Kiedy Jenny Marr poszła na swoje pierwsze badanie USG, aby zobaczyć swoje pierwsze dziecko z mężem Chrisem Marrem, zauważyła dziwne spojrzenie na twarzy swojego lekarza. Naturalnie, martwiła się, że coś jest nie tak z dzieckiem. Zapytała dr Lauren Murray, czy jest jakiś problem.
„Powiedziałam: 'O nie, nie ma bicia serca'. A ona na to, 'Nie, jest bicie serca'”, wspomina Marr, lat 35, z Dallas, w rozmowie z TODAY. „Ona idzie, 'Y’all, jest trzy dzieci tam.' A my byliśmy absolutnie zdumieni.”
Oboje Marr i Chris, 35, są jedynakami i o ile wiedzą, nikt w ich rodzinach nigdy nie miał wieloraczków. Tydzień później, 19 listopada 2019 roku, odwiedzili specjalistę medycyny matczyno-płodowej na wizytę kontrolną, a technik wykonujący to USG strzelił do pary dziwnym spojrzeniem.
„Tech – który robił początkowy (skan) – rzuciła mi zabawne spojrzenie. Byliśmy jak, 'Och, co się teraz dzieje?' Znów się martwiliśmy”, powiedział Chris w wywiadzie dla TODAY. „Była naprawdę urocza. Powiedziała: 'Nie powinnam tego mówić, ale macie czwórkę dzieci'.”
W ciągu jednego krótkiego tygodnia przeszli od trojaczków do czworaczków.
„Zażartowałem, że już nie wrócę, bo następnym razem będzie piątka dzieci” – powiedział Chris. „Byliśmy po prostu zszokowani. Skok z trójki na czwórkę był łatwiejszy do przełknięcia. Zaraz potem usłyszeliśmy, że są zdrowi.”
Pierwszorazowi rodzice byli w „absolutnym szoku”, że spodziewają się identycznych, spontanicznych czworaczków. Jest to tak rzadkie zjawisko, że lekarzom trudno jest określić, jak często się zdarza. Murray i jej koledzy szacują, że identyczne, spontaniczne narodziny czworaczków zdarzają się w 1 na 11 milionów lub 1 na 15 milionów porodów. W opublikowanej literaturze znaleźli zaledwie 72 takie przypadki.
„To niewiarygodne. To się już nigdy nie powtórzy w mojej karierze. Powiedziałam: 'Dziewczyno, kup kilka losów na loterię, bo właśnie z takimi szansami mamy do czynienia', powiedziała TODAY Murray, lekarz położnik w Texas Health Presbyterian Hospital w Dallas. „Co to był za cud.”
Szok Marrsów trwał nadal, gdy dowiedzieli się, że wszystkie cztery dzieci miały jedno łożysko, co sprawiło, że ciąża była bardziej skomplikowana. Wszystkie dzieci polegały na tym łożysku, co oznaczało, że jeśli nie będą się dobrze dzielić, jedno z nich (lub więcej) może mieć kłopoty.
„Ryzyko polegało na tym, że jedno z dzieci może rozwinąć się silniej i w zasadzie odebrać życie pozostałym dzieciom” – wyjaśnił Chris.
Lekarz powiedział, że może to wymagać operacji i para znów się martwiła. Jednak lekarze zapewnili ich, że zajmą się problemami, jeśli takie się pojawią.
„Dzieci mają się świetnie. Na sonogramie nie było żadnych zdarzeń, które mogłyby spowodować, że martwilibyśmy się, że jedno z nich, albo dwa lub trzy, byłoby znacznie mniejsze” – powiedziała Murray.
Kiedy Marr była w 28,5 tygodniu ciąży, poród się rozpoczął. Oprócz wczesnego porodu, szpitale w całym kraju zmieniały swoją politykę z powodu COVID-19, a Marrowie zastanawiali się, jak to wpłynie na ich poród i leczenie.
„Po raz pierwszy (podczas ciąży) przewidziałam najgorsze” – powiedziała Marr. „Może będziemy mieć chore dzieci i trafią one na OIOM.”
Ale poród przez cesarskie cięcie przebiegł pomyślnie i Marr, jej mąż i matka patrzyli, jak lekarze z Texas Health Presbyterian Hospital w Dallas wyciągają dziecko po dziecku 15 marca. Harrison był pierwszy, ważył 2 funty i 6 uncji. Hardy był następny i ważył 2 funty 10 uncji, następnie Henry, który ważył 2 funty 6,7 uncji, a Hudson był ostatni i ważył 1 funt 15 uncji.
„Wszystkie urodziły się w ciągu trzech minut. To niesamowite,” powiedział Marr. „Nazwaliśmy je naszymi ptaszkami, ponieważ naprawdę wyglądały jak ptaszki.”
Trzy z dzieci potrzebowały tlenu i cała czwórka przebywała na oddziale intensywnej terapii noworodków przez około 10 tygodni. Dzieci wróciły do domu na początku maja. Do tej pory Marrsowie żonglują karmieniami, które odbywają się co trzy godziny i zajmują co najmniej godzinę, aby nakarmić je wszystkie. Odróżnianie chłopców od siebie jest trudne.
„Każdy z nich ma swoje małe, drobne cechy” – powiedział Chris. „Kiedy siadamy i patrzymy na nich, możemy się domyślić, kim są, ale jeśli spojrzysz na nich z daleka, wszyscy wyglądają tak samo. Dzięki Bogu, Hudson jest trochę mniejszy niż wszyscy inni i spokojniejszy.”
Podczas gdy para pracuje nad tym, aby dzieci przybrały na wadze, cieszą się, że dystans społeczny i kwarantanna pozwoliły ich rodzinie zbliżyć się do siebie.
„To był bardzo surrealistyczny czas i jest to jedna z tych rzeczy, na które prawdopodobnie spojrzymy za kilka lat, miejmy nadzieję, kiedy wszystko wróci do normy, jak na 'Wow, to było szalone'”, powiedział Chris.
Dlatego chcą, aby ich doświadczenia wywoływały uśmiech na twarzach innych.
„Mamy nadzieję, że ta mała historia i nasi chłopcy przyniosą wszystkim tyle radości, ile przynoszą nam”, powiedział Marr.
.