrzy ludzie robią złe rzeczy.
Maslow: Większość ludzi to mili ludzie. Zło wynika z niewiedzy, bezmyślności, strachu, a nawet z chęci zdobycia popularności wśród swojej bandy. Wiele z tych przyczyn zła możemy wyleczyć. Nauka idzie do przodu i czuję nadzieję, że psychologia może rozwiązać wiele z tych problemów. Myślę, że spora część złych zachowań ma związek z zachowaniem normalnych.
PT: Jak podejdziesz do badania zła?
Maslow: Jeśli myślisz tylko o złu, stajesz się pesymistą i beznadziejnym, jak Freud. Ale jeśli myślisz, że zło nie istnieje, to jesteś tylko jeszcze jedną złudną Pollyanną. Chodzi o to, by spróbować zrozumieć i uświadomić sobie, jak to możliwe, że ludzie, którzy są zdolni do bycia aniołami, bohaterami lub świętymi, mogą być draniami i mordercami. Bywa, że biedni i nieszczęśliwi ludzie są beznadziejni. Wielu mści się na życiu za to, co społeczeństwo im zrobiło. Lubią krzywdzić.
PT: Twoje badanie zła będzie musiało być subiektywne, czyż nie? Jak możemy zmierzyć zło w laboratorium?
Maslow: Wszystkie cele obiektywności, powtarzalności i wcześniej zaplanowanych eksperymentów są rzeczami, do których musimy zmierzać. Im bardziej wiarygodna jest wiedza, tym jest lepsza. Jeśli zbawienie człowieka wynika z postępu wiedzy – w najlepszym tego słowa znaczeniu – to te cele są częścią strategii wiedzy.
PT: Co mówiłeś swoim własnym córkom, Ann i Ellen, kiedy dorastały?
Maslow: Naucz się nienawidzić podłości. Uważaj na każdego, kto jest podły lub okrutny. Uważaj na ludzi, którzy rozkoszują się niszczeniem.
PT: Jak opisałbyś siebie? Nie pod względem osobowości, bo jesteś jednym z najcieplejszych i najsłodszych ludzi, jakich kiedykolwiek spotkałam. Ale kim jesteś?
Maslow: Jestem kimś, kto lubi orać nową ziemię, a potem od niej odchodzić. Łatwo się nudzę. Dla mnie wielki dreszczyk emocji przychodzi wraz z odkrywaniem.
PT: Psychologowie uwielbiają Abe’a Maslowa. Jak udało Ci się uniknąć ognia krzyżowego?
Maslow: Po prostu unikam większości akademickich wojen. Poza tym, wiele lat temu miałem pierwszy atak serca i być może nieświadomie faworyzowałem swoje ciało. Mogłem więc unikać prawdziwej walki. Poza tym lubię tylko walki, które wiem, że mogę wygrać, a ja nie jestem osobiście wredny.
PT: Może jesteś po prostu jednym z niewielu szczęśliwców, którzy dorastali przez szczęśliwe dzieciństwo bez złośliwości.
Maslow: Z moim dzieciństwem to cud, że nie jestem psychotyczny. Byłem małym żydowskim chłopcem w nieżydowskim sąsiedztwie. To było trochę tak, jakbym był pierwszym Murzynem zapisanym do całkowicie białej szkoły. Wychowywałem się w bibliotekach i wśród książek, bez przyjaciół.
Oboje, moja matka i ojciec, byli niewykształceni. Mój ojciec chciał, żebym został prawnikiem. Przebył drogę z Rosji przez cały kontynent europejski i dotarł tu w wieku 15 lat. Chciał dla mnie sukcesu. Przez dwa tygodnie próbowałem studiować prawo. Pewnej nocy, po zajęciach omawiających „złośliwe płoty”, wróciłem do domu, do mojego biednego ojca i powiedziałem mu, że nie mogę być prawnikiem. „No cóż, synu”, zapytał, „co chcesz studiować?”. Odpowiedziałem: „Wszystko”. Był niewykształcony i nie mógł zrozumieć mojej pasji do nauki, ale był miłym człowiekiem. Nie rozumiał też, że w wieku 16 lat byłam zakochana.
PT: Wszystkie 16-latki są zakochane.
Maslow: Moja była inna. Mówimy tu o mojej żonie. Kochałem Berthę. Znasz ją. Czyż nie miałem racji? Byłem bardzo nieśmiały i włóczyłem się za nią. Byliśmy za młodzi, żeby się pobrać. Próbowałem z nią uciec.
PT: Gdzie uciekałeś?
Maslow: Uciekłem do Cornell na drugi rok studiów, a potem do Wisconsin. Pobraliśmy się tam, kiedy ja miałem 20 lat, a Bertha 19. Życie tak naprawdę nie zaczęło się dla mnie aż do ślubu.
Poszedłem do Wisconsin, ponieważ właśnie odkryłem pracę Johna B. Watsona i zostałem sprzedany na behawioryzm. To była dla mnie eksplozja podniecenia. Bertha przyjechała po mnie do biblioteki na 42 ulicy w Nowym Jorku, a ja tańczyłem w dół Piątej Alei z radością. Zawstydziłem ją, ale byłem tak podekscytowany behawiorystycznym programem Watsona. To było piękne. Byłem przekonany, że oto prawdziwa droga do przebycia: rozwiązywanie jednego problemu po drugim i zmienianie świata.
PT: Jasne życie z wbudowaną gwarancją postępu.
Maslow: To było to. Wyruszyłem do Wisconsin, aby zmienić świat. Pojechałem tam, by studiować z psychologiem Kurtem Koffką, biologiem Hansem Dreischem i filozofem Alexandrem Meiklejohnem. Ale kiedy pojawiłem się na kampusie, nie było ich tam. Byli tylko profesorami wizytującymi, ale w leżącym katalogu i tak ich uwzględniono.
Oh, ale miałem takie szczęście, chociaż. Byłem pierwszym absolwentem studiów doktoranckich młodego Harry’ego Harlowa. A oni byli aniołami, moi profesorowie. Zawsze miałem anioły wokół siebie. Pomagali mi, kiedy tego potrzebowałem, nawet mnie karmili. Bill Sheldon nauczył mnie, jak kupować garnitury. Nie wiedziałem nic o udogodnieniach. Clark Hull był dla mnie aniołem, a później Edward L. Thorndike.
PT: Jesteś anielskim człowiekiem. Słyszałem zbyt wiele historii, by pozwolić ci temu zaprzeczyć. Jakiego rodzaju badania prowadził Pan w Wisconsin?
Maslow: Byłem człowiekiem-małpą. Badając małpy w ramach mojej pracy doktorskiej, odkryłem, że dominacja jest związana z płcią i z męskością. To było wielkie odkrycie, ale ktoś odkrył je dwa miesiące przede mną.
PT: Wielkie idee zawsze trafiają do różnych miejsc i umysłów w tym samym czasie.
Maslow: Tak, pracowałem nad tym aż do początku II wojny światowej. Pomyślałem, że praca nad seksem to najprostszy sposób, aby pomóc ludzkości. Czułem, że jeśli uda mi się odkryć sposób na poprawę życia seksualnego choćby o jeden procent, to będę mógł ulepszyć cały gatunek.
Jednego dnia nagle zaświtało mi w głowie, że wiem o seksie tyle, co każdy żyjący człowiek – w sensie intelektualnym. Wiedziałem wszystko, co zostało napisane; dokonałem odkryć, z których byłem zadowolony; wykonałem pracę terapeutyczną. Było to jakieś 10 lat przed ukazaniem się raportu Kinseya. Wtedy nagle wybuchnąłem śmiechem. Oto ja, wielki seksuolog, nigdy nie widziałem wzwiedzionego penisa, z wyjątkiem jednego, i to z mojego własnego lotu ptaka. To mnie znacznie upokorzyło.
PT: Przypuszczam, że przeprowadzałeś wywiady z ludźmi w sposób, w jaki robił to Kinsey?
Maslow: Nie, coś było nie tak z Kinseyem. Naprawdę nie sądzę, żeby lubił kobiety, czy mężczyzn. W moich badaniach przeprowadziłem wywiady ze 120 kobietami, stosując nową formę wywiadu. Bez notatek. Po prostu rozmawialiśmy, dopóki nie poznałem osobowości danej osoby, a następnie na tym tle umieściłem płeć. Seks musi być rozpatrywany w odniesieniu do miłości, inaczej jest bezużyteczny. Dzieje się tak, ponieważ zachowanie może być obroną – sposobem na ukrycie tego, co się czuje – szczególnie w odniesieniu do seksu.
Byłam zafascynowana moimi badaniami. Zrezygnowałam jednak z przeprowadzania wywiadów z mężczyznami. Byli bezużyteczni, bo chwalili się i kłamali na temat seksu. Zaplanowałam też duży projekt badawczy z udziałem prostytutek. Myślałem, że możemy się od nich wiele nauczyć o mężczyznach, ale badania nigdy nie doszły do skutku.
PT: Zrezygnował pan ze wszystkich badań eksperymentalnych w tych dziedzinach.
Maslow: Tak, około 1941 roku poczułem, że muszę spróbować uratować świat i zapobiec strasznym wojnom oraz okropnej nienawiści i uprzedzeniom. Stało się to bardzo nagle. Pewnego dnia tuż po Pearl Harbor, jechałem do domu i mój samochód został zatrzymany przez biedną, żałosną paradę. Harcerze i stare mundury i flaga i ktoś grający na flecie poza kluczem.
Jak patrzyłem, łzy zaczęły spływać mi po twarzy. Czułem, że nie rozumiemy – ani Hitlera, ani Niemców, ani Stalina, ani komunistów. Nie rozumieliśmy żadnego z nich. Czułem, że gdybyśmy mogli zrozumieć, wtedy moglibyśmy zrobić postęp. Miałem wizję stołu pokoju, z ludźmi siedzącymi wokół niego, rozmawiającymi o ludzkiej naturze i nienawiści, wojnie i pokoju, i braterstwie.
Byłem za stary, by iść do wojska. Właśnie w tym momencie zrozumiałem, że resztę życia muszę poświęcić na odkrycie psychologii stołu pokoju. Ta chwila zmieniła całe moje życie. Od tego czasu poświęciłem się rozwijaniu teorii natury ludzkiej, którą można by sprawdzić poprzez eksperymenty i badania. Chciałem udowodnić, że ludzie są zdolni do czegoś większego niż wojna, uprzedzenia i nienawiść. Chciałem, aby nauka wzięła pod uwagę wszystkich ludzi: najlepszy okaz ludzkości, jaki mogłem znaleźć. Odkryłem, że wielu z nich zgłaszało posiadanie czegoś w rodzaju mistycznych doświadczeń.
PT: Twoja praca z „samorealizującymi się” ludźmi jest sławna. Opisałeś niektóre z tych mistycznych doświadczeń.
Maslow: Szczytowe doświadczenia pochodzą z miłości i seksu, z momentów estetycznych, z wybuchów kreatywności, z momentów wglądu i odkryć, lub z fuzji z naturą.
Miałem jedno takie doświadczenie w procesji wydziału tutaj na Brandeis University. Widziałem linię rozciągającą się w mroczną przyszłość. Na jej czele stał Sokrates. A w szeregu byli ci, których kocham najbardziej. Był tam Thomas Jefferson. I Spinoza. I Alfred North Whitehead. Ja byłem w tej samej linii. Za mną, ta nieskończona linia rozpływała się w ciemności. I byli tam wszyscy ludzie, którzy nie byli urodzeni, którzy mieli być w tej samej linii.
Wierzę, że te doświadczenia mogą być badane naukowo, i będą.
PT: To wszystko jest częścią twojej teorii metamotywacji, czyż nie?
Maslow: Ale nie wszyscy ludzie, którzy są metamotywowani, zgłaszają szczytowe doświadczenia. Nie-mówiący” są zdrowi, ale brakuje im poezji i wzniosłych lotów wyobraźni. Zarówno peakerzy jak i nonpeakerzy mogą być samourzeczywistnieni w tym sensie, że nie są motywowani przez podstawowe potrzeby, ale przez coś wyższego.
PT: Prawdziwa samorealizacja musi być rzadka. Jaki procent z nas ją osiąga?
Maslow: Powiedziałbym, że tylko ułamek jednego procenta.
PT: Ludzie, których podstawowe potrzeby zostały zaspokojone, będą zatem dążyć do osiągnięcia ostatecznych wartości w życiu?
Maslow: Tak, ostatecznym szczęściem dla człowieka jest urzeczywistnienie czystego piękna i prawdy, które są ostatecznymi wartościami. Potrzebny jest nam system myślowy – można by go nawet nazwać religią – który mógłby połączyć ludzi. Systemu, który pasowałby zarówno do Republiki Czadu, jak i do Stanów Zjednoczonych: systemu, który dostarczyłby naszym idealistycznym młodym ludziom czegoś, w co mogliby wierzyć. Szukają oni czegoś, w co mogliby przelać wszystkie te emocje, a kościoły nie są w tym zbyt pomocne.
PT: Ten system musi nadejść.
Maslow: Nie jestem sam w próbach jego stworzenia. Jest mnóstwo innych osób pracujących w tym samym celu. Być może ich wysiłki, wspomagane przez setki młodych ludzi, którzy poświęcają temu swoje życie, wykształcą nowy obraz człowieka, który odrzuci chemiczne i technologiczne poglądy. Ztechnologizowaliśmy wszystko.
PT: Technolog to osoba, która zakochała się w maszynie. Przypuszczam, że przytrafiło się to również osobom zajmującym się psychologią?
Maslow: Stają się zafascynowani maszyną. To niemal neurotyczna miłość. Są jak mężczyzna, który spędza niedziele na polerowaniu samochodu, zamiast głaskać żonę.
PT: W kilku swoich pracach powiedziałeś, że przestałeś być behawiorystą, kiedy urodziło się twoje pierwsze dziecko.
Maslow: Moje całe szkolenie w Wisconsin było behawiorystyczne. Nie kwestionowałem tego, dopóki nie zacząłem czytać innych źródeł. Później zacząłem studiować test Rorschacha.
W tym samym czasie natknąłem się na embriologię i przeczytałem Nowoczesne teorie rozwoju Ludwiga von Bertalanffy’ego. Byłem już wtedy rozczarowany Bertrandem Russellem i ogólnie angielską filozofią. Wtedy zakochałem się w Alfredzie North Whiteheadzie i Henri Bergsonie. Ich pisma zniszczyły dla mnie behawioryzm bez mojego rozpoznania.
Kiedy urodziło się moje pierwsze dziecko, to było uderzenie pioruna, które wszystko rozstrzygnęło. Patrzyłem na tę maleńką, tajemniczą rzecz i czułem się tak głupio. Czułem się mały, słaby i słaby. Powiedziałbym, że każdy, kto miał dziecko, nie może być behawiorystą.
PT: Gdy proponujesz nowe idee i wkraczasz na nowy grunt, na pewno zostaniesz skrytykowany, prawda?
Maslow: Wypracowałem wiele dobrych sztuczek, by odpierać ataki profesjonalistów. Wszyscy musimy to robić. Dobry, kontrolowany eksperyment jest możliwy tylko wtedy, gdy już wiesz cholernie dużo. Jeśli jestem pionierem z wyboru i wyruszam na pustynię, jak mam przeprowadzić ostrożne eksperymenty? Gdybym próbował, byłbym głupcem. Nie jestem przeciwny starannym eksperymentom. Ale raczej pracowałem z tym, co nazywam statystyką „rosnących wierzchołków”.
W przypadku drzewa, cały wzrost ma miejsce na rosnących wierzchołkach. Ludzkość jest dokładnie taka sama. Cały wzrost ma miejsce w rosnącym czubku: wśród tego jednego procenta populacji. Składa się on z pionierów, początkujących. To właśnie tam toczy się akcja.
PT: To Ty pomogłeś opublikować pracę Ruth Benedict na temat synergii. O co w niej chodzi?
Maslow: O to, że można stworzyć instytucje społeczne, które łączą w sobie egoizm i bezinteresowność, tak że nie można odnieść korzyści dla siebie, nie przynosząc korzyści innym. I na odwrót.
PT: Jak psychologia może stać się silniejszą siłą w naszym społeczeństwie?
Maslow: Wszyscy powinniśmy przyjrzeć się podobieństwom w obrębie różnych dyscyplin i pomyśleć o powiększeniu psychologii. Wyrzucanie czegokolwiek jest szaleństwem. Dobra psychologia powinna zawierać wszystkie techniki metodologiczne, bez lojalności wobec jednej metody, jednej idei czy jednej osoby.
PT: Widzę w tobie katalizator i pomost między wieloma dyscyplinami, teoriami i filozofiami.
Maslow: Moim zadaniem jest połączyć je wszystkie razem. Nie powinniśmy mieć „psychologii humanistycznej”. Przymiotnik ten powinien być zbędny. Nie jestem antybehawiorystą. Jestem antydoktrynerem.
PT: Abe, kiedy spoglądasz wstecz na własną edukację, jaki jej rodzaj poleciłbyś innym?
Maslow: Wielkimi doświadczeniami edukacyjnymi mojego życia były te, które nauczyły mnie najwięcej. Nauczyły mnie, jaką osobą byłem.
To były doświadczenia, które mnie wyciągnęły i wzmocniły. Psychoanaliza była dla mnie czymś wielkim. I zawarcie związku małżeńskiego. Małżeństwo samo w sobie jest szkołą. Także posiadanie dzieci. Zostanie ojcem zmieniło całe moje życie. Nauczyło mnie to, jak gdyby przez objawienie. I czytanie konkretnych książek. Folkways Williama Grahama Sumnera było Mount Everestem w moim życiu: zmieniło mnie.
Moi nauczyciele byli najlepsi na świecie. Szukałem ich: Erich Fromm, Karen Horney, Ruth Benedict, Max Wertheimer, Alfred Adler, David Levy i Harry Harlow. Byłem tam w Nowym Jorku w latach trzydziestych, kiedy fala wybitnych 6migr6w przybyła z Europy.
PT: Nie każdy może mieć tak znakomitych wykładowców.
Maslow: To nauczyciel jest ważny. A jeśli tak jest, to co robimy z całą naszą strukturą edukacyjną – z punktami i ideą, że jeden nauczyciel jest tak samo dobry jak inny? Patrzysz na katalog uczelni i jest tam napisane English 342. Nie ma tam nawet informacji o nazwisku prowadzącego, a to jest szaleństwo. Celem edukacji – i wszystkich instytucji społecznych – jest rozwój pełnego człowieczeństwa. Jeśli się o tym pamięta, wszystko inne za tym idzie. Musimy skupić się na celach.
PT: To tak jak w opowieści o pilocie doświadczalnym, który przez radio wrócił do domu: „Zgubiłem się, ale robię rekordowy czas.”
Maslow: Jeśli zapomnisz o celu edukacji, to cała rzecz jest stracona.
PT: Gdyby dziś przyszedł do ciebie rzadki, samorealizujący się młody psycholog i zapytał: „Co najważniejszego mogę zrobić w tym czasie kryzysu?”, jakiej rady byś udzielił?
Maslow: Powiedziałbym: Zabierzcie się do pracy nad agresją i wrogością. Potrzebujemy ostatecznej książki o agresji. I potrzebujemy jej teraz. Istnieją tylko fragmenty: to co zwierzęce, to co psychoanalityczne, to co endokrynologiczne. Czas ucieka. Klucz do zrozumienia zła, które może zniszczyć nasze społeczeństwo, leży w tym zrozumieniu.
Jest jeszcze jedno badanie, które można by przeprowadzić. Chciałbym przetestować całą, przychodzącą klasę freshmanów na Brandeis University na różne sposoby: wywiady psychiatryczne, testy osobowości, wszystko. Chcę śledzić ich losy przez cztery lata studiów. Na początek chcę przetestować moją teorię, że ludzie zdrowi emocjonalnie lepiej postrzegają.
PT: Mógłbyś uczynić badanie na studiach tylko wstępnym i śledzić ich przez całe życie, tak jak Lewis Terman robił to ze swoimi uzdolnionymi dziećmi.
Maslow: O tak! Chciałbym wiedzieć: Jak dobrym ojcem lub matką staje się ten student? I co się dzieje z jego dziećmi? Tego rodzaju długoterminowe badania zajęłyby więcej czasu niż mi zostało. Ale w ostatecznym rozrachunku nie ma to żadnego znaczenia. Lubię być pierwszym biegaczem w sztafecie. Lubię przekazywać pałeczkę następnej osobie.
Edward Hoffman uzyskał doktorat na Uniwersytecie Michigan. Jest psychologiem klinicznym na Long Island, autorem kilku książek, w tym The Right to be Human: A Biography of Abraham Maslow (Tarcher).