Czytałam książkę Daring Greatly mojej shero Brené Brown, kiedy dotarłam do strony 51 i moje serce zatrzymało się w sposób „OMG, jak ona czytała w moich myślach, i jak wiedziała dokładnie jak dać język czemuś, co bolało przez lata?” sorta way.
W tym rozdziale Brené mówi o zaufaniu w związkach, i jak budujemy i tracimy zaufanie. Porównuje je do słoika z kuleczkami. Z czasem, kiedy ktoś okazuje się godny zaufania, dodajemy kulki do słoika. Jeśli ta osoba zdradzi nasze zaufanie, wyciągamy kulki. Bezpieczeństwo związku zależy od tego, ile kulek z czasem znajdzie się w słoiku.
To jest ta część książki, która zaparła mi dech w piersiach:
„Kiedy myślimy o zdradzie w kategoriach metafory słoika z marmurem, większość z nas myśli o tym, że ktoś, komu ufamy, robi coś tak okropnego, że zmusza nas do chwycenia słoika i wyrzucenia każdej pojedynczej kulki. Jaka jest najgorsza zdrada zaufania? On sypia z moimi najlepszymi przyjaciółmi. Ona kłamie na temat tego, gdzie poszły pieniądze. On/ona wybiera kogoś zamiast mnie. Ktoś wykorzystuje moją bezbronność przeciwko mnie (akt emocjonalnej zdrady, który powoduje, że większość z nas roztrzaskuje cały słoik na ziemi, zamiast po prostu wyrzucać kamyki). Wszystkie straszne zdrady, zdecydowanie, ale jest pewien szczególny rodzaj zdrady, który jest bardziej podstępny i równie żrący dla zaufania.
„W rzeczywistości, ta zdrada zwykle zdarza się na długo przed innymi. Mówię o zdradzie polegającej na wyłączeniu się. O braku troski. Pozwalaniu na utratę połączenia. Niechęci do poświęcenia czasu i wysiłku na związek. Słowo zdrada przywołuje na myśl doświadczenia związane z oszukiwaniem, kłamaniem, łamaniem zaufania, nie bronieniem nas przed kimś, kto o nas plotkuje, nie wybieraniem nas zamiast innych ludzi. Te zachowania z pewnością są zdradą, ale nie są jedyną formą zdrady. Gdybym miała wybrać formę zdrady, która najczęściej pojawiała się w moich badaniach i która była najbardziej niebezpieczna pod względem niszczenia więzi opartej na zaufaniu, powiedziałabym, że jest to odłączenie się.
„Kiedy ludzie, których kochamy lub z którymi łączy nas głęboka więź, przestają się troszczyć, przestają zwracać uwagę, przestają inwestować i walczyć o związek, zaufanie zaczyna się wymykać, a rana zaczyna się w nim zakorzeniać. Brak zaangażowania wyzwala wstyd i nasze największe lęki – lęki przed byciem porzuconym, niegodnym i niekochanym. To, co sprawia, że ukryta zdrada jest o wiele bardziej niebezpieczna niż kłamstwo czy romans, to fakt, że nie możemy wskazać źródła naszego bólu – nie ma żadnego wydarzenia, żadnego oczywistego dowodu na zerwanie. To może doprowadzić do szaleństwa.”
Szarpany sposób, w jaki ludzie wypadają z miłości
Po przeczytaniu tego tekstu musiałam się przytulić (i wyciągnąć rękę do mojej BFF, żeby też mogła mnie przytulić). Kiedy moje małżeństwo z pierwszym mężem się rozpadało, błagałam go, żeby poszedł ze mną do poradni małżeńskiej, a on odmówił, twierdząc, że to tylko kosztowałoby pieniądze i ukradłoby cenny czas (oboje byliśmy rezydentami medycyny), żeby potwierdzić to, co już wiedzieliśmy: nie byliśmy zgodni i musieliśmy się rozwieść.
Małżeństwo nr 2
Kiedy moje drugie małżeństwo się rozpadało, mój mąż zgodził się pójść ze mną do poradni małżeńskiej. Pewnego dnia byłam w gabinecie terapeuty, patrząc na zegar. Był 10 minut późno, a potem 20. Zadzwoniłam na jego komórkę i połączenie poszło prosto na pocztę głosową. Zadzwoniłam do jego pracy i powiedzieli, że wyszedł kilka godzin wcześniej. Zadzwoniłam do domu, ale nie było żadnej odpowiedzi. Tej nocy nie wrócił do domu i nie powiedział mi, gdzie poszedł.
Kiedy zobaczyłem go następnego dnia i zapytałem, gdzie był i dlaczego nie przyszedł na terapię, po prostu wzruszył ramionami. Kiedy naciskałam na niego, żeby się porozumiał, po prostu się zamknął.
Wciąż chodziłam na terapię bez niego, a on stawał się coraz bardziej odległy. Pisałam do niego listy. Zostawiałam mu w telefonie wiadomości, próbując podzielić się moimi uczuciami. Próbowałam z nim rozmawiać. Ale przez większość dni prawie go nie widywałam, a kiedy już to robiłam, nie czułam się bezpiecznie, mówiąc to, co naprawdę chciałam powiedzieć, czyli że czuję się rozpaczliwie zraniona, że nie zależy mu na naszym związku na tyle, by o niego walczyć.
Wtedy nadszedł dzień, kiedy mieliśmy wyjechać na dwutygodniowe wakacje do Big Sur, wakacje, które zaplanowaliśmy z półrocznym wyprzedzeniem, z myślą o uczczeniu naszej rocznicy. Wzięcie dwóch tygodni wolnego jako pełnoetatowy lekarz było wielką sprawą i byłem bardzo podekscytowany tą podróżą, zwłaszcza w świetle tego, jak źle działo się w naszym małżeństwie. W moich fantazjach Big Sur miało nas uzdrowić, wspólny czas miał nas do siebie zbliżyć, mieliśmy wspaniały seks i żyliśmy długo i szczęśliwie.
Ale tydzień przed naszą wycieczką ogłosił, że zamiast jechać ze mną do Big Sur, zamierza wspiąć się na Mount Whitney. Kiedy zaczęłam płakać, powiedział mi, żebym „przestała tak manipulować”, co tylko sprawiło, że płakałam jeszcze bardziej.
Mój terapeuta w końcu powiedział mi, że moje małżeństwo się skończyło, nawet jeśli nadal mieszkaliśmy razem, że potrzeba dwojga ludzi walczących o małżeństwo, aby je uratować, i że najwyraźniej mój mąż się odłączył, mimo że nie poprosił o rozwód.
To była bolesna prawda. Pojechałem do Big Sur sam, a tydzień po powrocie do domu złożyłem pozew o rozwód.
Słój pełen marmurów
Jestem teraz szczęśliwie żonaty z mężem # 3, z którym jestem od 10 lat i który jest jednym z najmilszych, najdelikatniejszych, najbardziej emocjonalnie dostępnych mężczyzn, jakich kiedykolwiek spotkałem. W moim związku z Mattem jest tak wiele kulek w słoiku, że odkrywamy, że stajemy się coraz bardziej odważni w tym, jak bardzo jesteśmy podatni na zranienie. To było głęboko uzdrawiające na wielu poziomach. Najbardziej cenię w nim to, że jeśli się nie zgadzamy (co się zdarza), jest gotów pójść tam, porozumieć się, wkurzyć się, powiedzieć swoją prawdę, otworzyć serce, wyrazić ból – cokolwiek. Ani razu, przez 10 lat, nie zamknął się na mnie. (Jeśli w ogóle, to ja byłam bardziej skłonna do tego od czasu do czasu.)
Z słoikiem przepełnionym kuleczkami, czuję się bezpiecznie dzieląc się czymkolwiek z Mattem, i to bezpieczeństwo pozwoliło mi podjąć ogromne ryzyko, zarówno osobiste jak i zawodowe, wiedząc, że jego miłość do mnie nie jest warunkowa.
Czy zostałaś zdradzona?
Podejrzewam, że nie jestem sama w odczuwaniu zdrady w ten powolny, podstępny sposób. Czy straciłeś związek, bo ktoś po prostu przestał o niego walczyć? Czy nadal jesteś w związku z kimś, kto sprawia wrażenie, jakby przestał się troszczyć, przestał inwestować, przestał zwracać uwagę? Czy czujesz się zraniony, bo wciąż kogoś kochasz, a nie otrzymujesz już dowodów na to, że on odwzajemnia twoją miłość? Czy twój słoik z kulkami jest pusty?
Wtedy gorąco zachęcam cię do kupienia trzech egzemplarzy – jednego dla ciebie i jednego dla twoich dwóch najlepszych przyjaciółek – zaskakująco wnikliwej książki Brené Brown Daring Greatly. Jako ktoś, kto stara się przesunąć granicę podatności na zranienie, nie tylko w moich osobistych relacjach, ale także publicznie, tutaj, w Internecie, wciąż odkrywam, że potakuję, czytając tę książkę.
Jest ona pełna samorodków takich jak te:
„Odporność na wstyd to zdolność do powiedzenia 'To boli. To jest rozczarowujące, może nawet druzgocące. Ale sukces, uznanie i aprobata nie są wartościami, które mnie napędzają. Moją wartością jest odwaga, a ja byłem po prostu odważny. Możesz iść dalej, wstydź się.”
„Wrażliwość polega na dzieleniu się naszymi uczuciami i doświadczeniami z ludźmi, którzy zasłużyli na prawo, by je usłyszeć… Nie mówimy po prostu: 'Cześć, nazywam się Brené i oto moja najmroczniejsza walka'. To nie jest bezbronność. To może być desperacja, zranienie, a nawet chęć zwrócenia na siebie uwagi, ale to nie jest bezbronność. Dlaczego? Ponieważ dzielenie się w odpowiedni sposób, z zachowaniem granic, oznacza dzielenie się z ludźmi, z którymi nawiązaliśmy relacje, które są w stanie udźwignąć ciężar naszej historii. Rezultatem tej pełnej wzajemnego szacunku bezbronności jest zwiększone połączenie, zaufanie i zaangażowanie.
Gulp.
Brama do intymności
Zastanawiam się nad tymi kwestiami od lat, ale szczególnie od czasu przeczytania książki Brené. Wciąż zadaję sobie pytanie, dlaczego jestem tak wrażliwa, jak jestem. I dlaczego wstrzymuję się z tym, co robię. Co motywuje mnie do dzielenia się lub wstrzymywania?
W zeszłym tygodniu wyjawiłam coś bardzo wrażliwego drogiej przyjaciółce podczas długiej rozmowy we wczesnych godzinach porannych. Następnego dnia obudziłam się z czymś, co Brené nazywa „kacem wrażliwości”. Kopałam siebie za nadmierne dzielenie się, wątpiłam w siebie, że posunęłam się za daleko, martwiłam się, że moja przyjaciółka mnie osądzi lub odrzuci.
Ale ta przyjaźń ma przepełniony słoik z marmurem i oczywiście tak się nie stało. Mój przyjaciel był niesamowicie wspierający i wysyłał mi miłosne teksty przez cały dzień, wiedząc, jak bardzo czułem się wrażliwy po tym, czym się podzieliłem. Nie tylko nie zostałam odrzucona; jeśli w ogóle, to zbliżyło nas to do siebie.
Każdy z nas ma wbudowaną potrzebę łączenia się, a bezbronność jest bramą do intymności, której pragniemy. Ale trzeba nie lada odwagi, aby przesunąć granice swojej bezbronności, zagłębić się coraz bardziej w sedno tego, kim się jest i nie tylko kochać i akceptować te niedoskonałe części siebie, ale także odsłonić je przed kimś innym, mając nadzieję, ufając i modląc się, że zostaną one uświęcone.
Czy jesteś wystarczająco odważny, aby być bezbronnym?
Jesteś wystarczająco odważny, aby być bezbronnym?