Dah-na-nah, dah-na-nah.
To chyba najbardziej rozpoznawalne sześć nut w całej telewizji sportowej, Pavlovian soundtrack dla tego, co stało się największym sportowym dziennikiem w historii telewizji: SportsCenter.
W ciągu ostatnich 30 lat flagowa franczyza ESPN rozwinęła się – od obskurnej placówki kablowej do wywrotowego, hip-hopowego przełomu do dziennikarskiego hegemona – głównie dzięki sile swoich osobowości na antenie.
Od Chrisa Bermana po Scotta Van Pelta, prowadzący SportsCenter nadają kontekst naszym grom i sportowcom, którzy w nich grają. Z ich dowcipem, bombastycznością i, czasami, szczerością, umiejętnie łączą światy sportu i kultury w sposób wcześniej niewyobrażalny.
Mając to za wstęp, oddaję hołd 10 najlepszym prowadzącym w znakomitej historii programu.
Brak indywidualnych wyróżnień dla któregokolwiek z tych ludzi, ale mam miłe wspomnienia z każdym z nich. Jeśli jest to jakieś pocieszenie, chłopaki, pomogliście mnie wychować
Mike Greenberg, Jay Harris, Steve Levy, Trey Wingo, Josh Elliott, Hannah Storm, Stan Verrett, Chris McKendry, John Buccigross, Karl Ravech, John Anderson, Rich Eisen, Gary Miller, Kevin Negandhi
*Teraz zdaję sobie sprawę, że jest to małe lub żadne pocieszenie.
Solo Honorable Mention Part I: Brian Kenny
Umiejętności Kenny’ego w zakresie anchoringu są tylko takie sobie, ale jego mistrzostwo w przeprowadzaniu wywiadów samo w sobie przenosi go na tę listę.
Czy to rozmawiając z ekspertami ESPN, czy z zawodowymi sportowcami, Kenny potrafi wywoływać silne reakcje i promować stymulujące rozmowy.
Jego wywiady z gwiazdą wagi średniej Floydem Mayweatherem Jr. zmieniły dzienne SportsCenter w obowiązkowy punkt programu, a w przeciwieństwie do większości innych prowadzących, nigdy nie unika wyrażania własnych opinii. Jego praca w ESPNews' The Hot List była jedną z najlepszych, jakie ta sieć wyprodukowała.
Solo Honorable Mention Part II: Charley Steiner
Chociaż okulary nie robiły mu żadnej przysługi, Steiner potrafił grać prostego człowieka lub satyryka z równym talentem.
Błogosławiony gładkim barytonem i szybkim dowcipem radiowca, Steiner kierował relacjami bokserskimi ESPN w latach 90-tych, zanim przeniósł się na play-by-play dla New York Yankees i Los Angeles Dodgers.
Jego prześmiewcza analiza ohydnego hymnu narodowego Carla Lewisa pozostaje jednym z najwspanialszych momentów w historii SportsCenter.
Solo Honorable Mention Part II: Neil Everett
Przeniesienie Everetta na Zachodnie Wybrzeże wraz z co-anchorem Stanem Verrettem do późnonocnego Los Angeles SportsCenter pomogło ożywić program w ostatnich latach.
Everett ma luźny styl i zamiłowanie do surferskiego slangu, który jest kalifornijskim chłodem, i nadał późnej edycji osobowość, której brakowało od czasu, gdy Craig Kilborn opuścił program.
Everett jest względnym nowicjuszem, ale może pochwalić się dużym potencjałem.
Craig Kilborn
W połowie lat 90-tych, Kilborn nadał sportowej późnej nocy komediowy charakter, który pomógł wyróżnić SportsCenter.
Nazywając swój program o 2:00 w nocy „Feel Good”, Kilborn zyskał sobie wiernych fanów dzięki zestawowi niecodziennych powiedzonek, od kusząco prostych („JUMANJI!”) po łaskocząco niejasne („Liczba czerwonych krwinek wzrosła, OH HEMOGLOBIN!”W późniejszych latach stał się „facetem przed Jonem Stewartem” w The Daily Show i „facetem przed Craigiem Fergusonem” w The Late Late Show, obie etykietki, które prawdopodobnie zostaną przyklejone, ale też nie sprzedadzą Kilborna zbyt szybko.
Jego urok i ostre pisanie sprawiły, że oba te seriale znalazły się na mapie, a jego wkład w telewizję poza światem ESPN rozciąga się dalej niż jakikolwiek inny kotwica.
Linda Cohn
Cohn jest skałą Bristolu, niezwykle wiarygodnym głosem na burzliwych wodach ESPN. Odcinki SportsCenter z Cohn zawsze czują się komfortowo znajomo, być może z powodu długiego stażu Cohn i jej niedopowiedzianego, ale rozpoznawalnego sposobu mówienia.
Cohn nie promuje siebie tak bardzo jak inni prowadzący, ale jej długowieczność ustanawia ją jako jedną z najlepszych.
Uwaga: Cohn jest naprawdę tylko drobnym graczem w tym klipie, ale uwielbiam wywiad z przedpotopowym Barrym Bondsem i rozmowę o Red Sox próbujących podpisać kontrakt z Markiem McGwire. Dobre czasy.
Kenny Mayne
Często myślałem, że Mayne jest prototypem dla anchorów SportsCenter z komicznymi aspiracjami. Jest oschły, wyrozumiały i trochę wredny, kiedy trzeba.
Ocena Q Mayne’a jest tak wysoka, że nawet wykonał kilka mainstreamowych prac komercyjnych dla takich firm jak J.C. Penney i Mountain Dew. I chociaż jego serial internetowy Mayne Street nigdy nie wystartował, to przynajmniej zademonstrował wszechstronność, której większość prezenterów nie może osiągnąć.
Stuart Scott
Scott zostaje sprzedany jako prezenter, który wprowadził „miejskie” lingo do SportsCenter. Więcej niż tylko hip-hopowy token, gładka dostawa Scotta i charakterystyczne powiedzenia pomogły mu stać się jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci w sieci.
Jeśli wziąłeś słomkowy sondaż, Scott może być największym celebrytą, jaki kiedykolwiek wyprodukował show. Zgaduję, że więcej zwykłych fanów sportu zna Scotta z imienia i wyglądu niż jakiegokolwiek innego działającego pracownika ESPN.
Uwaga: Właściwie pamiętam ten highlight SC, jako że tamten rok był jednym z najwyższych punktów wszech czasów w rywalizacji Duke vs. North Carolina. North Carolina rivalry.
Scott Van Pelt
Of the younger crop, Van Pelt rises above the rest. Potrafi grać rolę folii lub podżegacza w każdym dowcipie, zachowując wiarygodność przy cięższych historiach. To niebezpieczna linia, po której poruszają się prowadzący, a Van Pelt robi to dobrze.
Jest także mistrzem improwizacji, czego dowodem jest jego praca dla ESPN Radio (ostateczne medium improwizacyjne) i ten moment w SportsCenter w 2010 roku, gdy zatrudniony przez Howarda Sterna żartowniś zadzwonił do programu, podając się za Briana Westbrooka.
Nie tylko Van Pelt dość szybko rozpoznał intencje rozmówcy (bez potknięcia się o kolejne pytanie), ale nawet udało mu się wcisnąć cudownie świadomą i nieco autodeprecjonującą kwestię „Cześć, YouTube”. Wysokie noty za kreatywność, Van Pelt. Wysokie noty, w rzeczy samej.
Robin Roberts
Każdy, kto oglądał SportsCenter w latach 90. mógł dostrzec potencjał Roberts. Nigdy nie była tak zabawna, jak niektórzy z jej bardziej karnawałowych kolegów, ale mimo to była najbardziej sympatyczną osobą w sieci.
Zawsze łatwo było kibicować Roberts, poprzez zmiany w jej karierze i jej osobistą walkę z rakiem. Dobra natura Roberts zawsze wydawała się autentyczna, a widzowie wyraźnie czuli się związani z jej ciepłym, opanowanym sposobem mówienia.
Już w tych pierwszych dniach łatwo dostrzec siłę gwiazdy, która ostatecznie doprowadziła ją do Good Morning America.
Dan Patrick
Patrick był jedną z połówek duetu, który umieścił SportsCenter na mapie mediów. Wraz z Keithem Olbermannem, dowcipny i nieco niedopowiedziany humor Patricka pomógł ustanowić ESPN jako fajny kablowy outsider z wielkimi sportowymi referencjami.
Olbermann sardonicznie nazwał ich 11:00 p.m. SportsCenter „wielkim show”, a jego moniker nie był daleki od prawdy. Patrick i Olbermann stali się sportową odpowiedzią telewizji na Davida Lettermana i Jaya Leno i od tamtej pory z dumą noszą tę tożsamość.
Olbermann nieco przyćmił swojego partnera, ale w późniejszych latach talent Patricka wysunął się na pierwszy plan. Jest bystry (jego audycji radiowej trzeba koniecznie posłuchać), władczy (świetna praca w Sunday Night Football), wszechstronny (jego cotygodniowa kolumna wywiadów w SI to najlepsza regularna pozycja w magazynie) i niezwykle łaskawy.
Przez długi czas Patrick był uznawany wyłącznie za kluczową postać ESPN, ale obecnie jest siłą w każdym medium dziennikarskim.
Chris Berman
Dla wielu, Berman jest kwintesencją SportsCenter – głośny, kolorowy i pełen charyzmy. Choć jego długie ksywki* i wyświechtane powiedzonka mogą wydawać się dziś nieco banalne, w swoim czasie Berman zrewolucjonizował ESPN i świat transmisji sportowych.
W ciągu 30 lat ESPN nie miało większej gwiazdy niż Berman, a jego niedawne przyjęcie do Galerii Sław NFL podkreśla wpływ Boomera. Jako fan łatwo jest docenić zaraźliwy entuzjazm Bermana dla gry, którą relacjonuje i jego sztywną lojalność wobec sieci, która zrobiła jego karierę.
*Moim ulubionym pseudonimem Bermana był Jeff „See Through” Blauser, odnoszący się do shortstopu Atlanta Braves. Brilliant!
Bob Ley
W niedawnym tell-all Those Guys Have all the Fun: Inside the World of ESPN (świetna lektura, nawiasem mówiąc), współautorzy James Miller i Tom Shales opisują Leya jako „najlepszego dziennikarza sieci”. Nie mógłbym wymyślić trafniejszego tytułu ani większej pochwały.
Od lat Ley był standardowym nosicielem śledczych poczynań ESPN jako gospodarz Outside the Lines i stały bywalec SportsCenter o 18:00.
Zdziwiłem się, gdy przeczytałem w książce, że polityka Leya skłania się ku prawicy – zdziwiłem się nie dlatego, że kiedykolwiek sugerował coś przeciwnego, ale dlatego, że nie mogę sobie wyobrazić, by miał jakiekolwiek uprzedzenia polityczne. Zawsze czuł się neutralny, jak przystało na dobrego reportera.
Jego niedawna rola głównego gospodarza piłkarskiej sieci sprawiła, że Ley znów znalazł się w centrum uwagi, a jego błyskotliwa kariera nabrała ostrości.
Keith Olbermann
Przed argumentowaniem wyboru, spróbuj oddzielić Olbermanna kotwicę od Olbermanna pundita, od Olbermanna pracownika, od Olbermanna osoby.
Tak, w przypadku Olbermanna musimy wydestylować tak wiele rozproszeń, by znaleźć w nim kotwicę, ale kiedy już ją odnajdziemy, staje się jasne, że nikt nie posiadał kotwicy tak jak KO.
Może i był zarozumiały i chujowy poza planem, ale kiedy kamery się rozkręciły, był sawantem osobowości telewizyjnej. Każdy z prowadzących od czasów Olbermanna starał się uchwycić część jego subtelnego, wysokiego IQ, sportowo-nerdowskiego klimatu.
Najbardziej wymowny jest szacunek – często niechętny – jaki Olbermann zdobył wśród swoich rówieśników. Próbka pochwał od Those Guys Have all the Fun:
„Kiedy po raz pierwszy dostałem się do ESPN… próbowałem być albo Danem, albo Keithem, i to była pułapka, w którą wpadło wielu nowych prezenterów. Szczytem SportsCenter była ta dwójka… Nie sądzę, żeby za siedemdziesiąt pięć lat było inaczej.”-Steve Levy
„Nie próbuj być Keithem; on jest geniuszem. To artysta, którego nie można skopiować.”-Rece Davis
„Nigdy nie widziałem nikogo, kto robiłby SportsCenter tak dobrze jak Olbermann. Nikt. Nawet nie było blisko.”-Karl Ravech
„Wśród nas, ludzi zajmujących się transmisjami, uważaliśmy go za geniusza…”-Linda Cohn
Na najwyższym poziomie, obok najlepszych w swojej dziedzinie, Olbermann był sam. Jak to jest z Gretzky’m i hokejem, czy Jordanem i koszykówką, tak jest z Keithem Olbermannem i Bristolem.
Nota wideo: Ciesz się Keithem i Danem z innym mistrzem w swoim fachu, Davidem Lettermanem.