Zaniepokojenie globalne
Wspomnienia Europejczyków, dla kontrastu, są nawiedzane nie przez ich trudności ekonomiczne, które były znaczne, ale przez widmo Adolfa Hitlera i jego dążenie do podboju kontynentu europejskiego. Wielki Kryzys, rzecz jasna, stworzył idealne warunki – niestabilność polityczną oraz wyniszczone ekonomicznie i bezbronne społeczeństwo – do przejęcia władzy przez nazistów i budowy faszystowskiego imperium. W konsekwencji to właśnie rozprzestrzenianie się totalitaryzmu, a nie trudności gospodarcze, zaprzątało umysły Europejczyków w latach trzydziestych. Podobna sytuacja miała miejsce w Azji, gdzie miejska i wiejska nędza była normalną cechą życia gospodarczego; co więcej, dekada lat trzydziestych jest na zawsze związana z rozprzestrzenianiem się i brutalnością japońskiego imperializmu. Tak więc, podczas gdy Amerykanie przez większość dekady byli pochłonięci własnymi problemami wewnętrznymi, Europejczycy i Azjaci mieli inne, bardziej transnarodowe problemy, z którymi musieli się zmierzyć.
Co więcej, charakterystyczne dylematy ekonomiczne lat 30. były nowością dla Amerykanów, głównie dlatego, że ich doświadczenia historyczne były tak niepodobne do doświadczeń ludzi z reszty świata. Na przykład, kiedy brytyjski pisarz George Orwell opublikował w 1937 roku książkę The Road to Wigan Pier, opisywał stary problem: strukturę klasową i jej odwieczny wpływ na robotników w Wielkiej Brytanii. Ale kiedy amerykańscy autorzy, tacy jak Edmund Wilson i John Steinbeck, pisali o zamykanych liniach montażowych w Detroit lub o exodusie Okiesów (Oklahomczyków wysiedlonych przez Dust Bowl) do Kalifornii, opisywali coś nowego: niemal całkowite załamanie wcześniej zamożnej gospodarki. Amerykanie byli zaabsorbowani swoim „Wielkim Kryzysem”, ponieważ nigdy wcześniej nie zetknęli się z tak powszechnym załamaniem gospodarczym. Dlatego też, w przeciwieństwie do swoich zagranicznych kolegów, do końca lat 30. nie zaczęli nawet myśleć o zbliżającej się wojnie czy niebezpieczeństwach totalitaryzmu.
Ale niezależnie od tego, jak bardzo Amerykanie byli odizolowani przez większą część dekady, świat dotarł do ich brzegów w latach 30. W chwili, gdy Amerykanie martwili się o swoją gospodarkę, europejscy intelektualiści, naukowcy, uczeni, artyści i filmowcy dosłownie uciekali, by ratować swoje życie. Najważniejszym wydarzeniem w historii kultury europejskiej w latach 30. był ten masowy odpływ talentów. Nikt nie był bardziej odpowiedzialny za zmianę kulturowej równowagi sił między Europą a Stanami Zjednoczonymi niż Hitler. Od momentu przejęcia władzy w Niemczech w 1933 roku, palenie książek, zwalnianie żydowskich naukowców na niemieckich uniwersytetach, atak na sztukę nowoczesną i podbój Europy pod koniec dekady zmusiły najwybitniejszych przedstawicieli europejskiej inteligencji do ucieczki, wielu z nich najpierw do Francji, a następnie do Stanów Zjednoczonych. Nawet częściowy spis emigrantów do Ameryki w latach 30. jest niezwykły. Wśród przyrodników (z których większość odegrała kluczową rolę w skonstruowaniu bomby atomowej) byli Albert Einstein, Enrico Fermi, Edward Teller, Leo Szilard i Hans Bethe. Do naukowców społecznych należeli Erik Erikson, Hannah Arendt, Erich Fromm, Paul Lazarsfeld i Theodor Adorno. Filozofowie tacy jak Paul Tillich i Herbert Marcuse również wyemigrowali, podobnie jak powieściopisarze i dramaturdzy, tacy jak Thomas Mann, Vladimir Nabokov i Bertolt Brecht. Do muzyków i kompozytorów należeli Igor Strawiński, Béla Bartók, Arnold Schoenberg, Paul Hindemith i Kurt Weill. Wśród architektów znaleźli się Walter Gropius i Ludwig Mies van der Rohe. Wyjeżdżali też malarze i rzeźbiarze, zwłaszcza Marc Chagall, Piet Mondrian i Marcel Duchamp. A wśród tych, którzy znaleźli dom w Hollywood (i pomogli je zmienić), byli Fritz Lang i Billy Wilder – nie wspominając o węgierskim reżyserze Michaelu Curtizie, którego legendarna Casablanca (1942) była po części hołdem złożonym europejskim aktorom-uchodźcom, od Petera Lorre’a po Ingrid Bergman.
Na uwagę zasługuje fakt, że nie wszystkie osoby starające się o wjazd do Stanów Zjednoczonych jako uchodźcy z hitlerowskich Niemiec były wybitnymi uczonymi, artystami, naukowcami czy muzykami. Większość z nich była przeciętnymi Europejczykami, ale przez całe lata 30. Kongres nie zdecydował się na liberalizację przepisów imigracyjnych, aby zezwolić na więcej niż minimalny kontyngent przyjazdów.
W wyniku masowej emigracji intelektualnej i artystycznej, pod koniec lat 30. Nowy Jork i Hollywood zastąpiły Paryż i Wiedeń jako ojczyzny zachodniej kultury – tak jak Waszyngton, D.C. zastąpił Londyn i Berlin jako centrum zachodniej polityki i dyplomacji pod koniec II wojny światowej. Aby zrozumieć Amerykę, która stała się powojennym supermocarstwem, zarówno pod względem kulturowym, jak i politycznym, należy zrozumieć, w jaki sposób Stany Zjednoczone zareagowały na Wielki Kryzys w latach trzydziestych i jak wyszły z niego.