WASZYNGTON, DC
Trzy stulecia temu brytyjski parlament uchwalił ustawę znaną jako Bubble Act. W tamtym czasie gospodarki północno-zachodniej Europy roiły się od nowo powstałych spółek akcyjnych – w ówczesnym języku były to „bańkowe spółki” – z których najbardziej znaną była Kompania Mórz Południowych. Bubble companies prosperowały dzięki niemal histerycznemu entuzjazmowi inwestorów, którzy starali się zwabić kapitał do swoich planów zarabiania pieniędzy (niektóre bardziej wiarygodne niż inne). Bubble Act próbował przywrócić porządek, wymagając od nowo powstałych firm posiadania Royal Charter. Mimo to mania spektakularnie się załamała. Do końca roku Kompania Mórz Południowych (rzekomo utworzona w celu kontrolowania handlu z Ameryką Południową, ale w rzeczywistości będąca narzędziem finansowych szwindli z udziałem długu państwowego) odnotowała spadek wartości swoich akcji o około 80%.
Krach z 1720 roku oznaczał „pęknięcie” pierwszej wielkiej międzynarodowej bańki finansowej. Trzy wieki później inwestorzy są tak podatni na manię finansową, jak nigdy dotąd, pomimo twardych lekcji z boomu mieszkaniowego i bessy. Ekonomiści uważają, że w wybuchu bujnej koniunktury jest jakaś racja i powód. Bańki zwykle mają swoje źródła w wiarygodnych opowieściach o tym, jak zmiany w gospodarce mogą stworzyć możliwości osiągnięcia ogromnych zysków. Bańka na Morzu Południowym pojawiła się wraz z powstaniem notowanych na giełdzie firm ubezpieczeniowych z ograniczoną odpowiedzialnością, a także w ferworze zainteresowania potencjałem handlu w obu Amerykach. Obecnie bańkowo wyglądające rynki zbudowane są na tym samym fundamencie. W 2020 roku kilka z nich może pęknąć.
Pierwszym i najbardziej oczywistym jest amerykański boom technologiczny. W ciągu ostatniej dekady Dolina Krzemowa i inne centra technologiczne produkowały stały napływ startupów, które chciały zdominować nowe sektory. Firmy takie jak Uber, Slack, WeWork i Airbnb połączyły technologię i nowe modele biznesowe z obietnicami zapewnienia nadzwyczajnych zysków poprzez przechwycenie rynków, które będą miały wszystko. Bogaci inwestorzy inwestowali w te przedsięwzięcia, dając początek fenomenowi „jednorożca”: prywatnemu startupowi wartemu co najmniej 1 miliard dolarów. Takie twory były kiedyś rzadkie, ale mnożyły się w miarę trwania szału. Teraz zbliża się chwila prawdy. Zyski okazały się bardziej nieuchwytne, a dominacja na rynku trudniejsza do osiągnięcia niż obiecywano. Ceny akcji takich firm jak Uber i Slack stale spadały po ich pierwszych ofertach publicznych w 2019 roku; inne firmy, takie jak WeWork, odłożyły plany ipo na półkę w obliczu rosnącego sceptycyzmu wobec technologii. Boom jednorożców, podobnie jak mania dotcomów, w końcu wyprodukuje swój udział w zyskownych megafirmach. Ale rok 2020 przyniesie wstrząs i wiele strat dla inwestorów, ponieważ pretendenci odkryją, że nie mogą już dłużej utrzymywać aury finansowej niezwyciężoności.
Bańka znalazła również drogę na stosunkowo spokojny rynek obligacji rządowych. W ciągu ostatniego roku obligacje dramatycznie przewyższały akcje, kontynuując długą passę. Popyt na dług rządowy gwałtownie wzrósł w ostatnich latach: ceny obligacji gwałtownie wzrosły, podczas gdy stopy procentowe, które rządy musiały zaoferować, spadły. Rentowność amerykańskich obligacji, choć na historycznie niskim poziomie, wygląda na wysoką w porównaniu z ujemnymi stopami procentowymi oferowanymi w Niemczech, Francji i Japonii. Nabywcy obligacji być może stawiają na powolny wzrost i znikomą inflację. Niektórzy mogą też chcieć trzymać bezpieczne aktywa w obliczu niepewności związanej z globalnym spowolnieniem gospodarczym i chińsko-amerykańską wojną handlową. Obligacje zostały również pochłonięte przez dużych inwestorów instytucjonalnych, takich jak zarządzający funduszami emerytalnymi i firmy ubezpieczeniowe, którzy wykorzystali zakłady walutowe do wyciągnięcia większej rentowności z obligacji rządowych o bardzo niskich stopach procentowych.
Długa passa wzrostu cen obligacji wydaje się przekonywać inwestorów, że rynki obligacji poruszają się tylko w jednym kierunku – co często jest oznaką bańki. Odwrót w cenach obligacji lub nieoczekiwana korekta wartości walut może zmusić wrażliwych inwestorów w obligacje do porzucenia swoich zakładów, co doprowadzi do większego chaosu na rynku. Niektóre bezpieczne obligacje, takie jak obligacje skarbowe, prawdopodobnie dobrze by sobie poradziły w przypadku takiego wstrząsu. Ale inne, takie jak Włochy, które mogą teraz pożyczać długoterminowo przy stopie procentowej poniżej 1%, mogą mieć mniej szczęścia.
Popkultura
Najwięksi pesymiści wskazują na trzeciego kandydata na bańkę: ceny aktywów w ogóle. Mimo geopolitycznej niepewności – dotyczącej losów Europy, konfliktu na Bliskim Wschodzie i sporu między Ameryką a Chinami – rynki nie zdołały się załamać. Spokojne rynki i wysokie ceny akcji mają sens w świecie, który pozostaje mniej więcej tak spokojny i tak zglobalizowany, jak oczekują tego inwestorzy. Jednak w innych okolicznościach mogłoby dojść do dramatycznego przewartościowania cen wszystkiego, od domów, przez akcje, po towary. Inwestorzy South Sea Company uważali, że Nowy Świat będzie szalenie dochodowy. W 2020 roku, jak w 1720, mogą odkryć, że nie zawsze tak jest.
Ten artykuł ukazał się w sekcji Finanse w wydaniu drukowanym pod nagłówkiem „Historie z Morza Południowego”
.