Philadelphia, 27 sierpnia 2019 — Lista lanych piw rzemieślniczych w Prohibition Taproom.
Tara Nurin
Chociaż ProTap, silny przemysł i bar sąsiedzki ze stałym napływem osób z zewnątrz, niósł solidny wybór piwa rzemieślniczego od czasu otwarcia w 2008 roku, Hartranft mówi, że kupuje więcej butelek MHL (butelki, zawsze przezroczyste butelki, to rzecz MHL) dla baru niż cokolwiek innego. Mówimy tu o około dziesięciu skrzynkach tygodniowo, w porównaniu z siedmioma skrzynkami Pabst Blue Ribbon i dwoma najlepiej sprzedającą się marką, która nie jest Budem, Millerem czy Coorsem – wszechobecnym Founders All-Day IPA.
Mówi, że gdyby zabrakło jej PBR, jej stali bywalcy zamówiliby High Life. Gdyby zabrakło High Life’a, ci pijący, jak mówi, „marudziliby z tego powodu i może po prostu sięgnęliby po piwo rzemieślnicze.”
Nie zdarzyłoby się to w jej lokalu.
„Zawsze go mamy. Muszę je mieć. Jeśli nie będę go miał, wybuchną zamieszki” – mówi.
Myśląc, że może jest to tegoroczna odpowiedź na PBR, który był jednym z największych powrotów wszystkiego po stronie LL Cool J’a, zadałem pytanie o High Life mojej społeczności na Facebooku. Od tego pisania, mam 75 komentarzy, większość od żywności i napojów folks przemysłu z więcej kciuków w górę niż kciuki w dół. Słowa i zwroty, które wciąż się pojawiają to „nostalgiczne”, „spójne”, „go-to dive bar beer”, „niedrogie”, „dobre”, a nawet „ulubione piwo wszech czasów”.
Mój dobry kumpel Kyle McHerron, którego wcześniej przedstawiłem jako kogoś, kto porzucił swoją postawę „give-me-craft-or-give-me-death”, zamieścił zdjęcie, na którym trzyma w połowie pustą butelkę. Kate Sweeney, kierownik operacyjny w Broken Goblet Brewing na północ od Filadelfii, pisze: „Zazwyczaj trzymam High Life w lodówce. To mój ulubiony napój, kiedy jestem po prostu zmęczona piciem rzemiosła i mam ochotę na 'piwo'.”
Kim jesteście i co zrobiliście z moimi przyjaciółmi?
Nie, dostaję to. Przynajmniej w teorii. Osobiście uważam, że MHL smakuje jak dosłowna woda z łagodną, nieprzyjemną słodyczą adiunktów na końcu i wziąłbym Miller Lite lub PBR nad nim tak szybko, jak mógłbym strzelić jeden. Tak czy inaczej, jak pisałem tutaj, browary rzemieślnicze niejako niechcący przyczyniły się do utraty punktów popularności, warząc przesadnie nachmielone, zbyt mocno nachmielone piwa, które łechcą podniebienie. Po latach picia tego typu rzeczy na pintę, wyczerpaliśmy nasze kubki smakowe i wróciliśmy do lagerów. Nie dzięki stagnacji zarobków i dekadzie „uwznioślania” piwa, w niektóre dni i noce chcemy się po prostu zrelaksować i napić się (domowego, ekonomicznego dodatku???) piwa.
Jest to holistyczny powód, dla którego MHL trafia z baru w ręce osób spoza branży usługowej. Ponadto, wszyscy w końcu uczymy się lepiej nawadniać i pić wolniej.
Jak wyjaśnia Hartranft, „Dla mnie chodzi o oczyszczenie organizmu pomiędzy piwami o wyższej zawartości alkoholu, ale czasami jest to po prostu noc High Life. Moje podniebienie może być przestymulowane lub uwielbiam szalone piwa, ale czasami po prostu chcę czegoś czystego.”
Jak podejrzewałem, nie wszystko jest organiczne. Nikt z MillerCoors nie chciał rozmawiać ze mną o strategii marketingowej MHL, ale znalazłem wiarygodne informacje w sieci.
W 2016 roku MillerCoors postanowił ponownie skupić uwagę na swoich markach ekonomicznych, zwłaszcza na Champagne of Beers. Od tego czasu do teraz, firma porzuciła starą agencję reklamową High Life, Leo Burnett, i sprowadziła własną Quaker City Mercantile z Filadelfii, aby zmienić kierunek. Wskrzeszono dżingiel z lat 70-tych „If you’ve got the time, we’ve got the beer”, aby jednoznacznie przekazać, że jest to piwo klasy robotniczej na czas po pracy. (Patrz „branża usługowa” powyżej.) Wypuścili co najmniej siedem nowych spotów telewizyjnych, wykupili dużo miejsca na elektronicznych billboardach, poprawili opakowanie i organizują więcej imprez dla barmanów i, prawdopodobnie, reporterów. Krajowa sprzedaż wzrosła w wyniku tego.