The Unkillable Body Count: Inside Ice-T’s Relentless „Grindhouse” Metal Band (Polski)

Dla tych, którzy nie znają całej historii, saga Body Count jest jedną z wielkich rockowych opowieści ostrzegawczych. Raper z Los Angeles zakłada heavy-metalową grupę z kumplami z sąsiedztwa. Grają kilka koncertów w mieście, dostają się na pierwszą trasę Perry’ego Farrella po Lollapalooza i ogłuszają dziesiątki tysięcy ludzi swoją potężną hard-rockową mocą. Wydają album pod własnym tytułem i wszystko wygląda świetnie – do czasu, gdy organizacja policyjna zauważa piosenkę, którą grupa gra na żywo od ponad roku, protest song przeciwko brutalności policji o nazwie „Cop Killer”. Szeroko rozpowszechniona i subtelnie rasistowska krytyka osiąga gorączkowy szczyt, kiedy prezydent i wiceprezydent Stanów Zjednoczonych wybierają rapera do ataku podczas kontrowersyjnego sezonu wyborczego. Raper ostatecznie wycofuje obraźliwy utwór z obiegu, a następnie opuszcza wytwórnię, która wydała album.

Ballada o Ice-T i „Cop Killer” to bajka tak dobrze znana, jak żadna inna z rockowego kanonu lat dziewięćdziesiątych, opowiedziana w niezliczonych filmach dokumentalnych, książkach historycznych i telewizyjnych programach w stylu Biography. Rzecz w tym, że 28 lat po tym, jak Ice-T niemal spalił się na tym, co sam nazywa „elektrycznym płotem” amerykańskiej kultury, zespół wciąż jest silny. W rzeczywistości, są prawdopodobnie tak silni jak zawsze.

Body Count zniosło trudy, które sięgają głębiej niż teatr polityczny. Duża część początkowego składu zespołu – Ice-T, gitarzyści Ernie „C” Cunnigan i Dennis „D-Roc” Miles, basista Lloyd „Mooseman” Roberts, perkusista Victor Ray „Beatmaster V” Wilson i wokaliści/hipsterzy Sean E Sean i Sean E. Mack – zmarła z różnych przyczyn, pozostawiając Ice’a, Erniego C i Seana jako jedynych oryginalnych członków ekipy, którzy pozostali. Ich blizny po bitwach sprawiły, że grupa zyskała nieskazitelną reputację. Nie są już tylko raperem i jego przyjaciółmi biorącymi udział w rockowych & roll wakacjach, są prawdziwym metalowym aktem, który zapłacił należności i przetrwał wystarczająco długo, aby czerpać z tego korzyści.

Można usłyszeć, że ciężka praca opłaca się w Carnivore, nowym albumie wydanym prawie 30 lat po ich samozatytułowanym debiucie, który znajduje Body Count poruszający się od siły do siły. Album obfituje w wiele wyróżniających się momentów, czy to niespodziewanie wściekły cover „Ace of Spades” Motörhead, czy też Amy Lee z Evanescence śpiewająca chórki w „When I’m Gone”, utworze zainspirowanym śmiercią rapera Nipsey’a Hussle’a i następującym po niej wylewem uczuć do niego. „Ludzie czekają, aż umrzesz, a potem okazują ci cały ten szacunek. Dlaczego nie okazać go za życia?” mówi Ice. Album jest opływowy i propulsywny, prezentując zręczność, która znacznie przewyższa thrashowy styl Body Count z wczesnych lat dziewięćdziesiątych. To najnowsza płyta w renesansie późnego okresu.

„Łatwo jest teraz nawiązać kontakt z ludźmi rocka, ponieważ wiedzą, że jesteśmy oficjalni”, mówi Ice-T. „Będąc w trasie, grając z innymi zespołami, inne zespoły widzą nas poruszających tłum. Nie jesteśmy tylko zespołem, który myśli, że może nagrać dobrą płytę, ale faktycznie mamy kilka dobrych hitów pod sobą. Myślę, że słowo się rozchodzi, że Body Count jest śmiertelnie poważny.”

Teledysk BODY COUNT – Bum-Rush (OFFICIAL VIDEO)

Rozmowa z Ice-T może być nieco przytłaczająca. 62-latek, urodzony jako Tracy Marrow, cieszy się rodzajem wszechobecnej sławy, która inspiruje reklamy telewizyjne (ta popularna reklama Geico z 2016 roku, w której spoofsuje swoje nazwisko ze stoiskiem z lemoniadą). Wystąpił jako detektyw Odafin Tutuola w Law & Order: Special Victims Unit przez ostatnie dwie dekady. Ma w swoim dorobku serial dokumentalny o prawdziwych zbrodniach (In Ice Cold Blood), dwie książki wspomnieniowe (The Ice Opinion z 1994 r. i Ice z 2011 r.), podkładanie głosu w animacji komputerowej UglyDolls z 2019 r., zbyt wiele filmów, by je tu wymienić, nagrodę Grammy i NAACP Image Awards.

Z pewnością Ice widział i doświadczył więcej życia niż przeciętny człowiek. Nie jest już tym ognistym buntownikiem, który niegdyś przeraził polityczny establishment i zachwycił dzieciaki z przedmieść na całym świecie za sprawą Rhyme Pays, jego debiutu z 1987 roku i jednego z pierwszych albumów w historii, który otrzymał naklejkę „Explicit Lyrics”. Ale w rozmowie brzmi jak głodny, chętny do promowania swojej pracy i dzielenia się swoimi poglądami. Pomimo wszystkich swoich sukcesów w przeszłości, wciąż lubi robić nowe, fajne rzeczy.

Najważniejsze jest to, że Ice jest bardzo zabawnym gościem. Jego ostre i często profanacyjne poczucie humoru jest sekretnym sosem, który ożywia jego pionierskie solowe albumy i sprawił, że Body Count jest takim klasykiem. Wystarczy posłuchać, jak wykrzykuje „There Goes the Neighborhood” w rytm gitary Erniego C, czerpiąc przyjemność z upokarzania wszystkich przypadkowych rasistów, którzy nienawidzą widzieć czarnego człowieka osiągającego hollywoodzki sukces. Albo zagrać ulubiony deep-cut „Evil Dick”, gdzie parodiuje męskie libido.

Ice porównuje formułę Body Count do mieszanki hipisowskiego seksu, obrzydliwej komedii, slasherowego horroru, brutalnej akcji i antyrządowej polityki, która ożywiała kino exploitation lat siedemdziesiątych. „Jeśli się nie śmiejesz, to znaczy, że jesteś nawalony” – mówi. „To jest tak ostre, że aż śmieszne. To rodzaj czarnego humoru. Nazywam go grindhouse’owym, jak z filmów Tarantino. Kiedy facet biegnie do bagażnika, nie wyciąga pistoletu, tylko wyrzutnię rakiet. To właśnie Body Count.”

Gdy Ice opisuje scenę lunchu w stołówce w Crenshaw High School w połowie lat siedemdziesiątych, miejscu, w którym poznał swoich przyszłych przyjaciół z Body Count, sceneria brzmi bardziej jak romans Superbad i House Party dla nastolatków niż melodramat Straight Outta Compton. Walka na jedzenie może wybuchnąć w każdej chwili.

bodycount_4_credit_joegiron.jpg, Joe Giron

Body Count, circa early Nineties
photograph by Joe Giron

” przyjaźnił się z innym facetem, z którym byłem w grupie tanecznej”, mówi Ice. Niezdawkowo zauważa, że Ernie C dorastał w okolicach Van Ness Avenue, dzielnicy Bloods, „z którymi tak naprawdę się nie pieprzyłem”, podczas gdy „większość moich przyjaciół to Crips.” (Inicjały The Body Count oznaczają również Bloods i Crips) Ice był częścią grupy pop-lockingowej, do której należał Sean E Sean. Zespół Erniego C akompaniowałby tancerzom funkowymi groovami. W międzyczasie, mówi Ernie C, grał cięższego rocka, jak Peter Frampton, Aerosmith i The Isley Brothers (których gitarzysta Ernie Isley ma ogromny wpływ) podczas szkolnych przerw.

„Tańczyliśmy w liceum przeciwko innym szkołom i innym klikaom”, mówi Ice. Wykonując układy do utworów Jamesa Browna, BT Express i Parliament, wzorowali się na słynnej grupie tańca ulicznego The Lockers. „Byliśmy grupą, która robiła podróbki,” śmieje się.

Następnie był Beatmaster V, którego Ice opisuje jako perkusistę/dystrybutora trawki. „Został wyrzucony z Crenshaw za sprzedawanie trawki. Vic natknął się na Crenshaw. Miał książkę z wyciętymi stronami i całą masę jointów w środku, a ochroniarz gonił go przez plac. Rzucał w powietrze, a to były jointy dla wszystkich” – śmieje się. „Potem wyrzucili go ze wszystkich szkół w Los Angeles. Więc Vic był moim człowiekiem.”

Jak Ice podróżował przez rodzącą się scenę hip-hopową L.A. w latach osiemdziesiątych, pozostawał w kontakcie ze swoimi szkolnymi ziomkami. (W filmie Breakin' 2: Electric Boogaloo z 1985 roku można zobaczyć Erniego C ociekającego skórą i walącego w gitarę z podwójną szyjką w tle, podczas gdy Ice rapuje). Te powiązania przetrwały, gdy podziemny sukces jego 12-calówki „Dog’n the Wax/6 In the Mornin'” z 1986 roku doprowadził do podpisania umowy z Sire Records, a rapowe hity, takie jak „Power” z 1988 roku i jego temat przewodni do filmu „Colors” z Dennisem Hopperem o gliniarzach i gangsterach, sprawiły, że stawał się coraz bardziej sławny.

„Jak stałem się Ice-T z rapowania, a Beatmaster V chciał grać na moich rapowych płytach,” wspomina. „A ja na to: no cóż, hip-hop jest robiony z samplami – mimo że Beatmaster V gra na Rhyme Pays. W utworze 'Rhyme Pays' na moim pierwszym albumie jest żywa perkusja. Ale to było skomplikowane, aby ich zaangażować, dopóki nie udało mi się stworzyć Body Count.” Ernie C miał również swój wkład w postaci gitary do „The Girl Tried to Kill Me,” utworu z płyty The Iceberg /Freedom of Speech… Just Watch What You Say.

Inspiracja dla Body Count pochodziła z wielu źródeł. Kiedy Ice-T koncertował w Europie pod koniec lat osiemdziesiątych, zauważył, jak publiczność moshowała do szybkich rapowych kawałków, takich jak „Bring the Noise” i „Welcome to the Terrordome” Public Enemy. Po powrocie do Stanów, ponownie dołączył do swoich przyjaciół z South Central L.A..

bodycount_2_credit_steve_eichnerwireimagegetty_images.jpg, Steve Eichner/Wireimage/Getty Images
Body Count, circa early Nineties
photograph by Steve Eichner/Wireimage/Getty Images

„Mooseman sprzedawał zioło. D-Roc był kimś w rodzaju ucznia Erniego. I powiedziałem: 'Słuchaj, mam pomysł na zespół. Zamierzamy oprzeć go na Black Sabbath. Oprzemy go na Suicidal. Będziemy bazować na Slayerze”, mówi Ice. Suicidal Tendencies, ze swoim niepokornym latynoskim, gangsterskim wizerunkiem, mieli duży wpływ na późniejszy, całkowicie czarny, rozebrany wygląd Body Count. Kluczowe były również Red Hot Chili Peppers, Infectious Grooves i kwitnąca wówczas scena funk-metalowa Zachodniego Wybrzeża, jak również sludgy punkowe riffy i anty-autorytarne przesłanie Black Flag. Ice mówi, że jego krzykliwy wokal jest mniej zainspirowany muzyką rap niż nowojorskie grupy hardcore’owe jak Agnostic Front.

Ernie C pamięta, że zespół pisał swój materiał na jam sessions, a następnie testował utwory na małych koncertach klubowych, otwierając przed grupami takimi jak DRI. „Nie wiedzieliśmy, że ten cały pomysł wypali,” mówi. „Zrobiliśmy 11 koncertów w L.A., a następną rzeczą, którą wiedzieliśmy, było granie na Lollapaloozie”. Powoli, ale pewnie, grupa stworzyła to, co prawdopodobnie stało się pierwszym rap-metalowym albumem. (Fani taśmy demo Rage Against the Machine z 1991 roku mogą się z tym nie zgodzić.) Reszta jest już historią.

Wideo BODY COUNT – Carnivore (Visualizer Video)

Po kontrowersjach związanych z „Cop Killer” i odejściu z Sire Records, Body Count próbowali odzyskać formę podpisując kontrakt z Virgin Records. Zaowocowało to dwoma szeroko wyszydzanymi albumami, Born Dead i Violent Demise: The Last Days. (Na wstępie do Violent Demise, Ice-T przyznaje nawet, że Born Dead jest do bani – a następnie zestrzeliwuje krytyka muzycznego, który ciągle go o to zaczepia). To było podczas koncertu w Belgii w 1996 roku, kiedy Ice zdał sobie sprawę, że Beatmaster V jest chory na białaczkę.

„Mieliśmy wielki, wyprzedany koncert. Poszedłem za kulisy, a lekarz sprawdził jego morfologię krwi. I lekarz powiedział nam, że technicznie rzecz biorąc był martwy, tak jak jego krew. Odwołałem koncert przy wypełnionej po brzegi arenie. Wzięliśmy za to sporo gówna, bo nikomu nie powiedzieliśmy, że ma raka. Powiedzieliśmy tylko, że jest chory”, wspomina Ice. „Nie zamierzam robić koncertu i kazać umrzeć jednemu z moich najlepszych przyjaciół”. Mniej niż osiem miesięcy później Beatmaster V odszedł.

Mooseman zmarł w następnym roku. „Mooseman pojechał do domu, aby odwiedzić swoich przyjaciół w dzielnicy, w której dorastali, czyli Rollin' 60s ,” mówi Ice. „Kilku facetów podjechało i postanowiło zacząć strzelać. Wszyscy pobiegli w dół podjazdu, a Moose był jedynym trafionym. Dostał kulkę w plecy.

„Kiedy robimy te płyty i ludzie mówią, 'Oh, glamoryzujecie to gówno', ja mówię, 'Nie, mówimy wam jak to kurwa jest. Jeden z członków naszego zespołu zmarł z tego powodu.”

Teledysk do utworu Point the Finger

Odbudowa Body Count była żmudnym procesem. D-Roc zmarł w 2004 roku. „Miał chłoniaka. Był chory przez cały czas, kiedy byliśmy w zespole. Chyba w końcu go to dopadło,” mówi Ice. „Za każdym razem, kiedy jeden z członków zespołu umiera, zespół przestaje działać, czasami na ponad rok, po prostu z żałoby. Jakby, yo, co my robimy?” Sean E. Mack opuścił grupę gdzieś około 2001 roku, a album powrotny z 2006 roku, Murder 4 Hire, nie do końca wypalił.

Nie było aż do 2014 roku Manslaughter, że Body Count znalazł odpowiednią kombinację nowej krwi. Vincent „Price” Dennis, basista power-metalowego combo Steel Prophet, pracował w sali prób, z której korzystał Body Count. Dennis następnie zwerbował perkusistę Willa „Ill Will” Dorsey’a. Gitarzysta Juan „Juan of the Dead” Garcia związał się z grupą kiedy podpisali kontrakt z Sumerian Records. Wyciął sobie zęby w takich zespołach jak Agent Steel i Evildead.

body count 2019 PRESS, Dirk Behlau

Body Count, 2020
fotografia Dirka Behlau

Kluczowym dodatkiem może być jednak producent Will Putney. Jako sam muzyk – gra na gitarze w deathcore’owym zespole Fit for an Autopsy – Putney odegrał kluczową rolę w unowocześnieniu brzmienia Body Count. „On wszystko organizuje”, mówi Ernie C, zauważając, że Putney często dodaje swoje własne partie gitarowe, aby dopełnić brzmienie. „On wie, jak gramy. Kiedy ludzie mówią: 'Czy ty to zagrałeś', ja odpowiadam: 'Mogłem tego nie grać. Nie wiem, co zagrałem, a czego nie zagrałem.' Ale to zawsze jest w ramach tego, co byśmy zagrali.

„Pierwsze płyty były trochę bardziej punkowo brzmiące. Było trochę luźniej, trochę bardziej funkowo” – dodaje Ernie. „Ten zespół jest bardziej zwarty, ten zespół jest bardziej precyzyjny. Teraz jesteśmy bardziej jak Slayer. To jest sposób w jaki metal jest teraz. Metal jest naprawdę zwarty i precyzyjny.”

Ice mówi, że może być ciężko odbudować Body Count i zastąpić tych, którzy odeszli, ale „musisz to zrobić na ich cześć. Nigdy ich nie lekceważymy. Vince wie, że nie jest Moosemanem. Will wie, że nie jest Beatmasterem V. Juan wie, że nie jest D-Roc. … Ale fani to kochają i chcą, żeby zespół kontynuował swoją działalność. To jest po prostu życie. Życie musi toczyć się dalej.”

Sukces Manslaughter udowodnił, że fani nadal chcą oglądać Body Count. „Pojechaliśmy na Mayhem Fest, a fani tam byli”, mówi Ice. Potem przyszedł czas na Bloodlust, na którym pojawiają się tacy goście jak Dave Mustaine z Megadeth i Max Cavalera, frontman Sepultury. „Black Hoodie”, dławiący utwór protestacyjny zainspirowany śmiercią Trayvona Martina w 2012 roku, zaskakująco zdobył nominację do Grammy 2018 w kategorii Best Metal Performance, zanim przegrał z „Sultan’s Curse” Mastodona. „Myślałem, że to żart”, mówi Ice o usłyszeniu wiadomości o nominacji. „Ale to jedna z tych rzeczy, kiedy nie dbasz o to, dopóki nie zostaniesz nominowany. Wtedy jesteś jak, chcę wygrać.”

W pewnym sensie Body Count zawsze będzie gonić za tymi złotymi miesiącami w 1991 i 1992 roku, kiedy to zespół wykuł przełomowy moment w historii rocka pośród splotu społecznych i politycznych kontrowersji, których nie da się powtórzyć. Przede wszystkim jednak skupiają się na teraźniejszości. „Nie wiedzieliśmy nawet, jak dobrze było, aż do późniejszego czasu, kiedy próbowaliśmy zrobić to ponownie”, mówi Ice, śmiejąc się serdecznie. „Ale myślę, że teraz, z Carnivore, jesteśmy w pełni sił.”

Poniżej, zobacz jak Ice-T omawia trzy dekady Body Count z Shawnem Rzeźnikiem SiriusXM Liquid Metal:

Wideo Body Count Q&A

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *