Photo: By ABC Television , via Wikimedia Commons
The Beach Boys to kalifornijski zespół rockowy, który powstał w 1961 roku, jego pierwotny skład obejmował braci Briana Wilsona (wokal, instrumenty klawiszowe), Dennis Wilson (perkusja, wokal), Carl Wilson (gitara prowadząca, wokal), ich kuzyn Mike Love (wokal, saksofon) i przyjaciel, Al Jardine (gitara rytmiczna, wokal). Zespół miał skromne początki jako grupa garażowa, zarządzana przez ojca braci Wilson, a ich wczesna twórczość charakteryzuje się wspaniałymi harmoniami wokalnymi i inspirowanym Kalifornią surf rockowym brzmieniem. Brian Wilson jest często postrzegany jako wizjoner zespołu i jest odpowiedzialny za ich unikalny krajobraz dźwiękowy, wprowadzając do muzyki zespołu elementy, których świat nigdy wcześniej nie słyszał. Biorąc pod uwagę ich długowieczność, nie jest zaskoczeniem, że historia zespołu jest długa i skomplikowana, ale poniżej znajduje się krótki życiorys niektórych z kluczowych momentów zespołu.
Estetyka surferów była kluczowa dla wczesnego wizerunku Beach Boy’ów, z ich debiutanckim singlem, Surfin', wydanym w ostatnim kwartale 1961 roku, i Surfin' Safari, pierwszym debiutanckim albumem, rok później. Surfin' USA (1963), drugi album zespołu, na którym Brian wprowadził przełomowy efekt podwójnej ścieżki wokalnej, osiągnął numer dwa na liście przebojów Billboardu. Międzynarodowe trasy koncertowe oznaczały, że USA, które zespół zostawił za sobą, różniło się znacznie od tego, do którego powrócił, w którym brytyjska inwazja i Beatlemania były w pełnym rozkwicie. Na szczęście sukces I Get Around pokazał, że zespół jest w stanie konkurować ze swoimi brytyjskimi odpowiednikami, takimi jak The Beatles, The Kinks czy The Rolling Stones. Do 1965 roku Brian Wilson wycofał się z występów na żywo, by skupić się na pisaniu piosenek i produkcji, zastąpił go Glen Campbell, a następnie Bruce Johnston. The Beach Boys Today! (1965), ósmy album zespołu (w ciągu zaledwie czterech lat!), stanowił krok w kierunku odejścia od dotychczasowego surfersko-młodzieżowego wizerunku zespołu, zawierając głębsze i dojrzalsze tematy.
W 1966 roku zespół wydał Pet Sounds, często postrzegany jako ich magnum opus, album, który słynie z niekonwencjonalnych instrumentów (w tym szczekających psów, dzbanków z wodą i srebrnych naczyń) i bogatej mieszanki wpływów. Album osiągnął szczyt na drugim miejscu w Wielkiej Brytanii, czyniąc z nich najlepiej sprzedający się zespół w ostatnim kwartale 1966 roku. Album jest często uważany za solowy album Briana Wilsona, z jego rewolucyjnymi technikami produkcji i psychodelicznym, kontrkulturowym stylem rocka, co czyni go prawdopodobnie jednym z najbardziej wpływowych albumów wszech czasów, wpływając nawet na Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band.
Wydanie Good Vibrations w 1966 roku jeszcze bardziej podkreśliło niezwykłe brzmienie zespołu. To właśnie podczas nagrywania tego utworu Brian i Van Dyke Parks rozpoczęli pracę nad kolejnym albumem zespołu – SMiLE, rewolucyjnym albumem koncepcyjnym, który nigdy nie ujrzał światła dziennego. Stan psychiczny Briana Wilsona, uzależnienie od narkotyków i presja na kreatywność sprawiły, że SMiLE stał się legendarnym dziełem niewydanej muzyki.
W 1968 roku Brian Wilson na krótko poddał się leczeniu psychologicznemu, pozostawiając resztę zespołu, by pisała i produkowała bez niego. To stworzyło precedens dla albumu Sunflower (1970), w którego tworzeniu wzięli udział wszyscy członkowie zespołu, a Carl Wilson powoli przejmował rolę frontmana. Chociaż powrócił jako silna strona zespołu w 15 Big Ones (1976), z czasem Brian zaczął coraz rzadziej pojawiać się publicznie, a bracia Wilson walczyli z osobistymi problemami przez całe lata 70-te, w pewnym momencie zespół nawet tymczasowo się rozpadł. Nie minęło wiele czasu, gdy Brian stał się niezdolny do wniesienia użytecznego wkładu w projekt.
Do 1983 roku sprawy między Dennisem Wilsonem a Mike’m Love były tak złe, że obaj wydali zakaz zbliżania się do siebie. Reszta zespołu błagała Dennisa, by poszedł na odwyk, jednak ten tragicznie utonął w grudniu tego samego roku. Brian wydał swój solowy debiut w 1988 roku, co jak na ironię zbiegło się w czasie z osiągnięciem przez zespół szczytu amerykańskiej listy przebojów po raz pierwszy od dwóch dekad. W 1997 roku u Carla Wilsona zdiagnozowano nieuleczalnego raka, który zmarł rok później. Jego śmierć sprawiła, że zespół poszedł w różnych kierunkach, przy czym Love i Johnston kontynuowali działalność pod szyldem Beach Boys. Pięciu pozostałych przy życiu członków zespołu spotkało się ponownie, aby uczcić 40. rocznicę wydania Pet Sounds w 2006 roku, a w 2011 roku zapowiedziano ponowną trasę koncertową i wydanie albumu w następnym roku.
Wszystko to jest zaledwie przedsmakiem pełnej historii Beach Boys, kawałkiem historii rocka, który będzie omawiany i analizowany przez lata. Zespół ma zagorzałych fanów, nawet dzisiaj, dzięki swojemu przełomowemu brzmieniu, a piosenki z tej listy to tylko dziesięć z setek innych utworów wartych umieszczenia.
# 10 – I Get Around
Wydany w 1964 roku, I Get Around, z All Summer Long, był pierwszą piosenką zespołu, która osiągnęła numer jeden w USA. W Wielkiej Brytanii nie poradziła sobie tak dobrze, osiągając zaledwie siódmy numer, choć sam ten fakt nie jest powodem do narzekań, ponieważ zespół stał się pierwszą niebrytyjską grupą, która weszła na tę listę przebojów przez jakiś czas.
Typowy dla wczesnej „ery surfingu” zespołu, tekst piosenki nie ma żadnej szczególnej głębi ani niuansów, będąc po prostu zabawną odą do życia jako kalifornijski nastolatek, omawiając samochody, dziewczyny i wybryki grupy przyjaciół zespołu. W przeciwieństwie do tekstu, instrumental utworu jest niezwykle głęboki, zawiera gitary typu fuzzy, które były prawdziwym objawieniem – dopiero kilka lat później Hendrix i Clapton zaadaptowali tę technikę. Elementy stop and start w utworze doskonale współgrają z klaskaniem perkusji, podczas gdy głęboki bas Jardine’a i radosny hak a cappella są z pewnością odpowiedzialne za jego imponującą długowieczność.
I Get Around jest doskonałym przykładem złożonego stylu produkcji Briana Wilsona – przy pierwszym przesłuchaniu utwór jest nieodparcie chwytliwy i natychmiast przyjemny, ale poświęć trochę czasu na przestudiowanie muzyki, a znajdziesz mnóstwo różnych elementów współpracujących ze sobą, aby stworzyć zaskakująco skomplikowany krajobraz dźwiękowy.
Chociaż utwór jest pozytywną siłą, nie był pozbawiony mrocznej historii – to właśnie podczas nagrywania tej piosenki Brian zdecydował, że ma już dość wtrącania się swojego ojca-menedżera i zwolnił go. Na szczęście, pomimo tego niezręcznego rodzinnego dramatu I Get Around jest wciąż jedną z najprzyjemniejszych piosenek Beach Boys.
#9 – I Just Wasn’t Made for These Times
Pierwszy utwór z przełomowego Pet Sounds, jak sugeruje jego tytuł, I Just Wasn’t Made for These Times jest daleki od beztroskiego kalifornijskiego popu wcześniejszych dokonań zespołu. Brian Wilson pragnął przesuwać granice muzyki, ale jego wytwórnia i koledzy z zespołu nie podzielali jego pasji i odwagi. Nietrudno więc odczytywać tę piosenkę przez pryzmat autobiograficzny, odzwierciedlając przekonanie Wilsona, że należy do innego czasu.
Ten psychodeliczny, rockowy utwór, z tekstem mówiącym o alienacji i depresji, zawiera kilka odpowiednio nietypowych elementów muzycznych. Utwór otwierają subtelne riffy gitary i klawesynu, do których wkrótce dołącza dziwny rytm perkusji, brzmiący jak galop konia – być może jest to chytre odniesienie do pragnienia Wilsona, by uciec od ograniczeń popowego zespołu. Piękny instrument jest bolesny i tęskny, doskonale uzupełniony przez wokalne dodatki zespołu, które w połączeniu z hakiem refrenu malują nawiedzający i ponury obraz. Ten zimny i inny świat najlepiej ilustruje theremin w moście utworu – obcy dźwięk kojarzący się głównie z horrorami – który prawdopodobnie zadebiutował w tym utworze w muzyce rockowej.
Nie ulega wątpliwości, że Brian Wilson wyprzedzał swoją epokę o całe dekady, ale powinniśmy być wdzięczni, że rzeczywiście urodził się w tej epoce, co pozwoliło mu tworzyć rewolucyjne utwory, takie jak ten, jeden z wielu utworów Beach Boys dokonujących ogromnych skoków w tym, co można uznać za muzykę popularną.
# 8 – It’s O.K.
15 Big Ones, wydany w 1976 roku był 20 albumem zespołu i składał się głównie z coverów z kilkoma oryginalnymi utworami wrzuconymi do środka. Po tym jak Brian oddalił się od zespołu i nie otrzymał kredytu na produkcję solową od czasu Pet Sounds dziesięć lat wcześniej, na albumie Brian powrócił do obowiązków producenckich na prośbę zespołu.
Zaskakująco, reszta zespołu przekonała Briana, aby nie produkował czegoś awangardowego lub niezwykłego, a It’s O.K. brzmi tak blisko oryginalnego brzmienia zespołu, jak to tylko możliwe po tym wszystkim, co zespół przeszedł. Utwór jest bardzo dobry, z odniesieniami do słońca, zabawy i lata. W parze z podnoszącym na duchu tekstem, instrumental zawiera rozkoszny rytm klaskania, z czymś co brzmi jak inspirowane country skrzypce skwierczące w tle. Być może najbardziej zauważalną cechą utworu są ciężkie elementy basowe, które przenikają piosenkę, dodając pewną surową ostrość, aby skontrastować resztę wesołej atmosfery utworu. Ta basowa krawędź pojawia się również jako element wokalny na końcu każdego z refrenów, brzmiąc raczej nie na miejscu i niepasująco, dystansując nieco utwór od bezlitosnej pozytywności wczesnych piosenek Beach Boys.
Chociaż niektórzy członkowie zespołu wyrazili swoje niezadowolenie z 15 Big Ones, It’s O.K. jest fascynującym spojrzeniem na ewoluujące brzmienie zespołu, udaje mu się uchwycić element upbeat, który uczynił zespół sławnym, jednocześnie nie ignorując faktu, że rzeczy stały się diametralnie inne.
# 7 – Wouldn’t It Be Nice
Otwierający Pet Sounds, „Wouldn’t It Be Nice”, zaczyna się od janglującego i błyszczącego intro, natychmiast wprowadzając senny nastrój dla piosenki, która skupia się na fantazji. Podczas gdy wcześniej piosenki Beach Boys były celebracją młodości, ten utwór przełamuje ten trend i zamiast tego składa się z życzeń, aby główny bohater i jego miłość byli starsi. Piosenka nie tylko obala oczekiwania co do treści twórczości zespołu, ale jest też bezczelnym nawiązaniem do bycia wystarczająco dorosłym, by wziąć ślub i spać razem. W połowie lat 60-tych seks przedmałżeński był mocno zakazany, a piosenka jest pełna odniesień do czekania i tego, o ile lepiej by było, gdyby para była wystarczająco dorosła, by być razem. Fani w tamtych czasach z pewnością zrozumieliby znaczenie tej piosenki, co bez wątpienia przyczyniło się do jej popularności.
Typowo dla Briana Wilsona, mimo że brzmi prosto, piosenka zawiera niezwykle skomplikowany instrumental, mówi się, że zawiera dwa zestawy perkusyjne, dwa akordeony, trzy basy, dwa fortepiany i trzy gitary. Podczas gdy ta złożoność niekoniecznie musi w pełni przekładać się na jubilerskie brzmienie piosenki, służy ona jako pokaz obsesyjnej dbałości Wilsona o szczegóły i jego niezrównanego ucha do komponowania.
Brian Wilson ponownie użył tytułu w swojej autobiografii z 1991 roku, co sugeruje, że darzy ten genialny utwór równie wielkim uczuciem, co rzesze fanów zespołu.
#6 – Here Today
Kolejny klejnot Pet Sounds, „Here Today,” jest ekscytującym i bombastycznym utworem, z pięknym instrumentalem z ciężkimi dęciakami. Pomimo soczystej muzyki, tekst utworu maluje raczej ponury obraz, w którym zespół ostrzega tych, którzy są w wygodnych związkach, że nie będą one trwałe, sugerując nawet, że kobieta będąca tematem piosenki zdradzała wcześniej jednego z członków zespołu i zrobi to ponownie.
Aczkolwiek wyświechtany tekst nie wydaje się pasować do skocznego instrumentu (oszałamiający wokal w tle jest genialnie niepasujący), dęte blaszane, z ich drapiącą nutą, działają naprawdę dobrze, aby pokazać ciemną stronę miłości i związków. Najgłębsza dęta nuta, która rozbrzmiewa z przerwami przez cały utwór, brzmi niemal jak alarm – ostrzeżenie słuchaczy, że bieg miłości nie zawsze przebiega gładko. Podobnie, szaleńcze gitarowe skubanie na początku instrumentalnego bridge’a utworu może z łatwością reprezentować dręczące uczucie z tyłu głowy, że twoja miłość jest niewierna. W tym fragmencie pojawiają się również wyraźne odniesienia do J.S. Bacha, co jest przykładem niezwykłej wiedzy muzycznej Briana Wilsona.
Podobno oryginalne nagranie utworu przypadkowo zawierało jakieś studyjne gadki, które zostały usunięte na potrzeby remasteringu na prośbę Briana Wilsona. To musiało być trudne dla takiego perfekcjonisty jak Wilson, aby wiedzieć, że jego piosenka zawierała taki błąd, ale oczywiście nie przeszkodziło to w solidnym majestacie utworu.
# 5 – Surfin' USA
Kontynuując naszą listę 10 najlepszych piosenek Beach Boys, wkraczamy w drugą połowę tej wspaniałej listy piosenek. Bez wątpienia kwintesencja „kalifornijskiego dźwięku”, ten wysokoenergetyczny surf-rockowy utwór jest z pewnością jedną z najbardziej rozpoznawalnych piosenek rockowych wszech czasów, nawet został wymieniony przez Rock and Roll Hall of Fame jako jedna z pięciuset piosenek, które ukształtowały rock and roll. Pochodzący z albumu z 1963 roku o tej samej nazwie, radosny i hałaśliwy utwór, który doskonale oddaje wyluzowaną, słoneczną atmosferę kultury surferskiej.
Przy użyciu instrumentalu napisanego przez Chucka Berry’ego (podobno bez jego zgody), piosenka zawiera listę różnych miejsc do surfowania na całym świecie (choć głównie w Kalifornii), a także plany zespołu na lato. Oczywiście, nawet jeśli ktoś nie interesuje się surfingiem, to dzięki olśniewającym harmoniom wokalnym zespołu, utwór jest nie do zignorowania. W tej i innych piosenkach Beach Boys jest coś naprawdę niezwykłego w słodkich, zróżnicowanych i bezproblemowych harmoniach, które sprawiają, że słucha się ich po prostu z przyjemnością. Nie sposób nie dostrzec, że te piękne dźwięki, które słyszymy, zostały stworzone wyłącznie przez ludzki głos.
Nie można oczywiście dyskredytować instrumentali, które również mają wiele do zaoferowania, zwłaszcza lekkie i harmonijne riffy gitarowe i ten niemożliwie optymistyczny keyboard w bridge’u. Surfin' USA w pełni oddaje kalifornijską kulturę surfingu z lat 60-tych, ale jest w nim również coś bardzo ponadczasowego, jest pozytywnym i radosnym letnim bopem, który wciąż brzmi świeżo dzisiaj.
#4 – Wild Honey
Wyjęty z albumu o tej samej nazwie, wydanego w 1967 roku, Wild Honey jest niezwykłą piosenką z pewnymi odniesieniami do R&B. Jak mogliście zauważyć, tytuł piosenki ma oczywiste seksualne konotacje, czyniąc utwór nieco bardziej ryzykownym niż inne piosenki Beach Boys, z tekstem używającym wielu rażących eufemizmów związanych z pszczołami i miodem.
Na szczęście, instrumentalny utwór jest o wiele bardziej interesujący niż jego przewidywalny tekst, z thereminem wirującym przez cały utwór, być może w celu reprezentowania błędnego toru lotu pszczoły. Obok tego pojawiają się wesołe i zaraźliwe riffy fortepianu, fantastyczne bongosy i rozkoszny, nieco nerwowy tamburyn. Dzikie organy w bridge’u są naprawdę czymś do zobaczenia i działają jak idealna folia do chłodnego i wypolerowanego klimatu reszty utworu.
Carl Wilson brzmi w tym utworze najlepiej jak potrafi, dostarczając pewny siebie i imponujący wokal ze słyszalną swawolą. Kto by pomyślał, że za jego zaokrąglonymi, amerykańskimi rysami czai się kompetentny i zmysłowy wokalista R&B? Zespół zasłynął ze swoich grupowych harmonii, więc to miła odmiana, gdy jeden z jego członków zajmuje centralną pozycję w utworach takich jak ten. Nie znaczy to, że harmonie nie są obecne, ale są one bardzo ważnym elementem tła, ich doo-wopsowe chugging away obok głównego wokalu.
Wild Honey był ekscytującym i bardzo fajnym dodatkiem do kanonu Beach Boys, dając Carlowi szansę naprawdę zabłysnąć na głównym wokalu.
#3 – God Only Knows
„God Only Knows,” jest jednym z najbardziej znanych utworów z wielkiego albumu Pet Sounds. „God Only Knows,” to słodka i melodyjna piosenka miłosna, w której bohater rozważa swoją wieczną, niezatartą miłość do ukochanej osoby. Pomimo dziwnie drętwej linii wstępnej, której sam Brian Wilson nie był pewien, jest to piękna piosenka, która nie sposób nie wzruszyć.
Przypadkowo, piosenka posiada bujną i boską scenerię dźwiękową, pełną prawdziwie uroczych ozdobników, które sprawiają, że słuchanie jej jest absolutną przyjemnością. Na szczególną uwagę zasługują cudownie miodowe smyczki, które pobrzmiewają w tle, a także wesoła perkusja „clip-clop” i radosne dzwonki sań. Wokalne harmonie grupy są tak samo oszałamiająco dobre jak zawsze, wirując i wznosząc się w sposób, który sprawia, że czujesz się prawie tak, jakbyś unosił się w powietrzu.
Ten utwór jest godny uwagi ze względu na to, że jest jedną z pierwszych popowych piosenek, w której w tytule pojawia się bóg, co było dość kontrowersyjne w tamtych czasach i mogło drażnić bardziej konserwatywne amerykańskie stacje radiowe. Brian Wilson twierdzi, że sesja nagraniowa tej piosenki była magicznym i transcendentalnym doświadczeniem, a to naprawdę widać w ostatnim utworze – nie sposób czuć się przygnębionym, gdy gra się tę ciepłą i uroczą piosenkę.
Paul McCartney wymienił kiedyś God Only Knows jako swoją ulubioną piosenkę, co powinno dać Ci pewne wyobrażenie o tym, jak naprawdę specjalny i wyjątkowy jest ten niezwykły utwór.
#2 – Surf’s Up
Z tytułem takim jak Surf’s Up możesz sobie wyobrazić, że ta piosenka pochodzi z wczesnej ery zespołu inspirowanej Kalifornią, ale w rzeczywistości została wydana w 1971 roku wraz z albumem o tej samej nazwie. Piosenka ta nie mogłaby być bardziej odległa od wspaniałego popu Surfin' USA, zawiera złożoną i zniuansowaną kompozycję oraz tekst, który wymaga wielokrotnego słuchania, aby w pełni go zrozumieć i docenić.
W pewnym sensie można postrzegać tytuł piosenki jako uznanie przez zespół definitywnego końca ich dawno porzuconego surferskiego brzmienia, ponownie potwierdzając, że są poważnymi i utalentowanymi muzykami. Ponoć inspiracją dla tego tytułu był pewien brytyjski koncert, na którym tłum wyśmiewał ich kultowe pasiaste stroje. Tekst piosenki, napisany przez współpracownika Van Dyke Parksa, czyta się niemal jak wiersz, nawiązujący do klasycznych dzieł i mówiący o tym, że – choć to tragicznie niemożliwe – jedynym sposobem na ucieczkę przed depresją dorosłości jest powrót do naiwności młodości.
To bez wątpienia najlepszy instrument Briana Wilsona, eteryczny i emocjonalny utwór, który dzięki swojemu niemożliwemu pięknu jest jednocześnie przygnębiający i podnoszący na duchu. Warstwy dźwięków, na które składają się gitara, fortepian, trąbki i glockenspiel, zdają się niemal topić cię w swojej sennej błogości, idealnie pasując do tytułu utworu. Kiedy utwór zanika na końcu, jak przypływ, nie można pomóc, ale czuć jakieś poczucie nieopisanej straty.
Ten inny światowy utwór jest wymownym i przejmującym arcydziełem, łatwo jednym z najpiękniejszych dzieł zespołu.
# 1 – Good Vibrations
Podczas gdy Surf’s Up jest melancholijnym magnum opus, nawet jego genialny nastrój nie może równać się z czystą popową doskonałością „Good Vibrations”. Klejnot w koronie Pet Sounds, w tamtym czasie był to najdroższy singiel jaki kiedykolwiek wyprodukowano i uważa się, że został zainspirowany historią o matce Wilsona, która zasugerowała, że jej pies może odbierać niewidzialne wibracje, które ludzie nieświadomie rozdawali.
Co ciekawe, piosenka została nagrana w sposób modułowy, bez żadnego wielkiego efektu końcowego. To bez wątpienia wyjaśnia rozbieżne elementy utworu, jego głębokie, senne, pełne klawiszy zwrotki, które kontrastują z elektro-thereminowym refrenem w stylu doo-wop (z mostkiem będącym połączeniem obu smaków). Wiolonczela, która podkreśla część utworu jest absolutnie genialnym dodatkiem, współpracując z obcym jak theremin, tworzy subtelnie niekomfortowe uczucie, które jest trudne do prawidłowego określenia – to tak jakby słuchacz również doświadczał wibracji opisanych w piosence. To zawsze sprytna technika, by muzycznie dać słuchaczowi przedsmak tego, co opisuje piosenka, ale zrobienie tego w tak przebiegły i trudny do wykrycia sposób jest naprawdę sprytnym posunięciem.
Piosenka ta pojawiła się na niezliczonych listach „najlepszych piosenek wszech czasów” i nawet przy pierwszym przesłuchaniu łatwo zrozumieć dlaczego. Jest po prostu niezwykła i nie do pominięcia, nie tylko jako piosenka Beach Boys, ale jako ważny i historyczny kawałek muzyki.
W ciągu swojej znaczącej kariery The Beach Boys stworzyli godną pozazdroszczenia dyskografię, przekształcając się z radosnych boysbandów w muzyków zmieniających paradygmaty. Piosenki Beach Boys na tej liście oferują tylko spojrzenie na zróżnicowane i wieloaspektowe brzmienie zespołu. Każdy ma swój ulubiony utwór, ale te na tej liście oferują kilka najważniejszych, działając jako świetne punkty wejścia do tajemniczego i pomysłowego świata The Beach Boys. Rock i muzyka pop bez nich nie byłyby takie same.
Updated Nov 8, 2020